Jedne, jak Apple czy Volvo, niemal od razu po wybuchu wojny w Ukrainie opuściły rosyjski rynek. Inne firmy zostały do tego zmuszone przez opinię publiczną, groźbę bojkotu ich produktów na Zachodzie. Są to np. Coca-Cola i Mcdonald’s. Są jeszcze firmy, które nadal chcą funkcjonować na rynku rosyjskim. Jak na razie, mimo protestów, zdania nie zmieniły np. sieć Leroy Merlin, Auchan czy koncern Nestle.
To wszystko marki, które swobodnie funkcjonują na Zachodzie. Także w Polsce. Ale to się może zmienić, bo polski rząd wypowiada wojnę firmom, które nie chcą wyjść z Rosji lub wstrzymać tam swojej działalności.
Proponujemy dodatkowe opodatkowanie dla podmiotów, które kontynuują działalność na terenie Federacji Rosyjskiej – ogłosił rzecznik rządu Piotr Müller.
I to nie jedyne działanie, jakie planują polskie władze, żeby zaszkodzić Rosji. Kolejne możliwe działanie to zajmowanie rosyjskich majątków w Polsce, a także podmiotów współfinansujących działania Rosji. Kolejnym jest wyłączenie z progu zadłużenia publicznego wydatków na zbrojenia.
Problem w tym, że dwie ostatnie propozycje wymagają zmian w Konstytucji.
W polskim systemie prawnym obecnie nie ma możliwości przepadku majątku na rzecz skarbu państwa, a później wykorzystania ich np. do refinansowania skutków wojennych. Możliwe jest wyłącznie mrożenie majątków tego typu, czyli np. użycie ustawy o zagrożeniach terrorystycznych. Do tego potrzebne są zmiany konstytucyjne – wyjaśnił Müller.
Jednak żeby takie zmiany przeprowadzić, potrzebna jest w parlamencie zgoda politycznej opozycji. PiS ma za mało posłów i senatorów, aby tę operację zrealizować samodzielnie. Dlatego 21 marca premier spotkał się liderami opozycyjnych ugrupowań.
Widać już, że nie będzie łatwo przeprowadzić planowanych zmian. – Zamiast natychmiast zamrozić lub skonfiskować rosyjskie aktywa, PiS proponuje zmiany w Konstytucji. W ten sposób dają czas na przepisanie majątków. Akurat premier Morawiecki powinien to dobrze rozumieć – ocenił Donald Tusk, lider PO.
Napisz komentarz
Komentarze