- Jestem właścicielem jednej z kamienic na terenie Lubania. Od kilku lat przed budynkiem w gazonach moja mama sadzi kwiaty, żeby w mieście było ładnie i estetycznie. I oczywiście w soboty czy po imprezach, idzie młodzież i dewastuje to co po drodze spotka. Niestety bardzo często są to kwiaty, które sadzimy – zaczyna swą opowieść Pan Mirosław.
Opisywana sytuacja miała miejsce w dniu otwarcia Mistrzostw Europy w piłce nożnej. - To było po meczu. Szli szeroko z piwem w ręku, krzyki piski, jeden chłopak i dwie dziewczyny. Zeszli się akurat obok gazonów z kwiatami i zaczęli je wyrywać. Wszystko widziałem z balkonu kamienicy na czwartym piętrze – opowiada Pan Mirek.
- Wkurzyłem się, mówię im przestańcie je wyrywać i usłyszałem: co mi ch.. zrobisz. Więc żeby to przerwać wylałem na nich pół butelki wody i zadzwoniłem na policję. Tu nie chodzi o wartość tych roślin, ale człowiek koło tego chodzi, pielęgnuje, a drugi przyjdzie i niszczy. W tym czasie oni też na policję zadzwonili, że ja ich wodą oblałem. Policja nawet szybko przyjechała.
Nasz rozmówca niestety nie mógł zejść do policjantów, bowiem był świeżo po operacji, dlatego zaprosił ich do mieszkania na czwartym piętrze. Zanim jednak to nastąpiło, przybyli na miejsce funkcjonariusze poskromili rozhukanych fanów futbolu. Doszło nawet do tego, że jedną z uczestniczek zajścia na chwilę skuto kajdankami i umieszczono w radiowozie.
Po zakończeniu interwencji na chodniku funkcjonariusze dotarli do mieszkania naszego bohatera. - Przyszli z już wypisanym mandatem, nie pytając mnie o całe zajście i o to co ja mam do powiedzenia, ani jaka była moja wersja. Otrzymałem 100 zł mandatu za to, że oblałem wandali wodą – opowiada mieszkaniec Lubania. - Ja dzwonię, chcę obronić swoje mienie przed chuliganami, pomóżcie mi. Ukarzcie ich. To za to, że zadzwoniłem ukarali mnie 100 zł mandatem za oblanie chuliganów wodą, że pilnowałem swojego mienia – opowiada rozżalony człowiek.
Po rozmowie z policjantami, która jeszcze bardziej wzburzyła Pana Mirosława postanowił on, że zda się na sąd i nie przyjmie mandatu. Po kilku dniach został wezwany na komisariat policji i dopiero tam wysłuchano jego wersji zdarzeń.
O zajście zapytaliśmy w KPP w Lubaniu, bowiem interesowało nas czy wspomniane trzy osoby również zostały ukarane mandatem.
„W nocy z 10/11.06.2016r, odnotowaliśmy interwencję w Lubaniu przy ul. Wrocławskiej, gdzie osoba zgłaszająca poinformowała iż grupa osób głośno się zachowuje, używa wulgaryzmów oraz niszczy kwiaty znajdujące się w betonowych kwietnikach. Na miejscu interweniujący funkcjonariusze wylegitymowali 3 osoby, niemniej jednak nie ujawnili żadnych zniszczonych kwiatów w betonowych kwietnikach. W trakcie czynności jedną z legitymowanych osób ukarano mandatem karnym. W chwili obecnej prowadzone jest postępowanie w sprawie o wykroczenie określone w art. 140 kodeksu wykroczeń” Odpowiedział nam Naczelnik Wydziału Prewencji i Ruchu Drogowego KPP w Lubaniu asp.szt. Dawid Duchaniuk.
Kiedy przedstawiliśmy odpowiedź policji panu Mirkowi nie krył oburzenia. - Oni po prostu kłamią. To ja zadzwoniłem na policję i wymyśliłem sobie to zdarzenie? Więc jaki miałem cel dzwoniąc na policję? Moja mama na drugi dzień te zerwane kwiaty sprzątała. Mało tego w gazon była wepchnięta butelka po piwie. To jest dowód na to, że oni wymyślają sobie niestworzone rzeczy tak jak im pasuje. To jest niesamowite! Policja zrobiła ze mnie wariata, że ja to sobie wymyśliłem. Później się dziwią, że ludzie jak coś widzą to olewają temat. Po prostu nie chcą mieć problemów bo policja robi wariata z ludzi. Proszę sobie wyobrazić jak można mieć o nich dobre zadnie? Podsumował wzburzony Pan Mirosław.
Art. 140 Kodeksu Wykroczeń, z którego toczy się postępowanie przeciwko bohaterowi naszej opowieści mówi - Kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności, grzywny do 1 500 złotych albo karze nagany.
Sprawa najpewniej zakończy się przed sądem - jeżeli wyrok zostanie wydany zaocznie a mandat utrzymany, Pan Mirosław już dziś zadeklarował odwołanie.
Napisz komentarz
Komentarze