PZD Rodzinne Ogrody Działkowe Łużyce w Lubaniu to ponad 11 ha terenów zielonych, na których zlokalizowano ponad 350 ogródków działkowych i 8 miejskich ogrodów. Lubańscy działkowcy z zapałem prowadzą uprawy, a jak wiadomo piękna i obficie owocująca działka wymaga ogromu pracy i determinacji. Ten wysiłek, idzie jednak na marne, kiedy w ogrodach zadomawiają się dzikie zwierzęta. W Lubaniu w okolicach Młynówki zadomowiły się szopy pracze, które choć słodkie, wyrządzają spore szkody. Z dyskusji w mediach społecznościowych wynika, że zwierzęta te nie są rzadkością, także w Leśnej czy Gryfowie, a biorąc pod uwagę fakt, że samica szopa pracza, żyjąca w mieście, potrzebuje minimum 3 hektarów areału, rzeczywiście lubańskie działki mogą być zbyt małe dla tego gatunku.
Szopy pracze to gatunek inwazyjny, obdarzony niezwykle zwinnymi przednimi łapami, umiejętnością wspinania i kopania, więc bardzo trudno go powstrzymać, bądź zniechęcić do nocnych odwiedzin w naszym ogrodzie. To zwierzęta niezwykle inteligentne, badania wykazują, że przechowują w pamięci rozwiązania zadań nawet przez trzy lata. Do tego posiadają dużą zdolność do adaptacji i są wszystkożerne, więc miejskie tereny stanowią dla nich atrakcyjne miejsce bytowania.
Ich obecność na lubańskich ogrodach działkowych niesie za sobą niszczenie upraw, a działkowcy oczekują konkretnych działań. Dlatego Zarząd PZD ROD Łużyce w Lubaniu zapowiada wniosek do lubańskiego magistratu o odłowienie szopów, a działkowcom radzi, jak zwierzęta odstraszyć.
Zarząd otrzymał zawiadomienia od działkowców o grasujących na terenie ogrodów działkowych nad rzeką Młynówką szopach praczach, które niszczą uprawy. Na starcie warto zaznaczyć, że szop pracz to zwierzę bardzo inteligentne, które może być ciężkie do powstrzymania. Ssaki te potrafią się wspinać i kopać i nie jest łatwo uchronić nasz ogród przed nimi. Z uwagi na to, że szop pracz je wszystko, zagrożone ich obecnością mogą być np. drzewa owocowe, ale i nie tylko. Pomimo że te zwierzęta potrafią się wspinać, to ogrodzenie działki może pomóc rozwiązać problem.
Szop pracz zdecydowanie nie lubi amoniaku. Jeżeli zauważyłeś miejsca, przez które przechodzą ssaki, możesz w ich okolicy położyć kilka szmat nasączonych tą substancją. Jeżeli zwierzęta grasują przy drzewach, zalecamy porządnie spryskać rejony, w których najczęściej urzędują. Kolejnym rozwiązaniem, aby pozbyć się szopa pracza, jest przygotowanie roztworu z pieprzem cayenne. Do około 4 litrów wody należy wsypać małą puszkę przyprawy i dobrze ją rozmieszać. Następnie rozpylamy domowej roboty preparat w miejscach, które mogą być narażone na obecność szopa.
Sól Epsom jest uniwersalnym środkiem, który może przydać Ci się w domu, ale także to produkt odstraszający szopy. Zalecamy rozsypać ją przy naszych uprawach w ogrodzie, aby odstraszyć szkodniki zapachem – jest to tani i dobry sposób. Warto dodać, że zarówno w przypadku soli Epsom, jak i preparatu z pieprzem cayenne za każdym razem, gdy spadnie deszcz, powinniśmy ponownie zabezpieczyć nasze uprawy lub rośliny.
W żadnym przypadku prosimy nie zbliżać się do zwierzęcia, gdyż może przenosić różne choroby.
Odłowienie szopa pracza nie jest zbyt trudne, praktycy twierdzą, że zwierzęta chętnie wchodzą do żywołapek, nawet jak nie są głodne, bo silniejsza jest u nich ciekawość. Odławianiem szopów praczy zajmują się fundacje prowadzące szopie azyle. Po wniosku PZD ROD Łużyce w Lubaniu, magistrat pewnie podejmie współpracę z jedną z takich fundacji.
Napisz komentarz
Komentarze