Wygląda na to, że za trwające od kwietnia rozboje i agresję na ulicach Świeradowa-Zdroju odpowiadają ci sami ludzie. Grupa młodych ludzi najwyraźniej czuje się bezkarna i przez nikogo nie niepokojona terroryzuje mieszkańców i gości kurortu. Portal lwowecki.info opisuje dziś kilka niebezpiecznych sytuacji, do których doszło w mieście w ostatnim czasie. Dziennikarze podkreślają, że pytana o sprawę lubańska policja twierdzi, że w Świeradowie-Zdroju jest bezpiecznie, a przywoływane przykłady to incydenty.
Do jednego ze zdarzeń doszło w środę 28 czerwca 2023 roku, biały dzień, jedna z głównych ulic Świeradowa- Zdroju, ulica 11- Listopada. Kierujący BMW zatrzymał się przed przejściem dla pieszych na wysokości stacji paliw, by przepuścić grupkę młodych ludzi. Ci podeszli do auta, wyciągnęli go z pojazdu i … pobili. Ruch na drodze wojewódzkiej został wstrzymany. Świadkowie natychmiast powiadomili policję. Jeden z kierowców widząc, co się dzieje, że jego bliski jest szarpany przez młodych ludzi wkroczył, chcąc ich wszystkich rozdzielić. W tym momencie agresja przeniosła się na niego.
O bójce została powiadomiona policja, na którą według mieszkańców czekano blisko godzinę. Oficer prasowa lubańskiej policji miała wyjaśniać, że gdy na miejscu pojawił się wolny patrol, nie potwierdził tego zgłoszenia. Policja o przebiegu zdarzenia dowiedziała się od samego poszkodowanego, który kilka dni później zgłosił się na komendę. Dzięki jego zeznaniom zatrzymano jednego z agresorów i obecnie prowadzone jest postępowanie.
Kolejne zajście miało miejsce 2 lipca, gdy zespół ratownictwa medycznego został wezwany do pijanego 46-letniego obcokrajowca. Mężczyznę z tępym urazem potylicy przewieziono do lubańskiego szpitala. Pijany mężczyzna miał upaść parę razy, gdy pomocy udzielał mu znany policji 19-latek. W tym przypadku nie stwierdzono rozboju, ale 19-latka zatrzymano do przeprowadzenia czynności w niezwiązanej ze zdarzeniem sprawie.
Kolejne incydenty to: grożenie śmiercią rodzinie, która przyjechała na pizzę, czy rozróba w restauracji i pobicie obsługi.
Wygląda na to, że te "incydenty" zupełnie inaczej odbierają mieszkańcy Świeradowa-Zdroju. W ich niewielkim mieście czują się coraz bardziej zagrożeni, tym bardziej, że na pomoc policji nie bardzo mogą liczyć, bo jak mówią - nawet zgłoszenia nie chcą przyjąć, a poza tym i tak nic nie zrobią, a sprawę umorzą.
Nie ma dnia bez bijatyk. W niedzielę coś działo się w Parku Zdrojowym. Dziś w poniedziałek na Biedronce jeden bandzior drugiego haratnął ponoć scyzorykiem. Sami siebie zaczynają atakować.
Praktycznie nie ma dnia, by miejscy bandyci czegoś nie wywinęli. Ot chociażby w minioną sobotę, ktoś w biały dzień kradł w dyskoncie. Gonionego przez pracowników złodzieja próbował zatrzymać przechodzień. Mężczyzna został pobity, a ślad po otrzymanych od złodzieja ciosach pozostał na chodniku w postaci wielkiej plamy krwi.
Zupełnie inaczej do sprawy podchodzi Roland Marciniak, burmistrz Świeradowa-Zdroju. Do burmistrza nie dotarły żadne niepokojące informacje, a "incydenty" są normalnym, choć niepożądanym elementem życia społecznego.
To jest normalne życie - dwa czy trzy zdarzenia to nie jest nic nadzwyczajnego. Te informacje o przemocy w żadnym aspekcie się nie potwierdzają. - odpowiedział dziś na nasze pytania Roland Marciniak.
Mieszkańcy Świeradowa-Zdroju, a przynajmniej ich część nie czuje się bezpiecznie w swoim mieście. Na pewno nie bez wpływu na to poczucie pozostaje brak posterunku policji w kurorcie i braki kadrowe w policyjnych szeregach. Dlatego jutro będziemy rozmawiać o tym zjawisku z Komendantem Komendy Powiatowej Policji w Lubaniu.
Napisz komentarz
Komentarze