Apokawixa będzie miała swoją premierę kinową już 7 października. Film zdobył w Gdyni nagrody: „Złoty pazur" za odwagę formy i treści w kategorii „Inne Spojrzenie”, a Marta Stalmierska dostała nagrodę za profesjonalny debiut aktorski. Film dostał także nagrodę za casting.
Monika Mikołajczak gra w nim drugoplanową rolę Luizy. Zaczynała aktorską karierę w Pracowni Teatralnej FormaT prowadzonej w Młodzieżowym Domu Kultury w Bolesławcu przez Anetę Ćwieluch. Jest absolwentką I Liceum Ogólnokształcącego w Bolesławcu. Od 2019 jest studentką Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu. W zeszłym roku można ją było zobaczyć w spektaklu „Andronikus-Synekdocha” (reż. Grzegorz Bral) Teatru Pieśń Kozła.
Jak trafiłaś do tego filmu?
Do naszego starosty roku odezwała się prowadząca casting Marta Kownacka i poprosiła, aby starosta wysłał jej zdjęcia ludzi z mojego roku, bo potrzebuje nowych twarzy do nowego filmy Xawerego Żuławskiego. Wysłałam zdjęcia i wizytówkę, odezwała się do mnie, wysłałam jej zadaną scenę nagraną przeze mnie i zaprosiła mnie na drugi etap castingu do Warszawy. Tam musiałam zagrać z partnerami przed Xawerym Żuławskim, musiałam także z nim improwizować.
Po pewnym czasie dostałam informację, że zostałam przyjęta do obsady do roli Luizy. Zamurowało mnie, bo w dniu castingu wszystko było nie tak, ale się udało. To moja pierwsza filmowa rola, mój debiut.
Co dalej?
Formalności i miesiąc zdjęć z przerwami nad morzem, mnóstwo młodych, świetnych ludzi zaraz po szkole, lub jeszcze w trackie szkoły. To była super praca. Poznałam też znanych aktorów, bardzo otwartych i ciepłych. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że oni czasem mieli więcej energii do pracy, niż my. Oni czerpią z tego radość. Może nauczyłam się od nich tego, żeby cieszyć się każdą rolą do zagrania, jak na przykład Cezary Pazura, który kazał mówić do siebie wujku.
Trzeba wykorzystywać każda szansę i być w pełni zaangażowanym.
Co możesz powiedzieć o twojej postaci?
Jestem Luizą, skromną maturzystką, która nie wychodzi przed szereg i zgadza się na wszystko. Ale gdy trzeba zakasać rękawy i pomóc swoim przyjaciołom w obliczu niebezpieczeństwa, staje się harda i silna, i potrafi walczyć.
Nawet siekierą?
Przede wszystkim siekierą.
Luiza pokonuje zombie?
Tak, ale nie do końca, nie chcę spojlerować... To nie jest takie łatwe wygrać z zombie.
Co dalej?
Nie wiem, zobaczymy co będzie. Na razie chcę zrobić dyplom i próbować jakoś się wkręcać w ten zawód jeszcze mocniej, bo spodobało mi się to.
Film jest lepszy, niż teatr?
Tego chyba nie można porównywać. To jest inny rodzaj pracy. W teatrze twoja postać nabiera koloru z każdym spektaklem. Bardziej się rozwija i proces trwa. W filmie musisz szybko pracować i zmiany w postaci muszą być szybsze. Trzeba szybciej myśleć.
Film został zauważony na festiwalu w Gdyni. Urywa ci się telefon?
Nie było mnie na festiwalu, nie mogłam tam pojechać. Mam nadziej, że po premierze odczuję jakieś skutki.
Gdzie można Cię teraz zobaczyć na scenie?
Gram obecnie zastępstwo w teatrze Capitol we Wrocławiu w spektaklu "Mock, czarna burleska" (według Marka Krajewskiego) w reżyserii Konrada Imieli i gram tam Marikę, damę ulicy. Andronicus na razie nie jest grany, ale mam nadzieję, że wróci na scenę.
Jak wspominasz bolesławieckie początki z teatrem? Byłaś jedną z niewielu osób z Bolesławca, które dostały się do szkoły aktorskiej na wydział aktorski.
Ze śmiechem, bo to był super czas ze świetnymi ludźmi. Dużo nauczyłam się od Anety Ćwieluch i to mi wiele pomogło, gdy poszłam do szkoły teatralnej. Miałam mniej strachu. Warto było chodzić na te zajęcia.
Twoje aktorskie marzenie?
Nie powiem, bo się nie spełni.
Co powiedziałabyś czytelnikom?
Idźcie na premierę i bawcie się dobrze, bo to jest dobry film, dobra rozrywka.
Napisz komentarz
Komentarze