Już w piątek na teren kompleksu klasztornego zaczęli zjeżdżać się motocykliści rozbijając swoją bazę noclegową przy klasztorze, wieczorem tego samego dnia dołączyły do nas grupy rekonstrukcyjne. Przy ognisku zasiedli wspólnie "żołnierze Radzieccy, Niemieccy oraz Alianci".
W sobotę od samego rana rozpoczął się ruch przed działaniami frontowymi, warkot silników zwiastował pojawienie się wozów bojowych z białą gwiazdą. Nie zabrakło też radzieckiego czołgu T-34, czy działa samobieżnego tej samej formacji SU-76. Wozami bojowymi zaczął zjeżdżać Wermacht, były tam gaziki i motocykle, pojawiły się również jednostki pancerne SS Panther i niszczyciel czołgów Hetzer. Do południa wokół klasztoru za pan brat kręciła się "piechota sowiecka i wermacht". Można było spotkać naszych "Strzelców Karpackich II Korpusu Sił Polskich" w charakterystycznych okrągłych hełmach. Z drugiej strony Klasztoru został wybudowany szpital do inscenizacji bitwy we Wrocławiu. O godzinie 13:30 do Wołowa wyjechała parada motocykli, gdzie w rynku przywitał nas burmistrz miasta.
Przed godziną 16:00 było już czuć narastające napięcie. Obsadzono stanowiska obrony przez żołnierzy wermachtu. Po krótkim wprowadzeniu sytuacyjnym rozpoczęła się inscenizacja bitwy o Bolonię pod Castel San Pietro. Przy warkocie karabinów maszynowych i ryku silników wozów pancernych toczyła się bitwa z wykorzystaniem środków pirotechnicznych. Nad niebem pojawił sie samolot z barwami niemieckimi niszczący kolumnę sił amerykańskich. Na koniec pierwszej inscenizacji przystąpili do szturmu żołnierze II Korpusu Sił Polskich zajmując stanowiska ogniowe sił niemieckich.
Wokół przyległego terenu rozstawiono stragany z pamiątkami, militariami nie zabrakło też kramów lokalnych organizacji pozarządowych. Jedną z dodatkowych atrakcji była wystawa współczesnego sprzętu wojskowego 23 Śląskiego Pułku Artylerii. Zjechali się użytkownicy samochodów SAAB prezentując markę z rożnego okresu.
Wszyscy rekonstruktorzy oraz cały sprzęt wojskowy przyjechali na własny koszt, a nie była to mała grupa, z samej Polski 150 osób, dodatkowo goście z Anglii i Niemiec. Zaangażowanie tych ludzi i pasja, zarażają wszystkich odwiedzających.
W rozmowach z rekonstruktorami, kiedy opowiadałem skąd jestem wspominali o walkach jakie toczyły się podczas II Wojny Światowej w Lubaniu. Jak się okazuje to nie tylko rekonstruktorzy, ale też historycy. Szkoda, że u nas przy organizowaniu Dni Lubania nikt nie pomyśli o takim przedsięwzięciu.
Napisz komentarz
Komentarze