Mowa o zakrętce drogi powiatowej koło kościoła przy ul. Różanej w Lubaniu. Jakiś czas temu wzdłuż chodnika ustawiono słupki oddzielające jezdnię łańcuchami. Wszystko dla bezpieczeństwa. Standardem było, że wierni opuszczający bądź zmierzający do bram kościoła zamiast przejściem dla pieszych przechodzili przez jezdnię najkrótszą drogą, czyli na samym zakręcie.
Szczególnie jesienią gdy o 19. jest już ciemno generowało to niebezpieczne sytuacje. Dlatego postawiono słupki z łańcuchami, aby wymusić przechodzenie przez jezdnię na pasach, albo chociaż na prostym odcinku drogi.
Rozwiązanie tego problemu, wygenerowało nowy. Teraz kierowcy ciężarówek ścinający naczepą zakręt najeżdżają na słupki niszcząc je regularnie.
27 lipca poprosiliśmy PZD w Lubaniu o naprawę smętnie wiszącego słupka, bo ten najechany ponownie przez ciężarówkę mógł zrobić krzywdę komuś akurat tamtędy przechodzącemu. Kolejnego dnia słupki naprawiono. Po trzech dniach było widać, że ktoś już o nie zahaczył, po kolejnych dwóch dniach słupki były powyginane a jeden z łańcuchów zerwany.
Tak to podsumował Pan Wojtek, który w mediach społecznościowych co jakiś czas relacjonuje co dzieje się ze słupkami.
Nie zdążyłem... zrobić zdjęcia po naprawie. Słupki były całe prawie tydzień. Trzy lata temu gdy były montowane po raz pierwszy, oparły się pojazdom aż 2 miesiące! Pytałem wtedy, który to inżynier drogownictwa zaprojektował tam takie zabezpieczenie pieszych? Jedynie bariera energochłonna może stawić czoła jadącym tędy pojazdom.
Problem w tym, że na chodniku w zakręcie jest wąsko, a przepisy regulujące stawianie barier energochłonnych dopuszczają postawienie ich lica min. 50 cm od pasa drogi, bądź linii wyznaczającej drogę.
Tak więc pozostaje głupiego robota: PZD w Lubaniu będzie słupki naprawiać, kierowcy niszczyć, a wierni z kościoła i tak przejdą na skróty jak tylko ktoś zerwie łańcuchy.
Napisz komentarz
Komentarze