Sprytny wirus atakuje na dwa sposoby. Pierwszy polega na publikacji posta w imieniu użytkownika na jego tablicy. Drugim jest wysłanie do znajomych zbiorczej wiadomości z komunikatem, że zostali oznaczeni na zdjęciu. To znak rozpoznawczy wirusa. Takiej wiadomości nie należy otwierać!
„Kliknięcie w załączony link powoduje pobranie szkodliwego oprogramowania, które przejmuje nasze dane. Zaawansowani użytkownicy, którzy padli ofiarą wirusa, mogą dowiedzieć się na forach internetowych, gdzie się on zagnieździł, i usunąć go sami” – mówi Wojciech Chmielewski, dyrektor działu technicznego z firmy Engave. Jeżeli tego nie potrafimy, a nasz antywirus sobie nie poradził, powinniśmy zgłosić się po pomoc do specjalisty.
Gdy otrzymaliśmy wiadomość z żądaniem okupu za odzyskanie skradzionych danych, ale mamy kopię bezpieczeństwa (tzw. backup), wystarczy, że sformatujemy komputer. Jeśli jednak jej nie mamy, możemy rozważyć zapłatę.
Wirus nie poprzestaje na zainfekowaniu komputera. Przeciwnie, następuje efekt domina – jeśli nasze urządzenie zostało zawirusowane, teraz to również „my” rozsyłamy do naszych znajomych fałszywe wiadomości z linkiem.
Początkowo na wirusa nie było lekarstwa, jednak po aktualizacji baz danych programy antywirusowe z łatwością go rozpoznają. „Co ciekawe, wirus atakuje tylko oprogramowanie Windows, więc np. telefony z systemami Android i iOS są bezpieczne” – zauważa ekspert.
Napisz komentarz
Komentarze