Kierowcy ciężarówek, którzy postanowili przejechać przez powiat lubański wcześniej niż do pracy wyjeżdżają kierowcy pługopiaskarek dbających o stan dróg, stanęli na większości wzniesień w regionie, które przy nawet małych opadach śniegu stwarzają trudności z podjechaniem.
O 3. nad ranem kierowcy napotykali na utrudnienia w ruchu na drodze wojewódzkiej 297 łączącej Lubań ze zjazdem na autostradę A4. Na kilku wzniesieniach utknęły tam ciężarówki, które nie mogły podjechać pod górki na śliskiej drodze.

Biegnąca przez Lubań DK30 nie nosiła najmniejszych śladów pracy służb dopowiedzianych za jej utrzymanie.

Również prowadzące przez Lubań drogi wojewódzkie w kierunku Zaręby i Leśnej nie nosiły śladów odśnieżania.
Tak w niedzielę wieczorem wyglądała droga między Lubaniem a Leśną.
Ciepłe zimy w czasie których nie spada płatek śniegu najwyraźniej doprowadziły do zmiany podejścia do utrzymania dróg zimą. Już kilka lat temu usłyszeliśmy od jednego z dyrektorów samorządowej instytucji zajmującej się utrzymaniem dróg - "Jak jest zima ,to jest jest ślisko i kierowcy powinni jeździć ostrożnie".
I tu zapewne potwierdzi się stara jak świat zasada, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Samorządy tną koszty. Firmy startujące w przetargach na zimowe utrzymanie dróg rywalizują ceną. W ten sposób kierowcy pługopiaskarek nie jeżdżą już nadgodzin, a praca w nocy to wydatek, który miażdży budżety firm wygrywających przetargi. W ten sposób drogi są śliskie, kierowcy przeklinają drogowców i jakoś sobie radzą. Dlatego samorządy tną koszty, a firmy stające do przetargów rywalizują ceną. I tak to się kręci.
Napisz komentarz
Komentarze