Przebudowa ulic Łąkowej, Polnej, Gajowej, Skłodowskiej i Parkowej dobiega już końca. W większości mieszkańcy wypowiadają się z zadowoleniem, że po latach gehenny w końcu doczekali się pięknych chodników i wyasfaltowanych dróg. Jednak większość to nie wszyscy, a często to co wydaje się dobrze wykonaną pracą, wcale nią nie jest. W wycieczce uliczkami osiedla towarzyszył nam radny Henryk Rogacki. Nasz spacer rozpoczęliśmy od ul. Polnej. Przedstawione poniżej zdjęcie pokazuje fragment chodnika z tejże ulicy i widoczną linię odcięcia na asfalcie, jest to miejsce symboliczne, bowiem od tego momentu „roboty” i „sztuka budowlana” zaczęły iść własnymi drogami.
Potrzebne jest tu słowo wyjaśnienia dlaczego tak się stało. Z początkiem kwietnia magistrat zwolnił z pracy merytorystę w dziedzinie nadzoru nad budową dróg nie zatrudniając na jego miejsce osoby z podobnymi kwalifikacjami. Natomiast nadzór nad pracami powierzono firmie zewnętrznej.
Miejsce to jest przełomowe dla całej sprawy, podobnie jak przełamana jest tam wysokość krawężników z wymaganych 10 cm na 4 cm. Dla kierowców to „bajka”, można swobodnie zaparkować bez zbędnego kombinowania. Wjechać na chodnik, trawnik, gdyż teraz nie stanowi to już najmniejszego problemu. Jednak „bajka” dla kierowców może okazać się sporym strapieniem dla mieszkańców niektórych posesji, a dla pieszych co gorsza, przyczyną tragedii.
Jak dowiadujemy się od specjalisty w dziedzinie miejskich inwestycji Wiesława Wydry, który zajmował się tym zagadnieniem w Lubaniu przez ponad 10 lat, krawężniki na szlakach drogowych w mieście spełniają kilka funkcji. Po pierwsze pomagają odprowadzać spływającą ulicami wodę wprost do studzienek kanalizacyjnych zabezpieczając tym samym posesje mieszkańców przed zalaniem. Drugim pożytkiem wynikającym z wysokich krawężników jest ochrona pieszych. Wysoki na 10 cm krawężnik skutecznie uniemożliwia przypadkowe najechanie autem na chodnik. Kierowcy wiedzą, że czasem niewinne kichnięcie może mieć wpływ na zmianę kierunku jazdy nie mówiąc już o upadających na podłogę telefonach czy papierosowych niedopałkach.
Wróćmy jednak do świeżo położonych na osiedlu krawężników. Na całym obszarze wykańczanej właśnie przebudowy wykonano krawężniki wysokie na 3 do 4 cm. Dodatkowo, najprawdopodobniej w bonusie, krawężniki takie otrzymały nawet niektóre skrzyżowania dróg gminnych z bocznymi co obrazuje zdjęcie poniżej. Po co pytają radni?
Co ciekawe, wszystkie przebudowy dróg, które odbywały się na Kamiennej mają w specyfikacji istotnych warunków zamówienia i jej załącznikach, (z których treścią można zapoznać się w BIP-e na stronie Urzędu Miasta Lubań), zapis wyróżniony tłustym drukiem mówiący, że: Planowaną przebudowę elementów pasa drogowego dróg gminnych i wewnętrznych, a mianowicie ich jezdni, skrzyżowań z innymi drogami i chodnikami należy wykonać z zachowaniem istniejących szerokości i wysokości osi jezdni oraz wysokości istniejącego obramowania jezdni, skrzyżowań z innymi drogami, chodników i zjazdów na drogi boczne, a także szerokości chodników i zjazdów na posesję. Jak widać na przedstawianych przykładach coś poszło nie tak i nie zachowano wysokości istniejących przed przebudową obramowań jezdni.
Tym sposobem przechodzimy do kolejnego etapu prac gdzie znów coś poszło nie tak. Mianowicie - nie pozostawiono zgodnej z wytycznymi wysokości pasa jezdni, mowa tu o ulicy Gajowej, o czym pisaliśmy min tutaj. Żeby ustalić, że nie zachowano poprzedniej wysokości jezdni nie trzeba żadnej specjalistycznej wiedzy, wystarczy spojrzeć na wystające studzienki na trawnikach i same trawniki, które z płaskich stały się małymi skarpami, dodatkowo wykonawca obecnie przerabia miejsca gdzie stoją śmietniki bo nagle znalazły się kilkanaście cm wyżej od poziomu drogi.
Mieszkańcy Gajowej, z którymi rozmawialiśmy utrzymują, że pytali wykonawcy dlaczego tak obniżono jezdnię, na co usłyszeli: "wszystko robione jest zgodnie z projektem budowlanym" tylko… że żadnego projektu nie było - przebudowa nie wymagała jego sporządzania, a jedynie opracowania opisu, przedmiaru i specyfikacji technicznych, których nadzór i wykonawca najwyraźniej nie czytali.
To nie koniec rozbieżności pomiędzy żądanym w dokumentach przetargowych sposobem wykonania zleconych przez urząd robót, a wykonaną pracą. Na liście zarzutów znajdują się tak błahe uchybienia, jak i poważniejsze. Do błahostek należy zerwany asfalt i ziemia z korytowania jezdni, chodników, ulic, które miały zostać wywiezione na wysypisko odpadów, a zostały wysypane na końcu ul. Polnej. Obrzeża chodnika, które powinny być w jednym poziomie z chodnikiem, a teraz niewiadomo po co wystają.
Nie wykonane prace na połączeniu ul. Łąkowej i Łukasiewicza. I w końcu zarzut poważniejszy o niegospodarność, ponieważ na łącznym odcinku 70 m zniszczono niedawno wykonaną podbudowę drogi aby… wykonać ją na nowo. Wyrzucając tym samym w błoto kilkanaście tysięcy złotych.
Strat finansowych związanych z tą przebudową może być więcej, jak choćby uposażenie zewnętrznej firmy nadzorującej, mogące sięgać według słów opozycji nawet 80 000 zł za 6 miesięcy nadzoru, którego najwyraźniej nie było.
Jak nam powiedział radny Wiesław Wydra dziwi się jak doszło do takich uchybień skoro tyle razy z ust Burmistrza padały zapewnienia o prawidłowości przeprowadzanych prac. Dlatego już w miesiącu sierpniu na sesji Rady Miasta złożył on w tej sprawie interpelację gdzie prosi Burmistrza o wyjaśnienie opisywanych rozbieżności. Na te i inne zarzuty Burmistrz miasta odpowiedzieć będzie mógł już na najbliższej wrześniowej sesji Rady Miasta.
Napisz komentarz
Komentarze