W czwartek o 17. pod przewodnictwem burmistrza Mariusza Tomiczka w SP2 odbyło się spotkanie rady rodziców oraz wszystkich nauczycieli, jednakże zabrakło głównej postaci - Pani dyrektor Nir, która przebywa na urlopie. Jasna sprawa, kiedy wojna wisi w powietrzu, najlepiej ulotnić się na jakiś czas i obmyślić strategię obronną, albo mieć nadzieję, że emocje opadną i część zainteresowanych odpuści. Nic bardziej mylnego.
Gra toczy się o rozwój naszych dzieci, a wiadomo do czego zdolne są matki, które chcą godnych warunków nauki dla swoich pociech.
Na początku zebrania głos zabrał Mariusz Tomiczek, zastępca burmistrza, który dał nam wszystkim interesujący wykład na temat tego co to jest dotacja unijna, w jaki sposób ona powstaje i jak żmudny i trudny jest to proces, aby dotację taką otrzymać - czyli włączyć komputer, zapisać plik ankiety na dysku, następnie go otworzyć, przeczytać - ze zrozumieniem, pomyśleć (to ten najtrudniejszy proces) i wypełnić, a dalej już tylko odesłać i czekać na efekty.
Trzy szkoły dały radę, nasza nie - dlaczego? Na to pytanie nikt nie potrafił odpowiedzieć.
Następnie usłyszeliśmy, że żaden organ władzy łącznie z burmistrzem i wydziałem oświaty nie może nikogo zmusić do udziału w projekcie - „jak nie to nie” - nikt nikogo prosił nie będzie. Dlatego żaden podmiot z urzędu miasta do SP2 nie zadzwonił i nie zapytał dlaczego jako jedyna szkoła nie biorą udziału w projekcie.
W urzędzie pewnie pomyśleli, że jak mamy jednego laptopa na całą szkołę i „odpalamy go kopniakiem”, a nauczyciele od matematyki po wielu latach pracy muszą dorabiać godziny wykładając religię to więcej dobrodziejstw już nie ogarniemy.
Pan zastępca burmistrza jak na 100% polityka przystało nie odpowiedział rzeczowo i treściwie na żadne z zadanych pytań. Rozmowa była typu: co to jest ? - czarne porzeczki. A dlaczego są czerwone? - bo są jeszcze zielone. Poza tym postawa i sposób rozmawiania z rodzicami i nauczycielami pozostawia wiele do życzenia - najpierw w drzwi weszła arogancja i ignorancja później Pan Tomiczek.
Po zakończeniu wykładu Pana zastępcy burmistrza, jedna z matek zabrała głos. Powiedziała, że na początku roku była u Pani dyrektor z zapytaniem dlaczego nie ma żadnych zajęć dodatkowych dla naszych dzieci, a szczególnie zajęć z języka obcego?
Po czym Pani Nir miała wyciągnąć segregator i pokazać, że wysyła pisma do burmistrza z prośbą o dodatkowe godziny i starała się jak może, ale burmistrz odrzuca wszystkie jej wnioski.
Nieładnie Panie burmistrzu i to tuż przed wyborami taki błąd, a my rodzice tak na Pana liczyliśmy - niesłusznie jak się okazuje.
Poza tym, dowiedzieliśmy się, że nie było żadnych wniosków ze strony rodziców ani nauczycieli, ani samej Pani dyrektor, aby szkoła potrzebowała zajęć dodatkowych czy doposażenia sal - jak to powiedział Pan Tomiczek „potrzeby nie były zgłaszane”.
Więc współczuję tym rodzicom i nauczycielom, którzy siedzieli na sali i kilkukrotnie byli osobiście lub wysyłali pismo do burmistrza zgłaszając, że w szkole źle się dzieje. Widocznie za słabo się Państwo starają. Nawet wniosek złożony przez szkolną bibliotekę do burmistrza o dotacje na książki przeleżał w urzędzie termin jego złożenia i ostatecznie zniknął - ups!
No i finał. Trzymajcie się krzeseł!
Padło pytanie:”Dlaczego Pani dyrektor Nir nie złożyła wniosku”?
Odpowiedź: w czasie, kiedy trzeba było złożyć wniosek Pani dyrektor przebywała na zwolnieniu! Swoją drogą, Państwo wybaczą, ale to chyba żaden argument, tym bardziej że 20 marca zapewniła grono pedagogiczne o złożeniu wniosku, a termin mijał 22 marca. Idąc dalej padło kolejne pytanie: to kto jest odpowiedzialny za całą sytuację? Z ust Pani Golby, obecnego zastępcy dyrektora padła odpowiedź, że pod nieobecność Pani dyrektor obowiązki pełnił zastępca, a w tamtym czasie była to Pani Aleksandra Kliś.
No i przez chwilę myśleliśmy, że winowajca się znalazł. Sprzymierzeńcy Pani dyrektor Nir zatarli ręce i już odpalali fajerwerki, że będziemy świadkami palenia na stosie - nic bardziej mylnego. Usłyszeliśmy, że Pani Kliś już jedzie na spotkanie, aby wyjaśnić całą sprawę. Nasuwały się pytania: dlaczego tak złośliwie postąpiła i nie złożyła wniosku na czas, przecież wiedziała, że skrzywdzi nie dość, że dzieci to jeszcze wszystkich nauczycieli, których sama zatrudniła i z którymi przepracowała wiele lat.
No i kiedy już przybyła, przemówiła mniej więcej tak:
Nie miałam zielonego pojęcia o projekcie, nie zostały mi przekazane żadne zadania do wykonania pod nieobecność Pani dyrektor, nie posiadałam żadnego dostępu do dokumentacji szkolnej ani do maila, jednocześnie - jak potwierdziła również rada pedagogiczna - na dwa dni przed ostatecznym terminem złożenia wniosku Pani Nir osobiście zapewniła wszystkich na spotkaniu, że złożyła dokumenty do tego projektu unijnego.
Tak więc, Pani Kliś nie pomyślała nawet żeby zajmować się wnioskiem, który został już przecież złożony. Co więcej, niektórzy nauczyciele ze łzami w oczach mówili, że dopiero z mediów dowiedzieli się, że nie wezmą udziału w projekcie. Jak każdy pracownik liczyli na te pieniądze, na dodatkowe godziny, na wyposażenia sal, na materiały dydaktyczne – trudno, ale nie dostaniemy nic. Wiadomo - jest jeden laptop - stary, ale jary. Musimy być minimalistami, a nie jak to napisał ktoś w komentarzach zazdrościć innym szkołom. Pewnie - Polak to i z gówna krew wyciśnie.
Mówiąc w skrócie dla tych, którym nie chce się czytać: urząd miasta wysłał do szkoły informację, że można przystąpić do projektu. Dyrekcja wyraziła chęć wzięcia udziału. W momencie kiedy trzeba wypełnić ankietę Pani dyrektor idzie na zwolnienie. Jej funkcję pełni wtedy zastępca Pani Aleksandra Kliś, która jednak jak wszyscy wiemy ma gabinet w piwnicy i nie ma dostępu do żadnych dokumentów. A kto miał? Jak wywnioskowałam z rozmowy - obecny zastępca dyrektora Pani Golba. Jest zebranie rady pedagogicznej i Pani dyrektor Nir zapewnia wszystkich pracowników, że ankietę wypełniła i złożyła. Wszyscy nauczyciele i rodzice czekają na wrzesień bardziej niż zwykle, bo przecież będzie się działo z korzyścią dla szkoły i dla dzieci, ale niestety nic z tego nie będzie.
Żenująca jest linia obrony Pana Tomiczka mówiąca, że Pani dyrektor była wtedy bardzo chora i musiała iść na długie zwolnienie. Co więcej, uważam, że jeżeli ktoś przez swój stan zdrowia nie może złożyć wniosku do projektu, który bardzo wspomógłby nasze dzieci oraz w pełni sprawować tak odpowiedzialnej funkcji jaką jest bycie dyrektorem powinien odejść ze stanowiska i ustąpić miejsca komuś kto będzie miał więcej czasu i serca do tego, żeby naszym dzieciom było w tej szkole lepiej, a nie coraz gorzej. Poza tym w wypełnieniu wniosku mogli pomóc Pani dyrektor pracownicy, jednak Ci zostali zapewnieni przez Panią Nir, że wniosek złożyła. Nawet jeśli winny się przyzna i uderzy się w pierś to niczego to nie zmienia dla naszych dzieci. Proponuję rodzicom zacząć zbierać kasę na korepetycje z matmy i języków obcych, bo jak pokazała zeszłoroczna matura nie mamy się czym pochwalić. Pasje swoich dzieci proszę rozwijać we własnym zakresie, a jeżeli chcecie Państwo aby kolejna klasa zakupiła tablicę multimedialną proszę wyprodukować w tym roku jeszcze więcej pierników do sprzedaży.
Ciąg dalszy nastąpi ponieważ w poniedziałek spotykamy się znowu o godzinie 17. w tym samy składzie, tyle że ma do nas dołączyć Pani dyrektor Nir...
Dopisek redakcji.
Dodajmy, że autorka owego subiektywnego sprawozdania jest matką dziecka z klas I-III i jak sama zaznacza nie sympatyzuje z żadną z Pań dyrektorek.
Napisz komentarz
Komentarze