Jesienią na strychu domu Pana Andrzeja zadomowiła się rodzina szopów. Uroczy, ale wyjątkowo kłopotliwi lokatorzy urządzili sobie tam prawdziwy plac zabaw, niestety kosztem ocieplenia budynku. Po długiej walce udało się je przetransportować do azylu, a właściciel musiał zainwestować w remont poddasza.
Gdy tej wiosny znów pojawił się szop, Pan Andrzej nie dał się zaskoczyć, miał gotową żywołapkę, smaczną przynętę i sporo cierpliwości. Plan był prosty – przyzwyczaić zwierzaka do klatki, by później łatwo go złapać i wysłać do azylu. Szop przychodził, jadł… i nabierał zaufania. Do czasu.
Przychodził, zajadał i dał się złapać. Ale kiedy już żywołapka się zamknęła, to strasznie się awanturował, do tego stopnia, że klatkę trzeba było dodatkowo dociążyć dachówkami i opanować naszego awanturnika. I już myślałem, że to koniec historii, ale... okazało się, że to był jednak pan szop, więc mogę być pewny, że reszta rodziny szopów na pewno wpadnie do mnie na obiad. Żywołapka nadal w pogotowiu. - relacjonował nam Pan Andrzej.
Szopy to mądre i sprytne zwierzęta, mimo rozczulającej powierzchowności ich bytowanie przynosi poważne szkody. Pozbycie się szopów wcale nie jest takie łatwe, a jak to zrobić dowiecie się z artykułu poniżej.
Napisz komentarz
Komentarze