Prąd i jego ceny są dziś zmartwieniem nas wszystkich. Ludzie zastanawiają się, ile przyjdzie im zapłacić po wejściu w życie zapowiadanych podwyżek.
Samorządy już wiedzą że za prąd dla szkół, komunikacji miejskiej czy swoich urzędów będą musieli zapłacić kilkaset procent więcej niż obecnie. Ta sprawa nie została jeszcze ostatecznie załatwiona, ale dziś (wtorek, 11 października) premier spotkał się z samorządowcami, żeby o tym rozmawiać. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dla gmin cena za MWh może wynieść 800-900 zł. Dziś dostają od firm energetycznych propozycje sięgające 3000-4000 zł.
Wiadomo natomiast, ile wyniesie cena dla odbiorców prywatnych, szpitali czy małych firm.
W przyszłym roku niższa cena ma obowiązywać do momentu wykorzystania konkretnego limitu. To 2 tys. kWh rocznie dla gospodarstwa domowego, 2,6 tys. kWh dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami i 3 tys. kWh w przypadku rodzin z Kartą Dużej Rodziny oraz rolników.
Kiedy ten limit zostanie przekroczony, stawki pójdą w górę. Jak bardzo? To właśnie ujawniło Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Przedstawiony projekt zakłada, że od 1 grudnia tego roku maksymalna cena prądu dla podmiotów wrażliwych (np. szpitale, domy kultury) oraz mikro, małych i średnich firm wyniesie 785 zł/MWh, a dla odbiorców w gospodarstwach domowych po przekroczeniu limitów zużycia - 699 zł/MWh.
Jak do tego dojdzie? Otóż ceny prądu zależą nie od spółek energetycznych, ale od Urzędu Regulacji Energetyki. To on ostatecznie akceptuje taryfy.
Firmy energetyczne będą wysyłały URE swoje propozycje na przyszły rok, on będzie je zatwierdzał, ale ostateczna opłata nie będzie mogła przekroczyć ceny maksymalnej wyznaczonej przez rząd.
Napisz komentarz
Komentarze