Mijający tydzień był jednym z ostatnich jeśli chodzi o prace przy lubańskich sztolniach. Mimo że Kamienna Góra w pełni nie odkryła swoich tajemnic, to koordynatorzy projektu są zadowoleni z tego co udało im się osiągnąć.
W poniedziałek wraz z archeologiem, pracownikami Politechniki Poznańskiej i żołnierzami Patrolu Saperskiego z Bolesławca członkowie Stowarzyszenia Miłośników Górnych Łużyc z sekcji Podziemia Kamiennej Góry pracowali nad podniesieniem bezpieczeństwa prac. Nieinwazyjnie badali także miejsca zagadkowe i niezbadane wcześniej.
- Skupiliśmy się na betonowych ścianach przed skrzyżowaniem, które występują tylko w tym jednym miejscu w obiekcie. Do ich badania użyto georadaru Leica DS2000, którym zbadaliśmy obetonowane ociosy sztolni 1. Występująca na tym odcinku obudowa stalowa sztolni za obetonowaniem, skutecznie zakłócała i zniekształcała obraz z urządzenia, tak że nie można było postawić jednoznacznej diagnozy, czy za ścianami są pustki. Zobaczymy jeszcze co przyniesie analiza wyników badań przez naukowców - informuje Sebastian Terenda, koordynator projektu.
Pracownicy Politechniki Poznańskiej wykorzystali zbudowanego przez zaprzyjaźniony Instytut Robotyki i Inteligencji Maszynowej z tej samej uczelni robota, podejmując próbę eksploracji nieznanych odcinków obiektu.
- Na uwagę zasługuje fakt, że pojazd został zbudowany od podstaw i dostosowany do określonych wytycznych (wymiary, zasięg i sensory) w zaledwie 72h! Wjechał on przez „okienko” w stożku na wyjściu ze śluzy gazowej i zapisał obraz z wnętrza odcinka wyjściowego. Na odcinku 8 metrów śluza jest cała, dopiero za zakrętem w lewo w stronę wejścia jest kolejny zawał. Z drugiej strony „stożka” na wyjściu są duże kamienie, a na spągu deski i belki, przez które pojazd gąsienicowy nie przejedzie, a chcielibyśmy dojechać do zakrętu i wjechać na kolejne usypisko, żeby zajrzeć w głąb długiego odcinka śluzy łączącego wejście z wyjściem - tłumaczy Sebastian Terenda.
Po rozmowach z prof. Piotrem Sielickim badacze wiedzą, że Politechnika ma własnego robota kroczącego, który wygląda jak mały pies i tak się porusza. Idealnie sprawdziłby się w takich warunkach i jeżeli zawał jest miejscowy, uzyskają informację na temat, dlaczego zawalano śluzę w tak dziwny sposób. Ciekawostką jest fakt, że śluza gazowa w sztolni 2 jest tak samo pozasypywana.
- Badania pozwalają na dokończenie prac badawczych bezkosztowo i przynoszą odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
Na jedno szczególnie chcielibyśmy uzyskać odpowiedź – po co wysadzali wejście do obiektu i część śluzy gazowej w tak skomplikowany sposób i na tak długim odcinku? Na pewno nie po to żeby stworzyć „kapsułę czasu”. Żeby obiekt nie wpadł w ręce wroga? – nie ma on cech bojowych, więc do obrony byłby bezużyteczny. To w jakim celu? Jeśli nie uda się tego dowiedzieć metodami bezinwazyjnymi, wówczas zrobimy pionowy odwiert badawczy na środku śluzy. Tajemnicę podziemi trzeba rozwiązać, kwestia tylko determinacji - zapewnia Sebastian Terenda.
Tymczasem do grona partnerów projektu dołączyła firma Alert Systemy Alarmowe Grzegorz Wąs, która wraz ze starym partnerem Almak Security Dawid Bigdowski zapewni nadzór i ochronę nad lubańskimi podziemiami. Wsparcia finansowego udzielili także Mirosław Biegun i FU Arcarius Kamil Biegun oraz Prezes Zarządu Poziom Sp. z o.o. Piotr Wielkoszewski.
Obecnie odkrywcy kontynuują porządkowanie terenu prac.
- Chcielibyśmy od weekendu przywrócić funkcjonowanie placu zabaw. Odkrywanie tajemnic to nie tylko przekopywanie się przez zawały i badania obiektu. To także wiele towarzyszących prac logistycznych, które trzeba wykonać. Żeby redukować koszty projektu, prace które możemy wykonać, robimy sami. Jest wiele rzeczy, które trzeba zrobić, a ich po prostu nie widać. Po zakończeniu prac porządkowych będziemy kontynuowali prace badawcze w obiekcie. Szczególnie zainteresowani jesteśmy śluzami gazowymi w sztolni 1 i 2, ponieważ posiadamy na ich temat bardzo mało informacji. Są tam w ten sam sposób zrobione zawały na wyjściach ze śluz, zasypiska kończą się na śluzach i dalej w głąb obiektu nie ma już celowo wysadzonych odcinków - informuje Sebastian Terenda.
Dlaczego tak zrobiono? Badacze będą starali się to wyjaśnić, na początku przy użyciu drona i robota kroczącego, a jeśli to nie przyniesie odpowiedzi, to poprzez odwierty inspekcyjne. Przekopu na razie nie biorą pod uwagę, gdyż są to koszty, których żadną miarą nie udźwigną.
- Wszystkie zagadki podziemi będziemy starali się rozwiązać. Wspólnie przeszliśmy 46 metrów przez zawał polski, niemiecki, dwie ścianki i bazaltowy „bufor” ze 100 tonami kamieni. Naszym zdaniem wysiłek opłacił się. Otworzyliśmy „kapsułę czasu” po 76 latach i weszliśmy do podziemnego obiektu, w którym czas zatrzymał się w 1945 roku, a ze względu na materiał, w którym go wydrążono, jest jedyny taki w Europie. Drugi cel projektu, czyli realizacja przedsięwzięcia jako projektu obywatelskiego też się udał! Pokazaliśmy, że można i wspólnie wyznaczyliśmy nowe standardy dla dalszych przedsięwzięć tego typu - nie kryje zadowolenia Sebastian Terenda.
Napisz komentarz
Komentarze