Temat pendolino pojawił się na ostatnim posiedzeniu Dolnośląskiego Zespołu Parlamentarnego, które poświęcone było inwestycjom kolejowym, rozwojowi infrastruktury i połączeń w regionie. W skład zespołu wchodzi 23 posłów i trzech senatorów.
W jego trakcie senator Jan Michalski reprezentujący w senacie Platformę Obywatelską z m.in. naszego powiatu podkreślał, że: - Serce się kraje, że dużo pieniędzy wydano na modernizację linii E30 z Wrocławia do Węglińca i jest ona niewykorzystana.
Pociągi na trasie Wrocław-Węgliniec mogą już osiągać do 160 km/h. Z taką prędkością poruszają się po niej m.in. impulsy Kolei Dolnośląskich. - A pendolino nie może? - pytał w Sejmie przedstawicieli Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju sekretarz miasta Bolesławca Jerzy Zieliński. Jego zdaniem w Węglińcu można by także wybudować specjalny garaż i składy, a także pielęgnować oraz serwisować nasze super pociągi.
Jak zapewniał Jerzy Zieliński chętnych na dojazd do Wrocławia i dalej do np. Warszawy na pewno by nie zabrakło, bo i połączenia z Niemiec, które już zniknęły z rozkładów, cieszyły się sporym zainteresowaniem i, jego zdaniem, tak byłoby i w tym przypadku.
Pomysł skierowania pendolino do Węglińca nie znalazł jednak uznania w oczach Ministerstwa Infrastruktury. Wiceminister Sławomir Żałobka jednoznacznie odpowiedział na postulaty dolnośląskich parlamentarzystów. Jego zdaniem pendolino jest "dedykowane do określonych tras". Póki co kursuje pomiędzy: Warszawą, Gdynią, Krakowem, Wrocławiem i Katowicami. Jak mówi wiceminister stacja Węgliniec nie za bardzo się nadaje na dopisanie do tej listy. Dodaje także, że pogorszyłoby to efektywność wykorzystania jednostek.
Pomysł miałby większy sens, gdyby pendolino dojeżdżało aż do niemieckiej granicy. To jednak póki co nie jest możliwe, bo odcinek z Węglińca do Zgorzelca wciąż czeka na elektryfikację. Ta zakończyć się ma w trakcie najbliższych dwóch lat.
Napisz komentarz
Komentarze