Przewodniczący Społecznego Komitetu Obrony Biednych (do niedawna, obrony bezrobotnych, zmieniające się realia na rynku pracy wymusiły na komitecie zmianę obiektu zainteresowań) postanowił zająć się tym razem tematem funkcjonującego w latach osiemdziesiątych, na południowo-wschodnim stoku Kamiennej Góry wyciągu narciarskiego.
„Wyciąg narciarski” dziś brzmi dumnie, w rzeczywistości było to coś na kształt orczyka dzięki czemu miejscowa młodzież miała gdzie zdobywać pierwsze szlify przed wyjazdem na narty do Szklarskiej Poręby czy Karpacza. Lesław Hardziej zachęcony mroźną i śnieżną zimą wystosował list otwarty do władz miasta żądając(!) przywrócenia wyciągu na Kamiennej Górze. Zresztą przeczytajcie sami. (pisownia oryginalna)
W XX wieku, lata 80, Lubańska Kamienna Góra tętniła życiem. Jak w piosence. Powróćmy jak za dawnych 80 lat w zaczarowanych bajek, na Lubański nie tylko narciarski szlak. Teraz to już wiemy to były tłuste lata Lubańskiej Kamiennej Góry. Kamping Muzyczny na amfiteatrze, to były uczty dla całej Polski. Przepiękny basen na Kamiennej Górze, jak było niebo - jak jest Sodoma i Gomora. Można było popływać i podziwiać panoramę Karkonoszy i Gór Izerskich. Były domki Campingowe i miejsca do Karawaningu. Był też na przepięknie położonym stoku z widokiem na panoramę gór, wyciąg narciarski. Przybywali do Lubania, narciarze nawet z Wrocławia,( wyciąg był zaznaczony na mapie), którzy kwaterowali w Lubańskim hotelu Łużyce.
Teraz Lubańska Kamienna Góra wygląda jak turystyczne cmentarzysko, lub pustynia. Jest bardzo przykro słyszeć pojękiwania Niemców odwiedzających Lubańską perełkę „alles kaput”. Czas pędzi do przodu, w Lubaniu jak widzimy, cofa się. Nie wszystkich stać na narciarską wyprawę w góry, to jest dyskryminacja biednych, radni tam brylują. Lubańskie stowarzyszenie Społeczny Komitet Ochrony Biednych SKOB, wnioskuje poprzez media i żąda, mamy ostatnio śnieżne zimy, zróbmy wyciąg narciarki i powitajmy Nowy 2018 Rok na Lubańskim stoku narciarskim, na Kamiennej Górze. Zróbmy coś pożytecznego dla mieszkańców Lubania, to nie są naprawdę wielki koszty.
Piszący ten wniosek Lesław Hardziej, na początku lat 80 XX wieku, obsługiwał tam Lubański wyciąg narciarski, mam nadzieję, że jeszcze tam trochę poszaleję. To były piękne dni, kiedy w Lubaniu slalomem jechałem ja i ty. Mam nadzieję, że jak w piosence, wyciąg powróci. Powróćmy jak za dawnych dobrych 80 Lubańskich lat, nie tylko w zaczarowanych bajek świat, na Lubański narciarski stok. Tym skromnym artykułem chcemy trochę zawstydzić lokalne władze, które jeżdżą na narty do kurortów, cudze chwalicie swego nie znacie. Jeżeli miasto nie ma środków, SKOB przeprowadzi zbiórkę. Lesław Hardziej SKOB Lubań.
Sam pomysł małego stoku narciarskiego na zboczach Kamiennej Góry brzmi ciekawie. Oprócz sporej dawki endorfin dawałoby to możliwość nauki jazdy na białym puchu bez konieczności ruszania się z miasta. Niestety jak to zwykle bywa diabeł tkwi w szczegółach. Na przestrzeni lat działalność tego typu obiektów została uregulowana odpowiednimi przepisami. Dodatkowo stok narciarski trzeba gdzieś umiejscowić, a wspomniana górka nie jest już tą z lat 80-tych. W międzyczasie powstała tam ulica Moniuszki i część terenu zajmują budynki mieszkalne. Pomijam tu zupełnie kwestię własności działki, przyjmijmy, że to nie będzie problem.
Przyjżyjmy się sprawie. By móc uruchomić stok narciarski konieczne jest wykupienie OC i zatrudnienie na nim wykwalifikowanego ratownika narciarskiego. Niestety to nie koniec. Na drodze stoją formalności związane ze zgodami i kontrolami.
Kiedy trasa narciarska już powstanie odebrać ją musi transportowy dozór techniczny. Potem w trakcie sezonu dokonuje on kilku płatnych przeglądów wyciągów, każda z wizyt wiąże się z opłatami rzędu nawet kilku tysięcy złotych. To nie wszystko!
Stok musi przejść kontrolę straży pożarnej, inspekcji pracy oraz służb ratownictwa, TOPR–u lub GOPR–u. Te ostatnie sprawdzają, czy jest on bezpieczny dla amatorów białego szaleństwa. Tyle formalności.
Po ich przejściu przydałoby się zastanowić nad infrastrukturą. Stok wymaga wyciągu i trzeba go utrzymywać. Konieczny wydaje się więc zakup i podłączenie urządzeń, które zapewnią jakiś komfort. Armatka śnieżna i coś co wyrówna stok. Urządzenia te przyczynią się do tego, że wybierzemy akurat tą górkę a nie jedną z podobnych w Świeradowie-Zdroju, (który nie jest w końcu aż tak daleko). Po spełnieniu tych wszystkich warunków pozostaje już tylko jeździć do upadłego.
Teoretycznie wydaje się to możliwe, praktycznie...? Nie sądzę. Według specjalistów przygotowanie stoku narciarskiego to inwestycja, która zwraca się po 7 latach przy założeniu, że stok czynny będzie przez 100 dni w roku.
Z listu Lesława Hardzieja wyjątkowo trafny wydaje się jedynie cytat z piosenki Toli Mankiewiczówny Powróćmy jak za dawnych lat w zaczarowany bajek świat. I w życiu może zdarzyć się cudowna baśń...
Napisz komentarz
Komentarze