Najstarsze przekazy o pobycie Żydów w Lubaniu pochodzą z XIII w. Około roku 1290 margrabia Otto Długi zezwolił na osiedlenie się dwóch Żydów w mieście. W 1296 r. jeden czeladnik sukienniczy (wg niektórych źródeł miało ich być dwóch) podpalił wozy z suknem i słoniną polskim Żydom bawiącym w mieście. Od płonących wozów zajęła się gospoda oraz pięć domów w rynku. Śmierć poniosły dwie służące oraz Żydówka z dzieckiem. Pomimo niechęci chrześcijan do przedstawicieli wyznania mojżeszowego niemal przez całe XIV stulecie działała w Lubaniu niewielka gmina żydowska. W narożnym budynku u zbiegu ulic Tkackiej i Husytów (przed 1945 r. Webergasse i Mönchgasse) mieściła się bóżnica tej gminy. Podczas Wielkanocy 1390 r. grupka Żydów lubańskich miała zaatakować katolickiego księdza idącego z komunią do chorego. Duchownemu wypadła na ziemię hostia. Wydarzenie to stało się pretekstem do wywołania w mieście tumultu, a może nawet pogromu. Tłum wdarł się do żydowskich domów i do synagogi. Izraelici zostali szybko wygnani z Lubania tak jak rok wcześniej ze Zgorzelca na mocy edyktu księcia Jana Zgorzeleckiego. Od około 1450 r. Żydzi przestali się osiedlać w całych Górnych Łużycach.
W okresie unii polsko-saskiej (1697–1763) na obszarze margrabstwa, w tym i w Lubaniu, pojawiali się nierzadko kupcy żydowscy z Rzeczypospolitej Obojga Narodów, ale były to z reguły wizyty krótkotrwałe. W 1818 r. landrat Karol Fryderyk von Bose pisał, że w latach 1812–1816 na terenie powiatu lubańskiego nie mieszkał żaden Żyd. Ale po 1817 r. na targach i jarmarkach łużyckich coraz częściej zjawiali się brodaci kupcy w charakterystycznych chałatach. Obecność żydowskiej konkurencji szybko spowodowała gwałtowne reakcje miejscowego kupiectwa. W grudniu 1818 r. lubańscy kupcy prowadzący handel detaliczny poskarżyli się w magistracie, że w mieście zatrzymało się wielu obcych Żydów. Mieli oni „otumanić” władze sugerując, iż pobyt w mieście podyktowany został względami religijnymi. A tymczasem – jak mówili lubańscy kupcy – Izraelici przebywają w mieście już kwartał. Wkrótce okazało się, że przejezdni Żydzi handlowali złotem, srebrem i kamieniami szlachetnymi. Natomiast nie potwierdziły się głosy lubańskich detalistów o prowadzeniu przez Żydów handlu domokrążnego.
Pomimo przyłączenia Lubania do Prus w 1815 r. w dalszym ciągu utrzymywały moc prawną saskie przepisy zakazujące ludności żydowskiej osiedlania się na Górnych Łużycach. Mogło to nastąpić jedynie na podstawie „specjalnego pozwolenia”. Pierwsza połowa XIX w. była okresem, w którym władze lubańskie na wszelkie sposoby utrudniały osiedlanie się Żydów nie tylko w mieście, ale i w okolicznych wsiach. W 1818 r. Żyd Dywin próbujący bezskutecznie osiąść w Lubaniu wystosował do landrata lwóweckiego podanie z prośbą o możliwość zamieszkania w sąsiedniej Uniegoszczy (wieś ta leżała wówczas w powiecie lwóweckim). Magistrat lubański dowiedziawszy się o tym szybko zareagował zalecając landratowi odrzucenie prośby Dywina. W latach 20. i 30. XIX w. mnożą się skargi zjeżdżających na targi lubańskie Żydów, którym Gwardia Obywatelska nierzadko utrudniała handlowanie towarami. Na przykład w 1829 r. Izaak Elbogen z Mladá Boleslav, któremu nie pozwolono otworzyć straganu, ze skargą na magistrat lubański pojechał aż do Berlina. Latem 1833 r. Salomon Kohn, inny Żyd czeski, nie otrzymał stoiska podczas jarmarku, chociaż od 30 lat posiadał zezwolenie na prowadzenie interesów na terenie całej rejencji legnickiej. Władze miasta uznały zezwolenie Kohna za nie ważne. Uzasadniono to tym, że w momencie wystawienia glejtu Lubań nie należał do pruskiej rejencji legnickiej, lecz do Saksonii! Niewątpliwie na nieprzejednaną postawę władz miejskich wpływali lokalni kupcy, zawsze straszący „niezliczonymi tłumami żydowskich handlarzy”, za sprawą których malała sprzedaż „górnołużyckich towarów”.
Dopiero w 1847 r. w pruskiej części Górnych Łużyc (a więc i w Lubaniu) zaczął obowiązywać opracowany jeszcze przez von Hardenberga edykt emancypacyjny, który obowiązywał na Śląsku od 1812 r. Edykt zrównywał Żydów z innymi obywatelami państwa pruskiego i przyznawał im wolność wyboru miejsca zamieszkania, rzemiosła i prawo do nabywania gruntów. Po usunięciu starych przepisów ludność żydowska mogła przez przeszkód zasiedlać obszar pruskich Górnych Łużyc. Pomiędzy Nysą Łużycką a Kwisą powstały dwa skupiska społeczności żydowskiej: Zgorzelec i Lubań. Już w 1850 r. zawiązała się w Zgorzelcu gmina żydowska, w skład której weszli starozakonni z powiatu lubańskiego. Trzy lata później w mieście nad Nysą powstała synagoga, pierwsza od czasów średniowiecza. W 1858 r. w zgorzeleckiej gminie wyznaniowej znajdowało się 40 Żydów z obszaru powiatu lubańskiego (część łużycka) a w 1875 r. – 49. Należy przyjąć, że większość starozakonnych pochodziła z Lubania. Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że statystyki te nie obejmowały wszystkich mieszkających tu Żydów. Wielu z nich porzucało wiarę ojców, aby ułatwić sobie karierę i robienie interesów.
W II połowie XIX i w I połowie XX w. Żydzi stanowili wprawdzie znikomy procent mieszkańców Lubania, to jednak mieli oni znaczący udział w uprzemysłowieniu miasta. W latach 80. XIX w. bracia Merfeld z Bielefeld zakładają w Lubaniu fabrykę tekstylną, a później jesz- cze mechaniczną tkalnię w Giebułtowie. Tak fabryka, jak i sklep firmowy powstały przy współczesnej ul. Kopernika. Prawdopodobnie na przełomie lat 80. i 90. XIX stulecia bracia Maurycy i Juliusz Mendershausenowie, kupcy berlińscy żydowskiego pochodzenia założyli przy dzisiejszej ul. Słowackiego fabrykę lnianych, półlnianych i bawełnianych chusteczek. Nawiasem mówiąc, pierwszy w mieście telefon z numerem 1 otrzymali właśnie Mendershausenowie w 1890 r. (Lubań został włączony do sieci telefonicznej 1 lutego 1890 r.). Po roku 1910 fabrykę zakupiła firma Salzmann & Co. Od niej zakład nabył Gustaw Winkler, znany lubański przemysłowiec. Po sprzedaży fabryki tekstylnej rodzina Mendershausenów nadal była związana z Lubaniem. Juliusz Mendershausen, przeżywszy swego brata Maurycego, prowadził w mieście interesy jeszcze w końcu lat 20. XX w. W okresie międzywojennym przy ul. Górnej (dawniej Falkstr.) działała firma o nazwie Die Deutsche Taschentuch–Industrie A.G., która była własnością Ernesta Cohina, Zygfryda Mosesa i Józefa Meyera. Znana w mieście firma Bachert & Co. była z kolei w rękach Leo Kleinberga, szwajcarskiego Żyda z Zurychu. W latach międzywojennych działali w Lubaniu berlińscy fabrykanci – Adolf Appelbaum i Albert Rosenbaum, właściciele fabryki chusteczek Metz & Co. Pierwsza siedziba ich firmy znajdowała się w budynku przy ul. Bankowej (przed 1945 r. Poststr.), a następ- nie przy ul. Wrocławskiej (przed 1945 r. Naumburgerstr.). Tkalnia L. Engler przy skrzyżowaniu ulic Zawidowskiej i Łużyckiej (dawniej Lichtenauer Strasse i Nieder Alt-Lauban Strasse) należała w międzywojniu do Marcina Immerwahra. Prawdopodobnie żydowskie pochodzenie miał również Adolf Schottländer, poważny lubański przemysłowiec, który już w 1897 r. uruchomił mechaniczną tkalnię i fabrykę chusteczek przy obecnej ul. Wrocławskiej.
W przedwojennym Lubaniu Żydzi byli widoczni nie tylko w przemyśle tekstylnym. Odnajdujemy ich w zawodach lekarskich czy nauczycielskich. Cenionym w mieście lekarzem, doktorem nauk medycznych był Hans Fraenkel, mieszkający przy ul. Bankowej. Dużym poważaniem cieszył się również lubański dentysta, doktor Altmann. W miejscowym gimnazjum od 1896 r. pracował jako profesor radca naukowy Albert Mertens. Od stycznia 1926 r. w liceum żeńskim uczyła Edyta Appelbaum, przypuszczalnie bliska krewna wymienianego już fabrykanta, Adolfa Appelbauma. Słynny malarz lubański, z zawodu aptekarz, Ludwik Danziger (1874–1924) wywodził się również z rodziny żydowskiej. Jego ojciec Herman Danziger prowadził własny sklep odzieżowy w Rynku pod numerem 13. Mieszkanie Rynek 24 zajmowali także Danzigerowie – Gustaw i Gertruda, która pochodziła z Rawicza. Po śmierci Ludwika Danzigera Gertruda, wspólnie z rodziną Schottländer, podarowała Muzeum Cesarza Fryderyka (Kaiser – Friedrich – Museum) w Zgorzelcu jeden z „karkonoskich” obrazów wybitnego malarza – „Podejście w burzy i mgle” (Aufstieg in Sturm und Nebel).
Gdy w 1933 r. demokratyczne wybory w Niemczech wygrała NSDAP, rozpoczął się najtragiczniejszy okres w dziejach żydostwa europejskiego. Jako pierwsi dyskryminacji i eksterminacji doświadczyli Żydzi niemieccy, będący obywatelami państwa niemieckiego. Za po- mocą tzw. paragrafu aryjskiego i ustaw norymberskich Niemcy wyparli Żydów z życia publicznego. Usunięcie ich z życia gospodarczego miała przynieść tzw. „aryzacja” będąca niczym innym jak formą wymuszonego wywłaszczania majątku. Wszystkie żydowskie przedsiębiorstwa przeszły w niemieckie ręce po cenach znacznie niższych od ich realnej wartości. Po „nocy kryształowej” (9/10 listopada 1938 r.) naciski na aryzację zostały drastycznie zwiększone. Miało to przyspieszyć wyjazd ludności żydowskiej z III Rzeszy. Wszelako pozostała znaczna część Żydów, której brakowało pieniędzy na opuszczenie Niemiec. Czekał ich smutny koniec w obozach zagłady.
Lubańscy Żydzi doznali tych samych cierpień i nieszczęść co ich pobratymcy w całym kraju. W latach 30. w wyniku aryzacji przemysłu Żydzi znikli z życia gospodarczego miasta. W 1935 r. Fryderyk Wilhelm Mendershausen, syn Juliusza, udał się na emigrację, osiedlając się aż w Kolumbii. W tym samym roku Lubań opuściła jego siostra Marta, która wyjechała do Londynu. O Adolfie Appelbaumie i Albercie Rosenbaumie, właścicielach firmy Metz & Co., wszelki słuch ginie około roku 1938. Tkalnia lnu L. Engler, należąca do Marcina Immerwahra, po przeprowadzeniu aryzacji staje się własnością P. Teschnera. Przy okazji zmienia się nazwa zakładu, noszącego teraz miano „August P. Teschner i Synowie”. Na krzywdzie żydowskich właścicieli „obłowił się” także Gustaw Winkler, najbardziej znany lubański magnat przemysłowy, który przejął firmę Bachert & Co. Budynek przy ul. Fabrycznej (dawniej Üchtritzstr.), własność Leopolda Runda działającego również w branży tekstylnej, dostały się „aryjskiej” firmie Hoffmann & Böttcher. Zakład Die Deutsche Taschentuch–Industrie A.G. przy ul. Górnej zagarnęli Lassmannowie. Ernest Cohin uciekł do Szwecji a los jego wspólników nie jest znany. Doktora Hansa Fraenkla bojówkarze z S.A. zmusili do popełnienia samobójstwa. Profesor Albert Mertens w latach wojny wysłany został do obozu przejściowego dla Żydów w Tormersdorf (obecnie Prędocice) pod Rothenburgiem. Stamtąd prawdopodobnie wywieziono go do obozu śmierci. Gertruda Danziger po krótkim pobycie w obozie Tormersdorf została przeniesiona do getta w Terezinie (Theresienstadt) w Czechach, gdzie zginęła w marcu 1943 r. Niestety, z powodu braku materiałów źródłowych, bardzo trudno jest prześledzić losy przedwojennych lubaniaków narodowości żydowskiej.
Po zakończeniu wojny Lubań na krótko ponownie stał się niewielkim ośrodkiem ludności żydowskiej. W mieście osiedlili się ocaleni z Holocaustu polscy Żydzi. Prawdą jest, że na Śląsku po wojnie mieszkała większość polskich Żydów, lecz Lubań był z dala od ich najważniejszych ośrodków we Wrocławiu, Dzierżoniowie, Bielawie czy Legnicy. W 1946 r. w mieście założono Żydowski Komitet Powiatowy, który miał swoją siedzibę przy ul. Rybackiej 6. Znajdowała się tam świetlica i czytelnia z niewielkim księgozbiorem. Placówką kierował wówczas Jerzy Wajngarten. Komitet starał się wspierać finansowo najbiedniejszych Żydów mieszkających w Lubaniu i w jego sąsiedztwie. Okoliczni rolnicy żydowscy uzyskiwali pożyczki na zakup niezbędnego sprzętu i inwentarza. Działający w Lubaniu Komitet podawał następujące dane o miejscowej ludności żydowskiej: maj 1946 r. – 53 osoby; lipiec 1946 r. – 61; listopad 1946 r. – 70; styczeń 1947 r. – 60; luty 1948 r. – 108. Przedstawione powyżej liczby odnoszą się nie tylko do miasta Lubania, ale do całego powiatu lubańskiego. W prasie regionalnej w pierwszych lat powojennych nierzadko pojawiały się wzmianki o rolnikach żydowskiego pochodzenia mieszkających w pod lubańskich wsiach. Na przykład w 1946 r. w „Trybunie Dolnośląskiej”, przy relacjonowaniu akcji żniwnej, pisano o Żydach we wsi Radostów, którzy mimo braku „siły pociągowej” osiągnęli doskonałe rezultaty. W 1949 r. rolnik żydowski, zdemobilizowany żołnierz Wojska Polskiego ze wsi Zacisze otrzymał dyplom uznania za wyniki w hodowli. Miejscowi Żydzi brali udział w życiu politycznym. W Lubaniu działała Żydowska Frakcja Polskiej Partii Robotniczej, która w drugim półroczu 1947 r. skupiała 14 członków.
Po utworzeniu w 1948 r. państwa Izrael skupiska ludności żydowskiej na Śląsku zaczęły się kurczyć. Emigrację przyspieszał również wzrost nastrojów antysemickich po roku 1956 i 1968. W lipcu 1946 r. na Śląsku mieszkało 89,4 tys. Żydów a w latach 1960–1961 pozostało ich 7–8 tys. Obecnie liczebność Żydów śląskich szacuje się na zaledwie 400–500 osób. W wyniku ciągłych wyjazdów niewielka społeczność żydowska w Lubaniu przestała istnieć.