Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarki
niedziela, 20 kwietnia 2025 07:15
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaCentrum Drewna Gryfów - Profesjonalny skład drewna

Za drzwiami urzędu pracy

Na naszą redakcyjną skrzynkę przyszedł niezwykły list. Czytelnik ze sporą dozą humoru, ale też i trzeźwego spojrzenia na świat, opisuje jak na jego życiowej drodze  stanął biurokratyczny świat absurdu, który dla „zwykłego śmiertelnika” jest rzeczywistością niczym z filmów Barei. - Chciałbym zwrócić uwagę na pewien istotny problem, który od dłuższego czasu nie zostaje przez nikogo podjęty, a jest uciążliwy dla wielu mieszkańców naszego powiatu. Mianowicie chodzi o rejestrację w naszym Urzędzie Pracy. 
Za drzwiami urzędu pracy

Postaram się pokrótce opisać zjawisko, jakim jest próba zarejestrowania się jako osoba bezrobotna z mojego punktu widzenia. Jak wiadomo interesanci są obsługiwani w godzinach 8.00 - 14.00. Również każdy, kto miał "przyjemność" zaglądać do PUP w ciągu ostatnich lat, wie doskonale, że działa tam nowoczesny system obsługi, jakim są numerki, drukowane każdemu przez automat. Lecz, czy ma on jakikolwiek sens?                                                        

Pierwsza moja nieudana próba - w tym roku, miała miejsce w połowie lipca. Chcąc zarejestrować się, po zakończonej umowie o pracę, przyszedłem około godziny 11.00 i znając zasady i godziny przyjmowania, byłem pewien, że będzie to skuteczne przedsięwzięcie. Niestety, myliłem się... Wydrukowałem numerek, a w przypadku rejestracji ma on początek "R...". Na dole każdego bileciku znajduje się informacja: "Oczekuje: ... osób", w moim przypadku oczekiwało 5 osób. Cóż od 11.00 do 14.00, przez 3 godziny, zostały obsłużone z trudem 3 osoby. Nie tylko ja nie zostałem w żaden sposób obsłużony. Fakt, był to lipiec, sezon urlopowy. Pani w rejestracji była sama, a zazwyczaj są dwie osoby rejestrujące. Wytłumaczyłem sobie to w ten sposób, ale do Urzędu nie powróciłem, postanowiłem szukać pracy na własną rękę. Lepsze to niż marnować codziennie czas w kolejkach z bilecikiem w ręku. Skutecznie udało mi się znaleźć pracę, co prawda na czas określony, ale w obecnym kryzysie trzeba szanować każdą pracę.                                                                              

W momencie wygaśnięcia wyżej wspomnianej umowy, dokładnie dzisiaj - 20 października, rozpoczyna się moja druga nieudana próba rejestracji, jako osoba bezrobotna. Sezon urlopowy skończył się na dobre, stąd zakładałem obecność 2 pań w rejestracji. Nie do końca miałem rację, bo jedna z pań wyszła około 13:15, ale to nie ma większego znaczenia. Ja nie powinienem mieć pretensji, że nie zostałem obsłużony, bo przyszedłem dopiero o 13.00. Dokładnie o 13:03, godzina drukuje się na bileciku. Przede mną oczekiwało 8 osób = zero szans na załatwienie czegokolwiek. Jednak nie wyszedłem od razu, byłem zdumiony zjawiskiem jakie tam udało mi się zaobserwować. Poddenerwowani ludzie, z numerkami w ręku, wypowiadali się mocno negatywnie o panującym systemie przyjmowania. Podzielam w pełni ich zdanie. Zadajmy sobie pytanie:

1. Czy normalne jest to, że wchodzi osoba z ulicy, drukuje numerek i natychmiast jest przyjmowana przez pracownika, który siedział do tej pory za komputerem i nudził się zwyczajnie, bo nie było nikogo w kolejce do niego, a dzieje się to na oczach osób "do rejestracji", które czekają nawet po 5 godzin w kolejce do dwóch pań? 

2. Czy normalne jest to, że rejestracja osoby, która nie jest odnotowywana po raz pierwszy tylko po raz kolejny, trwa 50 minut, po czym Pani wychodzi na konsultację na 1. piętro, wraca po 10 minutach, co daje nam już ponad godzinę na jednego interesanta, a po powrocie oznajmia mu, że bardzo jej przykro, ale okazało się, ze nie minęło jeszcze 180 dni nałożonej kary, niepotrzebnie przyjechał, bo nie zostanie zarejestrowany? Ponad godzinę zajęło dochodzenie "systemowi" do wniosku, że Pan musi zaczekać jeszcze kilka dni, bo ma karę?

3. Czy normalne jest, że dwie panie mają kolejkę od początku do końca dnia i są z tym same, a reszta pracowników ma możliwość oczekiwania na interesanta "z jego literką w numerku"? Pragnę zaznaczyć, że w żaden sposób nie obwiniam tych Pań, bo to nie one są za to odpowiedzialne i wiem, że robią co mogą, a często gniew nieustannie oczekujących jest kierowany właśnie do nich...

4. Czy normalne jest, że w rejestracji są wyspecjalizowane tylko 2 osoby, a reszta pracowników nie ma szans na przyuczenie się w tej dziedzinie? Czy to aż tak skomplikowane lub wymagające nie wiadomo jakich uprawnień? Jeśli tak, to co będzie gdy obie panie odejdą z pracy? Bo patrząc na sytuację Urząd Pracy bez wątpliwości upadnie - zostanie zamknięty.

5. Czy normalne jest, że nie ma znaczenia czy rejestrujemy się po raz pierwszy czy już byliśmy wcześniej w bazie? Bo tak właśnie jest, gdy jeden z Panów niecierpliwiących się zapytał, czy zdąży, bo on już był w bazie - usłyszał odpowiedź: "to nie ma znaczenia, czy pierwszy czy kolejny raz, rejestracja trwa tyle samo".

Może tylko ja nie rozumiem tego systemu, bo to oznacza około 1 godziny na 1 osobę.

NAJLEPSZE! Nadające się do kabaretu:

6.! Czy normalne jest, że oczekujący biją brawo komuś, kto został akurat wyczytany do rejestracji?! Tak. To właśnie miało dzisiaj miejsce. Pan z żoną i dzieckiem czekał od kilku godzin. Gdy został wyczytany jego numer - podskoczył z krzesła z rękoma w górze w akcie tryumfu, bo już nie wierzył, że dzisiaj mu się uda.  A w odpowiedzi na jego reakcje, zebrani w korytarzu ludzie zaczęli się śmiać i bić brawo, sam również klaskałem, bo to co się wyrabia w tym Urzędzie jest poniżej krytyki. Jedynie śmiech pozwala na odnalezienie się w tych okolicznościach. Jak się później dowiedziałem to triumfującemu Panu nie było do śmiechu przy poprzedniej próbie, po rozmowie z jego żoną, uspokajającą dziecko, okazało się, że w piątek czekali całą rodziną od 10.00 do 14.00 - 4 godziny! Do tego - nikt ich nie obsłużył. Pan tak tego nie zostawił - udał się do Pani dyrektor na skargę, został oczywiście przyjęty, napisał skargę a ona trafiła do szuflady i na tym postępowanie się zakończyło. 

Z humorystycznych zdarzeń dodam jeszcze jedno:  

Pan, który wszedł za 10 druga i szczęśliwy, że zdążył wydrukować numerek - zapytany czy "do rejestracji?", odpowiedział, że tak - rozbawił oczekujących niemal do łez.

Czy naprawdę nic się nie da poradzić? Rozumiem, że osoby bezrobotne mają czas, bo nie pracują, ale czy normalne jest gardzenie nimi? Jeśli w ten sposób zmniejsza się w Polsce bezrobocie to zwracam honor, metoda jest niewątpliwie skuteczna. Jak ma mi pomóc znaleźć pracę ktoś, kto nie potrafi sobie poradzić nawet z zarejestrowaniem? System, który miał usprawnić oczekiwanie, totalnie je sparaliżował... Proszę przyjrzeć się oczekiwaniu w Urzędzie Skarbowym. Tam nie ma drogiego systemu, ani bilecików, system jaki tam panuje jest niesamowicie prosty. Jeśli robi się kolejka i oczekuje kilka osób - pani z okienka lub ochroniarz wykonują jeden telefon "na górę", a po niespełna chwili zjawiają się osoby do pomocy - kolejka jest rozładowana w parę minut, klienci są zadowoleni, załatwiają swoje sprawy najczęściej od ręki, wdzięczni petenci wywołują uśmiech również na ustach pracowników, atmosfera jest niezwykle przyjemna i wszyscy są zadowoleni, nikt nie zostaje odprawiony z kwitkiem, NIKT! Nie ma czegoś takiego jak kilkugodzinne czekanie, czekanie nie przekracza 10 minut.
Serdecznie pozdrawiam.
Niedoszły bezrobotny.

O komentarz w tej sprawie zgłosiliśmy się Powiatowego Urzędu Pracy w Lubaniu. Gdy tylko otrzymamy odpowiedź opublikujemy ją na łamach naszego portalu.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

gość 23.10.2014 18:15
Ja akurat, jak się rejestrowałam jakoś na początku roku to poszło szybko, czekałam może pół godziny. Za to później do pośrednika nastałam się chyba z cztery godziny, ale Pan był wtedy sam, a czekał do niego dziki tłum (wkurzonych i bluzgających ludzi - też się denerwowałam, ale niektórzy zachowują się po prostu chamsko). Osobiście to się dziwię, że ludzie do tej rejestracji tyle czekają, wiedząc ile jeszcze osób przed nimi. Jakbym zobaczyła, że czeka z dziesięć osób przede mną to zwyczajnie przyszłabym innym razem. Dzień czy dwa nikogo nie zbawi, mnie przynajmniej nie robiło to różnicy... Cóż taką mamy rzeczywistość - wszędzie się czeka. W banku też czekam w kolejce i jakoś nie biję brawa jak w końcu mnie Pani przyjmie. Ale następnym razem w skarbówce (gdzie też się naczekałam jak składałam w tym roku pit), albo banku chyba będę klaska, a co, niech się ludzie tam pracujący poczują tak dobrze jak się zapewne czują się pracownicy urzędu, gdy im bija brawo...

Gość 22.10.2014 14:08
Pamiętam, jak kiedyś rejestrowałam się w tym chorym urzędzie. Nie dziwię się ogromnym kolejkom, ponieważ wiem, że panie rejestrujące często mają problem z właściwym odczytaniem dokumentów poświadczających kwalifikacje. Nie mogłam znieść tępego wyrazu twarzy jednej z pań, która cały czas (mając przed oczami mój dyplom ukończonych studiów) pytała się mnie, co ma napisać. Moja kolejna wizyta też nie była kolorowa, bo dowiedziałam się, że mam najgorsze wykształcenie (tzn, wyższe magisterskie) i trudno mi będzie znaleźć pracę. A tu proszę, znalazłam ją bez problemu i cieszę się, że nie mam do czynienia z tym urzędem. Tam potrzebna jest zmiana personelu.

Gość 22.10.2014 14:02
Pamiętam, jak kiedyś rejestrowałam się w tym chorym urzędzie. Nie dziwię się ogromnym kolejkom, ponieważ wiem, że panie rejestrujące często mają problem z właściwym odczytaniem dokumentów poświadczających kwalifikacje. Nie mogłam znieść tępego wyrazu twarzy jednej z pań, która cały czas (mając przed oczami mój dyplom ukończonych studiów) pytała się mnie, co ma napisać. Moja kolejna wizyta też nie była kolorowa, bo dowiedziałam się, że mam najgorsze wykształcenie (tzn, wyższe magisterskie) i trudno mi będzie znaleźć pracę. A tu proszę, znalazłam ją bez problemu i cieszę się, że nie mam do czynienia z tym urzędem. Tam potrzebna jest zmiana personelu.

Marek 22.10.2014 10:22
Urząd Pracy powinien zająć się tylko osobami poszukującymi pracy. Cała rzesza to osoby, które chcą uzyskać tylko ubezpieczenie zdrowotne. Wzrost bezrobotnych nastąpił gdy wprowadzono EWUŚ system do kontroli ubezpieczonych przez NFZ. Więc w kolejke do ZUS. Chodzą, biorąskierowania do pracy i proszą pracodawcę o wpisanie, że ich nie przyjmuje do pracy. I kolejne skierowanie … I kolejne …. I tak rodzą się kolejki. Jak u lekarza, przychodzisz a tu kolejka starszych pań, które przyszły pogadać z koleżankami. Jesteś chora? Nie ale lekarz pomaca i będzie lepiej. Ty zwalniasz się z pracy, szef się wścieka a tu wszystkie emerytki twierdzą, że młody może poczekać. Potem zapiszą się na operację z 10 lat gdy bedą miały 101. Kolejny przykład to sądy. Składasz pozew - 2 miesiące pierwsza sprawa, po 3 miesiącach kolejna, po 3 kolejna …. i po 2 latach, przy sprzyjających wiatrach, masz wyrok. Jeszcze tylko kolejna instancja, 6 - 10 miesięcy i sprawa załatwiona.Tak działa nasze państwo. Najlepiej czepić się pani w PUP, pani w rejestracji lub sekretariacie sądu i będzie lepiej!!!!!!!!

grzesiekx 22.10.2014 07:07
Taki stan rzeczy jest wynikiem skomplikowanych, uciążliwych i w dużej części zbędnych przepisów i procedur w naszych urzędach co oczywiście wiąże się z naszym skomplikowanym i ciągle zmieniającym się prawem. Inna osoba na tym forum powiedziała też bardzo istotną i ważną sprawę, mianowicie to że urzędnicy ponoszą bardzo małą odpowiedzialność za swoje działania i od razu uprzedzam każde komentarze typu "jak to nie są rozliczani g... wiedz", odpowiadam: tak wiem że cześć z nich jest rozliczana, ale nie ma to się nijak do tego jak są rozliczani ludzie np.w prywatnych agencjach pracy gdzie efektywność jest dużo, dużo większa.

Helena 21.10.2014 21:28
Faktycznie czas oczekiwania jest długi, ale pracownicy starają się jak mogą najlepiej obsłużyć klienta.Osobiście nie mogę narzekać na obsługę w urzędzie. Spotkałam się z życzliwym traktowaniem i chęcią pomocy. Raczej uważam, że to wina złej organizacji pracy i biurokracji. Te panie pewnie wykonują swoją pracę zgodnie z zaleceniami przełożonych. Z koleżeńskich źródeł wiem, że te pracujące przy obsłudze na dole są za bardzo obciążone obowiązkami. One mają najwięcej kontaktu z ludźmi i to na nich wyładowują swe niezadowolenie bezrobotni. Trzeba mieć wiele siły aby tam wytrzymać i to z różnych powodów.Wcale przy tym nie zarabiają dużo. Przyczyn należy szukać wyżej. Tam często wymieniają pracowników. Gdyby to była taka wymarzona posadka to tego by nie było. Warto to zauważyć i się nad tym zastanowić. Osobiście szokują mnie warunki w urzędzie. Ciasny korytarz, gdzie nie ma miejsca siedzącego dla wszystkich, smród i zaduch. Obskurna toaleta. W urzędzie w Zgorzelcu są poczekalnie i kąciki dla matek z dziećmi. Może czas pomyśleć o poprawie warunków dla bezrobotnych, np o innym budynku.

Basia 21.10.2014 19:29
Mam trochę znajomych, którym zdarzyło się pracować w PUP i niechętnie wspominają ten okres w swoich karierach. Wszystkie narzekały na zamordyzm (nie tylko niżej wspomnianej dyrektorki), na niskie wynagrodzenia i "szczególną" organizację pracy. Podobno bardzo mało mają wieloletnich pracowników, którzy mając doświadczenie radzą sobie z problemami, które wynikającą np w rejestracji. Jeżeli ciągle jakieś "zielone gąski" tam pracują przez kilka tylko miesięcy, to taki też mają poziom obsługi, czyli żaden.Do pracy w Urzędzie Skarbowym też bym nie porównywała, bo tam ludzie się pchają aby pracować, tego nie ma w przypadku PUP.

Anna 21.10.2014 19:06
W PUP każdy ma swoją pracę i swoje zadania do wykonania więc nie będzie zawalał swojej roboty przez to że dużo ludzi jest w rejestracji!! Wszyscy odważni są żeby pisać anonimy. Dlaczego nie podacie swego imienia ?!Jesteście tacy odważni a gdybyście usiedli na miejscu wszystkich pracowników PUP to szybko każdy by zmienił zdanie!. Większość ludzi wcale nie chce aby pomóc mu w znalezieniu pracy tylko w grę wchodzi ubezpieczenie. Myślę, że gdyby PUP nie oferował ubezpieczeń zdrowotnych połowę, a nawet i więcej osób nie rejestrowało by się! Uważam, że ubezpieczenie, które zapewnia PUP jest jednym z wielu zalet tego urzędu.! Porównywanie PUP z innymi urzędami jest absurdalne! ponieważ w urzędzie pracy wszystkie dokumenty jakie są przedstawiane za pewne muszą być sprawdzane, a to może trochę trwać. Więc skoro komuś nie pasuje to nie rozumiem po co w ogóle przechodzi się rejestrować. No tak zapewne dlatego, żeby mieć ubezpieczenie. Żałosne!!!

Tomasz Stroczan-Wołoszyn 21.10.2014 21:04
Drogi matole/matołko xxxxx, jeśli mijasz się z prawdą to przynajmniej jej się ukłoń. Pup-y nie rozdają ubezpieczeń tylko przypisują państwową kasę do odpowiednich peseli(kasa nie należy do up). Sama nazwa instytucji wskazuje na zakres jej obowiązków-o ustawie nie wspominając- więc ludzie przychodzić powinni po oferty pracy. Złe działanie pup doprowadza do zjawiska społecznego-idę po ubezpieczenie- bo coraz mniej ludzi wierzy iż znajdzie w pupie pracę. Traktowanie ludzi jak śmieci jest faktem bezsprzecznym w naszej pupie, ale to możne zmienić tylko masowe wysyłanie skarg do Wrocławia z pominięciem zaprzyjaźnionego starostwa.

Anna 22.10.2014 16:43
Wchodzi na to, że matołem jesteś właśnie TY!Nie rozumiem jak ktoś kto nie zna procedur może wypowiadać się na ten temat!Po pieniądze to każdy wie gdzie ma przyjść. Do PUP! i wtedy kolejki nie przeszkadzają!Może idźcie do Urzędu Skarbowego niech wam dadzą.Pozdrawiam

Nana 22.10.2014 14:16
Szkoda, że osoba pisząca o anonimach sama nie raczy się podpisać.

Joanna 21.10.2014 18:52
Tak, zgadzam się z tym to jest jakiś absurd co tam się dzieje. A jakże szanowna Pani Dyrektor Mucha prowadzi tylko dyktaturę nad swoimi pracownikami, ale żeby tak zająć się ludzmi bezrobonymi to potrafi tylko brać swoje pieniążki.... Nadaję się to gdzieś do telewizji... Nie do pomyślenia co tam się wyprawia z Ludzmi...

Bezrobotny 21.10.2014 18:52
Gdyby pensje ich były uzależnione od tego ile osób przyjmą albo ilu znajdą pracę to szybko by się wszystko ruszyło a co im tam czy stoją czy leżą pieniądze dostają więc wniosek jest prosty kolejki bedą i trzeba się z tym pogodzić

Gość 21.10.2014 18:51
Temat który już dawno powinien być poruszony. Słyszałem o tym cyrku co jest już wyżej opisany, oraz o aroganckim podejściu pań za biurka do petenta, od wielu osób ,,w końcu ktoś jest zwykłym bezrobotnym a pani ma pracę i władzę więc jej nie zawracaj,, .Jako, że Urząd Pracy nadzoruje Starosta może pomyśli o bezrobotnych wyborcach i rozwiąże ten problem. Ludzie z którymi rozmawiałem skarżyli się na ten system opisany tutaj.I podam przykład rozmowy z kobietą z odległego końca powiatu. Otóż pani podobnie jak czytelnik przyjechała do PUP złożyć podpis. Jej dojazd jest uzależniony od autobusu i przyjechanie na godz. 7.30 kiedy zaczyna się ustawiać kolejka do maszyny nie jest możliwe. Mając już numerek oczekiwała kilka godzin aż wybił koniec i wróciła nie obsłużona. Udała się ponownie na drugi dzień aby nie stracić ubezpieczenia gdzie po około 4 godz. została przyjęta. Pani z PUPu z wielkimi pretensjami. Nie była zbyt zainteresowana słuchaniem tłumaczeń bo termin był wczoraj i koniec. W końcu po małej wymianie zdań z wielką łaską udała się do kartoteki po kartę bezrobotnego. Petentka poniosła przez dwa dni koszt dojazdu jeden dzień na darmo. Pani w Urzędzie odpowiedziała że to nie jest jej problem i nie mają obowiązku zapewniać kosztów dojazdu do urzędu. Widać że system nie tylko jest do bani ale i powoduje ponoszenie dodatkowych kosztów przez bezrobotnych.Kiedyś podpisy składało się w gminach i nie było z tym problemu, wręcz ludzie byli zadowoleni. . Taka sytuacja znacznie zmniejszyła by kolejki w samym urzędzie i zarejestrowanie się było by dużo sprawniejsze.Niestety widocznie rejestracja w gminach nakładała na urząd dodatkowe koszta i widocznie urząd wolał obciążyć tymi kosztami samych bezrobotnych. Są wybory więc jak starosta przez wiele lat nie poradził sobie z problemem podległej mu jednostki po prostu w tych wyborach wybierzcie inaczej.

anonim 21.10.2014 18:05
A ja nie mam zastrzeżeń do rejestracji, dwa razy byłam zmuszona się zarejestrować i dwa razy szybko sprawnie poszło 30 min to max jakie czekałam:) Za to teraz jak trzeba iść się podpisać to zawsze czekam średnio1,5-2h,a Panie nie szwędają się bez celu po korytarzach i nie popijają sobie kawki tylko ciągle przyjmują interesantów.

Gość 21.10.2014 17:09
Temat który już dawno powinien być poruszony. Słyszałem o tym cyrku co jest już wyżej opisany, oraz o aroganckim podejściu pań za biurka do petenta, od wielu osób ,,w końcu ktoś jest zwykłym bezrobotnym a pani ma pracę i władzę więc jej nie zawracaj,, . Jako, że Urząd Pracy nadzoruje Starosta może pomyśli o bezrobotnych wyborcach i rozwiąże ten problem. Ludzie z którymi rozmawiałem skarżyli się na ten system opisany tutaj.I podam przykład rozmowy z kobietą z odległego końca powiatu. Otóż pani podobnie jak czytelnik przyjechała do PUP złożyć podpis. Jej dojazd jest uzależniony od autobusu i przyjechanie na godz. 7.30 kiedy zaczyna się ustawiać kolejka do maszyny nie jest możliwe. Mając już numerek oczekiwała kilka godzin aż wybił koniec i wróciła nie obsłużona. Udała się ponownie na drugi dzień aby nie stracić ubezpieczenia gdzie po około 4 godz. została przyjęta. Pani z PUPu z wielkimi pretensjami. Nie była zbyt zainteresowana słuchaniem tłumaczeń bo termin był wczoraj i koniec. W końcu po małej wymianie zdań z wielką łaską udała się do kartoteki po kartę bezrobotnego. Petentka poniosła przez dwa dni koszt dojazdu jeden dzień na darmo. Pani w Urzędzie odpowiedziała że to nie jest jej problem i nie mają obowiązku zapewniać kosztów dojazdu do urzędu. Widać że system nie tylko jest do bani ale i powoduje ponoszenie dodatkowych kosztów przez bezrobotnych.Kiedyś podpisy składało się w gminach i nie było z tym problemu, wręcz ludzie byli zadowoleni. . Taka sytuacja znacznie zmniejszyła by kolejki w samym urzędzie i zarejestrowanie się było by dużo sprawniejsze.Niestety widocznie rejestracja w gminach nakładała na urząd dodatkowe koszta i widocznie urząd wolał obciążyć tymi kosztami samych bezrobotnych. Są wybory więc jak starosta przez wiele lat nie poradził sobie z problemem podległej mu jednostki po prostu w tych wyborach wybierzcie inaczej.

Szczęśliwie zareestrowana 21.10.2014 16:39
Super, że ktoś poruszył ten wątek. Ja również miałam tę "przyjemność" rejestracji w PUP w Lubaniu jakieś dwa miesiące temu. Moja pierwsza próba oczywiście nieudana. Numerek do rejestracji wydrukowałam pare minut po godzinie jedenastej, byłam 56-ta w kolejce, przyjmowany był numerek 15-ty. Ponieważ tempo przyjmowania interesantów było iście ślimacze, udałam się na zakupy. Wróciłam po jakiejś godzinie i zajęłam miejsce w kolejce. Mijała godzina i kolejna i kolejna, następne osoby pobierały numerki do rejestracji, inne rezygnowały z oczekiwania na swoją kolej, a oburzenie wśród czekających rosło do zenitu! Postanowiłam sobie za cel, że siedzę do końca tymbardziej, że po prostu coraz więcej ludzi ze zdenerwowania wychodziło, więc była każda taka rezygnacja przybliżała mnie do sukcesu, jakim było zaproszenie do pokoju rejestracji. Niestety... tego dnia się nie udało. Pani kierownik powiedziała, że i tak są uprzejmi, bo wydają bez końca numerki. Ktoś słusznie zauważył, że jest to działanie kompletnie bez sensu, bo lepiej jest zaplanować, że w ciągu dnia przyjmie się np. 25 osób i nie wydawać wiecej numerków, a nie wydają bez końca, ludzie czekają godzinami i nic nie są w stanie załatwić. Odpowiedź pani kierownik była taka, że "wizyta w UP nie jest obowiązkowa i przychodzimy tu z własnej, nieprzymuszonej woli! Jeżeli nie udało się dzisiaj, proszę przyjść jutro, a ewentualne skargi, proszę kierować do Pani Dyrektor!". Generalnie jest tak, że faktycznie dwie, biedne panie w rejestracji nie są w stanie ogarnąć nadmiaru pracy, podczas gdy pozostali pracownicy szwędają się w tą i wewte po korytarzu i zerkają na zegarek ile jeszcze do końca zmiany!!! Na ponowną rejestrację wróciłam następnego dnia. Rano tato podjechał do UP, wybrał mi numerek i podrzucił do odmu. Zjadłam sobie spokojnie śniadanie, wypiłam kawkę, załatwiłam parę innych spraw i jakieś 4 godziny później pojechałam do UP. Ucieszyłam się, bo przed moim numerkiem były już tylko dwie osoby do wejścia. Te dwie osoby, niestety, oznaczały kolejne półtora godziny oczekiwania przeze mnie w kolejce. W końcu się doczekałam. Była to moja druga w życiu rejestracja i w środku siedziałam, uwaga uwaga, godzinę i piętnaście minut. KOCHAM URZĄD PRACY!!!!!! A najlepsze, że wcale nie licze, że mi znajdą pracę, bo przecież NIE ZNAJDĄ!!!!! Jedyny powód rejestracji to ubezpieczenie zdrowotne. Wszeystkie instytucje bardzo dbają dziś o wysoki poziom obsługi klienta. Klientem w UP jest interesant, który przychodzi załatwić swoje sprawy. Proszę zobaczyć jak wysokie standardy obsługi obowiązują dziś np. w bankach, na poczcie, czy nawet w zwykłej Biedronce. UP w Lubaniu jest jakieś 100 lat za tymi standardami i jest to miejsce, które jedyne co, to podnosi ciśnienie i zwiększa ryzyko zawału serca!!!!

Bezrobotny 21.10.2014 14:53
Gdyby pensje ich były uzależnione od tego ile osób przyjmą albo ilu znajdą pracę to szybko by się wszystko ruszyło a co im tam czy stoją czy leżą pieniądze dostają więc wniosek jest prosty kolejki bedą i trzeba się z tym pogodzić

Reklama
Reklama
ReklamaZakład Pogrzebowy Hades S.C. 24/h 600451593, 781791731
Kobiety Kobietom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaPowiat Lubań
Reklama