Na urodzinach Jadwigi Górak nikt nie zaśpiewał tradycyjnej piosenki urodzinowej. Nie było też osoby, która życzyłaby jubilatce stu lat. Dlaczego? Ponieważ na setnych urodzinach byłoby to niezłym nietaktem. Życzeniom bogatym w zdrowie towarzyszyły zaś gratulacje, bo przeżyć cały wiek to nie lada wyzwanie. Setne urodziny są niestety rzadkością, stąd takie wydarzenie zawsze spotyka się z miłym odbiorem, nawet ze strony obcych osób.
- Niosę tort ze sklepu, a tu wszyscy patrzą i pytają, co to za wydarzenia. To ja mówię, że moja mama sto lat świętuje. I wszyscy gratulują i mamie życzą zdrowia, i przy okazji mnie chwalą za tak dobrą opiekę – podkreślał syn Jubilatki, który opiekuje się nią na co dzień. - Rano wstaję, zakupy robię, budzę mamę. Pomagam w porannej toalecie, ciśnienie mierzę, podaję tabletki, przygotowuję śniadanie, a jak mama nie chce jeść, to ją zachęcam. To jest praca na dzień i noc. Ale przecież dbam o swoją mamę, która kiedyś o mnie też dbała - zaznaczał pan Henryk.
Mężczyzna z wielką otwartością i niesamowitą gościnnością powitał w sierpniu przedstawicieli miasta, którzy przybyli do Stulatki. Burmistrz Miasta Lubań Grzegorz Wieczorek podkreślał, że takie wizyty to niezwykle przyjemna część jego pracy i zawsze z radością w nich uczestniczy. Towarzyszyli mu kierowniczka Inspektoratu w Lubaniu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Joanna Lubikowska oraz Zastępca Kierownika Urzędu Stanu Cywilnego Andrzej Choroszy.
Podczas takich spotkań nie sposób nie zadać pytania o receptę na długowieczność. W imieniu mamy syn Solenizantki podpowiadał, że ważne jest, aby mieć przy sobie bliskie osoby, które będą oparciem podczas jesieni życia. Bo choć jesień bywa kolorowa, to dostarcza też niekiedy i deszczowych, chłodniejszych dni. A i wspomnienia miewają całą paletę barw, niestety nie zawsze ciepłych czy pastelowych. Pani Jadwiga urodziła się na Suwalszczyźnie w okresie międzywojennym, a lata jej wczesnej młodości przypadły na okres drugiej wojny światowej. W tym czasie trafiła do niewoli na roboty przymusowe. Być może to właśnie te przeżycia zahartowały lubaniankę, która mimo przeciwności losu odważnie szła do przodu.
- Mama pracowała w różnych miejscach np. na kolei, w bawełniance, w ZNTK-u czy nawet w kiszarni. Kobieta pracująca, jak to się mówi. I gospodynią domową była bardzo dobrą. Pracowita, ale też zaradna. Dbała o dom i domowników. Było czyściutko i pachniało ciastami. A jakie konfitury czy kompoty robiła albo pierogi z jabłkami. Wszystko potrafiła robić, a ja przy mamie nauczyłem się gotować, tylko piec ciast nie umiem – z entuzjazmem opowiadał syn pani Jadwigi.
Jako że świat jest mały, a Lubań jeszcze mniejszy, wielu lubanian kojarzy panią Jadwigę z widzenia.
- Pani z synem to bardzo rozpoznawalne w mieście osoby, w bardzo pozytywnym znaczeniu. Miło zobaczyć, że Jubilatka, mimo iż nie spaceruje jak jeszcze kilka lat temu, ma się dobrze i bezpiecznie. Spokoju Państwu życzę – pisała pod urodzinowym postem na miejskim portalu społecznościowym jedna z lubanianek.
Inni mieszkańcy również nie szczędzili pozytywnych reakcji i miłych komentarzy. Razem z wszystkimi lubanianami przyłączamy się do życzeń!
Napisz komentarz
Komentarze