Filmik, który możecie zobaczyć powyżej pokazuje jak wyglądała czterodniowa nauka magii. W listopadzie blisko 200 śmiałków, którzy w wieku jedenastu lat nie otrzymali listu z zaproszeniem do Hogwartu, postanowiło mimo wszystko nauczyć się czarów i jako alternatywę dla szkoły opisywanej przez J.K. Rowling w serii książek o Harrym Potterze wybrało położony w powiecie lubańskim Zamek Czocha.
Ochotnicy z Polski i Danii stworzyli larp (ang. live action role-playing) czyli aktywność na pograniczu gry i sztuki, podczas której uczestnicy wspólnie tworzą i przeżywają opowieść, odgrywając role podobnie do improwizowanego teatru. Jak mówią organizatorzy „Ta zabawa to w zasadzie to samo co robią dzieci owinięte w zasłony udające szaty z kijkami jako różdżki biegające udając czarodziejów. My po prostu jesteśmy starsi i mamy ładniejsze stroje.”
W trakcie czterodniowej zabawy uczestnicy mogli wybrać kształcenie w jednej z pięciu ścieżek magicznej kariery. Śmiałkowie starali się zostać aurorami, czyli czarodziejami zajmujący się łapaniem czarnoksiężników, łamaczami klątw, uzdrowicielami, specjalistami od magicznych zwierząt, bądź niewymownymi - znanymi z ksiązek o Harrym Potterze pracownikami Departamentu Tajemnic w Ministerstwie Magii. Wszystkie zajęcia odbywały się po angielsku i jak zapewniają twórcy wydarzenia w trakcie czterech dni nauki przyswoić można było trzyletni program nauczania. Zajęcia zakończone były egzaminem zwanym SPELLS (ang. Senior Protective Enchanter’s Lifelong License).
Wiedza magiczna przekazywana była przez grono pedagogiczne, w skład którego weszły bardzo różne i często dziwne postacie. Byli i starsi, doświadczeni profesorowie, trafili się także nauczyciele roztargnieni bądź nieudolni a także młodzi wykładowcy, którzy starali się zrobić wszystko, aby udowodnić, że zasługują na pracę na tej prestiżowej uczelni.
Jak tłumaczą organizatorzy nie starali się oni kopiować serii książek o Harrym Potterze, a jedynie inspirowali się najpopularniejszą sagą o czarodziejach.
Polska szkoła magii w przeciwieństwie do oryginału posiada aż pięć różnych domów, do których przydzielani byli studenci. Są to: Durentius, Faust, Libussa, Molin and Sendivogius. Co ciekawe przynajmniej dwa studenckie domy nawiązują także do polskich postaci. Durentis to z łaciny Laurentius Dhur, czyli nie kto inny a Mistrz Twardowski, zwany polskim Faustem. Sendivogius to z kolei Michał Sędziwój - polski alchemik, lekarz i „odkrywca tlenu”. To właśnie on w XVI wieku stworzył nowy kierunek filozofii alchemicznej, zgodnie z którą w powietrzu znajduje się „ukryty pokarm życia”.
Co ciekawe listopadowa zabawa „The College of Wizardry” nie była pierwszą próbą przekształcenia Zamku Czocha w szkołę magii. Od wielu lat w tym miejscu odbywały się czarodziejskie kolonie skierowane głównie do młodych, polskich fanów Harrego Pottera. W zamku telewizja Polsat realizowała program, w którym młodzi uczestnicy odpowiadali na pytania dotyczące serii książek J.K. Rowling. Jednak dopiero ostatni duńsko-polski projekt nagłośnił naszą atrakcję w świecie. O polskim Hogwarcie piszą m.in. The Mirror, Daily Mail i prasa w wielu innych krajach.
Jeżeli nie wiedzieliście o pierwszym magicznym spotkaniu a bardzo chcielibyście na własnej skórze przekonać się jak to jest uczyć się w szkole magii to jeszcze nic straconego. Kolejna szansa na zdobycie tytułu licencjonowanego czarodzieja już w kwietniu. Szczegóły znajdziecie na stronie projektu.
Obszerną fotogalerię z tego wydarzenia zobaczyć możecie tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze