Amelka mieszka z rodzicami w jednej z kamienic przy ul. Leśnej i uwielbia bawić się na świeżym powietrzu. Wprawdzie za domem jest podwórko, ale zupełnie nieprzystosowane do zabaw dla dzieci. Dlatego jeden z sąsiadów skręcił z kilku desek małą piaskownicę, a rodzice przywieźli otrzymaną w prezencie ślizgawkę. Ślizgawka nie była nowa, ale w połączeniu z kilkoma zabawkami i piaskiem dawała dziecku wiele radości... niestety niezbyt długo.
Wczoraj, kiedy mama Amelii zabrała ją na podwórko okazało się, że ślizgawka zniknęła, a wraz z nią pozostawione w piaskownicy wiaderka i łopatki. Dziewczynka ma 1,5 roku i jeszcze nie bardzo rozumie dlaczego już nie ma ślizgawki, którą cieszyła się równo tydzień.
- Najprawdopodobniej ukradli to w biały dzień i wątpliwe, aby zrobił to ktoś obcy, tu obcy na podwórka nie zaglądają – mówi jeden z mieszkańców.
- Wątpliwe też, aby ukradły to dzieci, bo w trojkę musieliby to nieść – mówi mama Amelii.
Ostatecznie dziecko wsparli sąsiedzi i na szybko zrobili zbiórkę zabawek, aby wypełnić na nowo piaskownicę. Niestety ślizgawki nikt nie miał.
Jakby tego było mało w tym samym czasie, gdy odkryto kradzież ślizgawki, na znajdującym się opodal przystanku autobusowym doszło do rozboju na dziecku. Około 20-letnia kobieta, wyrwała z ręki kilkuletniemu chłopcu telefon. Niestety nikt jej nie zatrzymał.
Kradzieże, choć powszechnie krytykowane, wciąż traktowane są jako intratne źródło dochodu. Dzieje się tak, bowiem nie brakuje amatorów „tanich zakupów”. Prawda jest taka, że gdyby nie było zbytu nie byłoby też kradzieży, przynajmniej w dotychczasowej skali.
W galerii ślizgawka podobna do skradzionej.
Napisz komentarz
Komentarze