W ubiegłym tygodniu firma górnicza, która podpisała umowę na wykonanie 30 metrów wykopu zakończyła prace. Według wyliczeń, które wcześniej prowadzono od 30 metra chodnik powinien być już drożny, jednak podziemia Kamiennej Góry w Lubaniu po raz kolejny zaskoczyły poszukiwaczy. Gdy firma górnicza AMC zgodnie z umową zakończyła prace na 30 metrze okazało się, że do odkopania zostało jeszcze około 3 metrów ziemnego zawału.
Od 30. metra ociosy między stojakami nie były wysadzane. Niemcy nawiercili stropnice w środkowej części (co ważne - pod skosem), które w trakcie wysadzania wcześniejszego odcinka na długości 10 m uległy złamaniu i opadły na spąg. Spowodowało to pustki między stropnicami a ociosami. Z prawej strony pustka jest większa, gdyż po tej stronie jest glina, która nie odspoiła się od ociosu. To pozwoliło na wprowadzenie sondy do wnętrza i uzyskanie kolejnych informacji. - informują członkowie zespołu Podziemia Kamiennej Góry w Lubaniu ze Stowarzyszenia Miłośników Górnych Łużyc.
Badanie przeprowadzono sondą Skajtek, gąsienicowym pojazdem wyposażonym w kamery i własne źródło światła. Przez zawał, gdzie sonda mogła utknąć, wciśnięto rurę PCV i to nią przejechał gąsienicowy zwiadowca. Rekonesans przyniósł kolejne nowości. Okazało się, że budowniczowie kompleksu solidnie zabezpieczyli sztolnię biegnącą od wejścia na wprost (sztolnia nr 1).
Powiązane: Skajtek. Nowinki z podziemi Kamiennej Góry
Okazało się, że znów „zderzyliśmy” się z betonową ścianą, taką samą, jaka jest przy wyjściu ze śluzy gazowej. - informują poszukiwacze.
Sztolnię biegnącą na wprost od wejścia zasypano bazaltowym gruzem na 10-metrowym odcinku chodnika i z dwóch stron zablokowano betonowymi ścianami. Najprawdopodobniej zrobiono to by uniemożliwić strzał na wprost do wnętrza kompleksu. - Przypomnijmy, że w czasie gdy niemieckie wojska zabezpieczały kompleks, wokół Lubania toczyła się ostatnia bitwa pancerna II wojny światowej.
Bali się żeby Rosjanie nie walnęli strzałem na wprost. To pokazuje, że bano się szturmu na ten obiekt. Dlatego od stycznia-lutego 1945 roku wejście do sztolni prowadziło przez śluzę gazową, która omija lewą stroną stworzony "bufor". To jak zabezpieczono obiekt nie jest normalne, tego nawet w Kompleksie Riese się nie spotyka. Nawiercanie stropnic pod skosem, część chodnika wysadzona, część nie. Bufor na wejściu, drugi bufor. Bazaltowe stożki na wejściach do śluzy gazowej. To wszystko jest dziwne. - mówi Sebastian Terenda, koordynator projektu Podziemia Kamiennej Góry w Lubaniu.
Zanim jednak poszukiwacze dotrą do śluz gazowych i stożków uporać muszą się z ostatnimi metrami zawalonego chodnika.
Na odcinku 4 metrów przewiercone stropnice złamały się i opadły na spąg, a na 5. metrze stropnica jest na swoim miejscu i podtrzymuje wykładkę na stropie, czy raczej to, co z niej zostało. Na 6. metrze jest ściana betonowa przegradzająca sztolnię 1, a za nią bazaltowy bufor na długości około 10 m, za którym jest kolejna ściana betonowa przy wyjściu ze śluzy. Od tego miejsca podziemia są już drożne i po kilku metrach są wydrążone w bazalcie. - informuje Sebastian Terenda. - Stopień skomplikowania zabezpieczeń na wejściu do podziemi jasno wskazuje, że niemieckim wojskom bardzo zależało, żeby uniemożliwić odkrycie tajemnic kompleksu i jak do tej pory, ich metody okazały się skuteczne - nikt tam nie wszedł od 1945 r. - tego jesteśmy pewni.
Te utrudnienia niestety generują dodatkowe koszty. Już wiadomo, że pokonanie odcinka do ściany betonowej oraz zabudowa wejścia do śluzy gazowej klatką bezpieczeństwa to koszt około 100 tys. zł! Klatka bezpieczeństwa to dodatkowe zabezpieczenie stropów i ścian by pracujący przy rozbieraniu bazaltowych stożków saperzy byli bezpieczni.
Od kilku dni trwa zbiórka pieniędzy na kontynuowanie prac. Zrzutka.pl i aukcje na Faceboku projektu. Członkowie projektu Podziemia Kamiennej Góry w Lubaniu są poruszeni skalą wsparcia jakie płynie ze strony internautów.
Dziękujemy! Jesteście wspaniali! Dzięki ogromnemu wsparciu fanów naszego projektu, sympatyków Wyprawy LEONA oraz darczyńców, udało się już zabezpieczyć na te prace prawie 70 tys. zł y. Brakuje 30 tys. zł i będziemy mogli kontynuować prace. - słyszymy od poszukiwaczy.
Pomoc i wsparcie finansowe projektu zadeklarował nawet Cezary Przybylski, Marszałek Województwa Dolnośląskiego.
To bardzo ważne, gdyż przed nami wejście do śluzy. Po jej zbadaniu będziemy musieli zdecydować, czy wejść do podziemi tą drogą, czy na wprost przez dwie ściany i ułożony „bufor”, a to też wygeneruje koszty, więc pomoc samorządu jest konieczna. Pozdrawiamy naszych sympatyków i jeszcze raz dziękujemy za wszelką okazaną pomoc i zrozumienie przy realizacji jakże trudnego projektu. - mówi Sebastian Terenda.
Napisz komentarz
Komentarze