Decyzja jest odpowiedzią na rosnącą liczbę przypadków nielegalnych przekroczeń granicy oraz problemy z przestępczością. Wzmożone środki mają ułatwić identyfikację osób, które nie posiadają prawa do przebywania w Niemczech, oraz przyspieszyć proces deportacji.
Jak powiedziała minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser, tymczasowe kontrole na wszystkich niemieckich granicach lądowych mają umożliwić „masowy wzrost liczby odsyłanych” uchodźców.
Wprowadzenie kontroli wywołało obawy w krajach sąsiadujących, zwłaszcza w kontekście możliwych zakłóceń handlu i przepływu towarów. Szczególnie przedsiębiorcy działający w regionach przygranicznych obawiają się dłuższych czasów oczekiwania i trudności logistycznych.
Wprowadzenie tych środków może także wywołać tzw. "efekt domina", gdy inne kraje europejskie zdecydują się na podobne kroki. Wielu krytyków ostrzega, że takie działania mogą zagrozić swobodzie przepływu osób i towarów w Unii Europejskiej.
Austria, gdzie za trzy tygodnie odbędą się wybory, już teraz jest niezadowolona, a zawracanie migrantów na austriacko-niemieckiej granicy to ostatnia rzecz, jaką potrzebują tamtejsze partie środka. „Niezbyt zadowolony będzie też polski premier Donald Tusk. Potrzeba będzie wielu umiejętności dyplomatycznych i politycznego daru przekonania, aby uspokoić europejskich partnerów i zapobiec rozpadowi strefy Schengen” - czytamy w polskojęzycznym wydaniu Deutsche Welle.
Napisz komentarz
Komentarze