O tym, że zwierzęta panicznie boją się odpalanych petard ekolodzy, miłośnicy zwierząt oraz media informują regularnie. Wiele osób nic sobie z tego jednak nie robi. Przykładowo, grupa osób w sylwestrową noc wybrała się za Harcerską Górę by mieć dobry widok na panoramę Lubania. Miejsce graniczy z lasem i przyległymi polami, na których wieczorami żerują sarny oraz inne dzikie zwierzęta.
- Jakiś idiota nie zważając na nic rzucał ogromne petardy hukowe. Dwie z nich wylądowały praktycznie pod nogami innych obserwujących. Dobrze, że niektórzy szybko zareagowali i utemperowali gówniarza. Skoro inne osoby się wystraszyły, to co musiały czuć zwierzęta, które być może żerowały na okolicznych polach - napisał do nas jeden z czytelników.
Podobne sceny rozegrały się w wielu miejscach naszego regionu, m.in. w Tomaszowie Bolesławieckim, gdzie działa Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Klekusiowo".
- Pisałem do władz gminy ponad dwa lata temu, żeby zakazały strzelania w okolicach ośrodka, ale bezskutecznie, nie było zrozumienia - mówi Mieczysław Żuraw, prowadzący w Tomaszowie Bolesławieckim Ośrodek rehabilitacji dzikich zwierząt "Klekusiowo". - Mamy tu zwykle ponad 150 zwierząt i to, przez co one przechodzą w sylwestra, jest straszne. Zabezpieczamy je jak możemy, bo boją się strzałów. To są dzikie zwierzęta leczone i ratowane tutaj, nie przyzwyczajamy ich do ludzi.
Mieczysław Żuraw nazywa zachowanie ludzi bez ogródek:
- To ludzka głupota, jeśli się wie, że w okolicy mieszka tyle zwierząt i jednocześnie strzela się fajerwerkami. Tym bardziej, że są teraz też ciche fajerwerki i można je kupić, skoro ktoś już musi strzelać. Sąsiadom Klekusiowa, którzy nie mogli się pohamować i wypuścili z hukiem setki fajerwerków chcemy powiedzieć jedno WSTYDŹCIE SIĘ - mówi z goryczą.
W wyniku ludzkiej głupoty śmierć poniosło kilka zwierząt - dwie sarny, kruk, kawka oraz sowa.
Napisz komentarz
Komentarze