Wczoraj wystawa ta została oficjalnie udostępniona zwiedzającym.
- Wystawa ma charakter kolekcjonerski, bowiem prezentujemy zabytki pochodzące w 98% ze zbiorów jednego człowieka. – mówi dyrektor Muzeum Regionalnego Łukasz Tekiela.
Tym człowiekiem jest Zbigniew Madurowicz, który od lat realizuje swoją pasję i śledzi zagadki z przeszłości Olszyny, często znajdując również ich rozwiązanie. Dzieli się także swoją wiedzą na temat historii na łamach lokalnej prasy a jego wiedza o historii Olszyny i zgromadzone zbiory robią olbrzymie wrażenie. To właśnie wykład Zbigniewa Madurowicza poprzedził otwarcie wystawy dla zwiedzających. Tutaj warto nadmienić, że posiłkując się trafnie dostosowaną do tematu wykładu prezentacją, omawiał on wyłącznie osobliwości historyczne Olszyny – czyli „dziejowe smaczki”, które zawsze czynią historię dynamiczną i kolorową.
- Pana Zbigniewa poznałem kilkanaście lat temu, gdy jeszcze studiowałem historię, a on już miał na koncie książki historyczne. Mając głowę naszpikowaną krytycyzmem, który wpajali nam nasi wykładowcy, przejrzałem jego książkę i stwierdziłem: „a nie ma przypisów, bibliografia niezbyt rozbudowana. Pewnie zrobiłbym lepszą”. Muszę powiedzieć, że dzisiaj, gdy z perspektywy patrzę na moje podejście wiem, że się myliłem. Wiem, że jego twórczość jest dobra i pełni swoją funkcję. Śmiem też twierdzić, że przez najbliższe kilkadziesiąt lat nie powstanie podobna książka. – mówi dyrektor Muzeum Regionalnego.
- Kiedy przejeżdżamy przez Olszynę, w zasadzie możemy powiedzieć, że nie różni się ona od innych miejscowości niczym szczególnym. Ja też przez wiele, wiele lat żywiłem takie przekonanie. Natomiast w pewnym momencie, kiedy moja wiedza historyczna wzrastała, zauważyłem pewien fenomen. W 2005 roku Olszyna została miastem i w chwili obecnej jest jednym z najmłodszych miast w kraju. Jak to możliwe, że wieś zostaje nagle miastem mimo, że nie ma rynku? W zasadzie jest niewiele standardowych przesłanek, aby ta miejscowość została miastem. Uważam, że tak się stało dzięki tylko jednemu człowiekowi. Osobie, która żyła tam w XIX wieku. W jego przypadku spełnił się klasyczny amerykański sen. Nazywał się Robert Ruscheweyh. On w ciągu kilkunastu lat z biedaka stał się bogaczem, a Olszyna z typowej, nieróżniącej się od innych miejscowości, stała się wsią przemysłową. Nagle w centrum miasta wyrósł potężny kompleks przemysłowy, a potem kolejny. Okazuje się, że na pograniczu Górnych Łużyc i Dolnego Śląska jest to jedyna miejscowość, której nie ominęła rewolucja przemysłowa. – opowiada Łukasz Tekiela.
Wystawa opowiada nie tylko o losach genialnego mieszkańca Olszyny Robert Ruscheweyh, który dał nam wynalazek znany dziś na całym świecie – rozsuwany stół. To właśnie on w 1879 roku wpadł na pomysł dotychczas nieznany. Przed wynalazkiem Roberta można było wydłużać stoły jedynie tylko przez przystawienie kolejnych blatów. Teraz mały stół, przy którym zasiadała rodzina, mógł być wydłużony trzy- lub czterokrotnie. Wyjątkową cechą była możliwość rozsunięcia stołu tak, że trzynastometrowy mebel mieścił swobodnie 50 osób. Wynalazek, oczywiście opatentowany, rozsławił nazwisko Ruscheweyh w całej Europie.
Ale nie tylko rzemieślnikowi-wynalazcy poświęcona jest wystawa. Dzięki niej Olszynę poznać można też m.in. jako dolinę mordu, uzdrowisko oraz obejrzeć piękne dwory, pałace i kościoły, które niegdyś uświetniały miejscowość. Ale nie zamierzamy zdradzać wszystkiego. Olszynę z zupełnie innej strony zobaczyć można w Muzeum Regionalnym do 27 marca. Przekonajcie się sami czego do tej pory nie wiedzieliście o oddalonej o kilka kilometrów od Lubania miejscowości.
Napisz komentarz
Komentarze