Początek spotkania wyglądał bardzo dobrze w wykonaniu zgorzelczan, którzy po pierwszej kwarcie prowadzili sześcioma punktami. W końcówce drugiej odsłony po akcji 2+1 Toreya Thomasa to Rosa była górą. Goście od tego momentu kontrolowali przebieg spotkania, nie oddając prowadzenia do samego końca. Co prawda, zespół Piotra Ignatowicza zbliżył się w trzeciej kwarcie na pięć punktów, lecz szybkie odpowiedzi zawodników z Radomia nie pozwoliły na więcej. Ostatecznie PGE Turów Zgorzelec przegrał różnicą 14 oczek.
Najlepszym strzelcem Rosy był C.J. Harris, który zdobył 21 punktów. Dobre spotkanie rozegrał także Igor Zajcew. Po czterech latach do Zgorzelca powrócił niezwykle lubiany przez kibiców Torey Thomas. Amerykanin w spotkaniu przeciwko swojemu byłemu zespołowi, dopisał do konta Rosy 16 oczek, z czego dziewięć pochodziło z rzutów osobistych.
- Jest to szczególny moment dla mnie, bo wróciłem tu po czterech latach. Niesamowici kibice, a także piękna hala, na której jeszcze nie miałem okazji grać. Jestem zadowolony ze zwycięstwa, ale cieszę się, że wróciłem tutaj do fanów, którzy wciąż mnie kochają, tak jak ja ich. - mówił po meczu Thomas.
W drużynie Piotra Ignatowicza najjaśniejszym punktem był Jakub Karolak (16 pkt), który czterokrotnie trafił zza linii 6,75 metra. Niski skrzydłowy dołożył do tego też dwie asysty. Jedna z nich zakończyła się wsadem Denisa Krestinina, który w meczu zdobył 10 punktów. Ważnym ogniwem był także Cameron Tatum (12 punktów, 4 zbiórki).
Zgorzelczanie popełnili mniej strat, w porównaniu do spotkań z Anwilem Włocławek czy Startem Lublin. Radomianie szybko zamienili je jednak na punkty, zdobywając ich 17 (przy 7 PGE Turowa).
- Rosa bardzo agresywnie naciskała na naszych zawodników obwodowych, przez co nie mogliśmy zorganizować swojego ataku pozycyjnego tak, jak chcieliśmy. Popełnialiśmy za dużo strat, które rywale zamieniali na łatwe punkty z kontry. Parę razy mogliśmy tę kontrę wcześniej zatrzymać faulami, a nie pozwolić im na skończenie po łatwej akcji, albo co najgorsze pozwalaliśmy im na zakończenie akcji 2+1. Na początku zagraliśmy z dobrą energią. Pierwszą kwartę wygraliśmy sześcioma punktami, ale z biegiem czasu pozwoliliśmy im się rozkręcić i pokonali nas. Próbowaliśmy odwrócić jeszcze losy w drugiej połowie, ale zabrakło sił. Mieliśmy problemy z faulami i nie udało się. - mówił po meczu Jakub Karolak.
- Zagrali dobre zawody. Znamy ich z dobrej obrony i wiemy, że to trudny przeciwnik. Wywierali na nas sporą presję i to powodowało, że ciężko było nam grać w ataku. Z drugiej strony w ataku też grali na przyzwoitej skuteczności, dogonili nas dosyć szybko i potem powiększali przewagę. Zaczęliśmy całkiem nieźle mecz, z dobrą energią i koncentracją. Niestety, tej koncentracji w meczu starczyło tylko na pierwszą kwartę. W trzeciej jeszcze walczyliśmy, ale troszkę brakowało sił, troszkę problemy z faulami. Wyszło tak, jak wyszło. Najbardziej zabolały nas straty, które oni łatwo zamieniali na punkty, ponieważ były to straty głownie takie, które wyprowadzały szybkie ataki drużyny z Radomia. Takie coś boli. Ciężko kontroluje się mecz, jeśli nie kontroluje się strat i zbiórek. W tym meczu kontrolowaliśmy zbiórkę, ale strat nie i taki jest wynik końcowy. - skomentował mecz Piotr Ignatowicz.
Kolejny mecz już w środę o 19:00. Tym razem "Czarno-zieloni" udadzą się do Słowenii, gdzie ich rywalem w rozgrywkach FIBA Europe Cup będzie drużyna Helios Suns Domzale.
PGE Turów Zgorzelec - Rosa Radom 78:92 (25:19, 14:27, 19:20, 20:26)
PGE Turów: Karolak 16, Tatum 12, Dylewicz 10, Krestinin 10, Novak 8, Dillon 7, D. Harris 7, Prostak 6, Kostrzewski 2, Niedźwiedzki 0 Rosa: C.J. Harris 21, Thomas 16, Zajcew 14, Jeszke 12, Hajrić 10, Szymkiewicz 9, Witka 5, Bonarek 5, Schenk 0, Adams 0.
STATYSTKI:
PGE Turów Zgorzelec – Rosa Radom
Skuteczność za 2: 62,5% - 61,9%
Skuteczność za 3: 28,6% - 39,1%
Skuteczność za 1: 77,8% - 86,7%
Skuteczność z gry: 46,7% - 53,8%
Asysty: 12 – 17 Straty: 14-9
Przechwyty: 5-12 Bloki: 4-3
Zbiórki: 32-32
Zbiórki w ataku: 12-11
Zbiórki w obronie: 20-32
Napisz komentarz
Komentarze