Pożar został zauważony w czwartek przed godziną 3. Jedna z sąsiadek, myśląc, że pali się las, obudziła syna. Gdy ten zorientował się, że pali się dom, pobiegł budzić parę, która jakiś czas temu zamieszkała w Świeciu i remontowała budynek.
Jak zacząłem walić w drzwi, palił się już dach i zamontowana na nim fotowoltaika. Otworzyli zaspani, nawet nie wiedzieli, że się palą – usłyszeliśmy od mężczyzny.
Gdy na miejsce jako pierwsi dojechali druhowie z OSP Świecie, w ogniu stała już duża część dachu. Walki z pożarem nie ułatwiała wykonana z drewna elewacja oraz zamontowana na dachu, krytym blachą, instalacja fotowoltaiczna.
Na miejscu szybko pojawiły się kolejne jednostki, a strażacy gasili ogień od wewnątrz, walcząc z nim na poddaszu w aparatach powietrznych, i z zewnątrz, gasząc elewację i płonące panele fotowoltaiczne.
Tu pojawił się problem wynikający z montażu paneli fotowoltaicznych na dachu. Od początku strażacy pracujący na poddaszu byli zalewani wodą, którą z zewnątrz gaszone były panele fotowoltaiczne. W ten sposób robiło się niebezpiecznie, bo strażacy wewnątrz musieli walczyć zarówno z ogniem i wodą. Gdy przerywano podawanie wody na panele, te szybko rozpalały się na nowo.
Po kilkudziesięciu minutach tej nierównej walki zmieniono taktykę i podjęto decyzję, by pozwolić wypalić się płonącej instalacji fotowoltaicznej na dachu, jednocześnie gasząc ogień od wewnątrz.
Wyjaśniamy sytuację, bo wśród osób obserwujących akcję gaśniczą zaczęły pojawiać się głosy, że pożar się rozwija, a strażacy nie leją dachu wodą.
O 5. nad ranem wciąż trwała akcja gaśnicza, a strażacy gasili i rozbierali kolejne elementy spalonej konstrukcji budynku.
Na miejscu pracują OSP Świecie, OSP Pobiedna, 3x JRG PSP Lubań, OSP Olszyna oraz policja, która będzie wyjaśniać przyczyny pożaru. W czasie gdy prowadzona jest akcja w Świeciu, powiat zabezpieczają druhowie OSP Pisarzowice.
O 6:22 droga wojewódzka nr 358, przy której stoi dom, wciąż była zablokowana.
Napisz komentarz
Komentarze