Mecz lepiej rozpoczęły Łużyce, gdyż w sytuacji strzeleckiej znalazł się Piaśnik. Zawodnik drużyny z Lubania uderzył jednak obok słupka. Później na boisku nie działo się wiele ciekawego. Lekką przewagę mieli gospodarze, ale niewiele z tego faktu wynikało. Dopiero w 39. min na indywidualną akcję zdecydował się Bystryk. Zawodnik Nysy uderzył mocno, ale piłkę z trudem zdołał złapać Kukiełka. W kolejnej akcji zespół ze Zgorzelca objął już prowadzenie. Z rzutu wolnego piłkę dośrodkował Jaworski, ta trafiła do zamykającego akcję Wójcika i ten dopełnił formalności. Miejscowi celebrując gola zadedykowali go Adamowi Łuszczykowi, któremu urodził się syn. Radość biało-niebieskich trwała bardzo krótko. W kolejnej akcji po dośrodkowaniu Macioszczyka piłkę do własnej bramki wpakował S. Monik.
Choć po przerwie gole nie padły, to emocji było zdecydowanie więcej niż w pierwszych 45 minutach. Aktywniejszym zespołem była ekipa z przygranicznego miasta. Pierwszy szczęścia spróbował Janicki, ale jego uderzenie w 56. min obronił doświadczony bramkarz zespołu z Lubania. Kilka minut później Kukiełka był też górą w pojedynku z Jaworskim. Tym razem przeniósł piłką zmierzającą pod poprzeczkę. Niewykorzystane okazje mogły zemścić się 10 minut przed końcem, ale Nafalski zdołał odbić piłkę uderzoną przez Sudnika. Emocje towarzyszyły kibicom do samego końca. Bohaterem Nysy mógł zostać Czajkowski, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Łużyc. W odpowiedzi Bojdziński ograł Nafalskiego i z ostrego kąta dograł piłkę wzdłuż bramki. Na posterunku był jednak grający trener Nysy Adam Łuszczyk, który uprzedził lekko spóźnionego Kościechę.
Napisz komentarz
Komentarze