Co więcej, Synergia jako przedsiębiorstwo miejskie nie może przymusić przedsiębiorcy do zwarcia umowy na wywóz odpadów, a Gmina już tak. Efektem tej prawnej ułomności spółki jest to, że w maju tego roku tylko 156 przedsiębiorców w gminie Leśna miało zawarte umowy na wywóz nieczystości, a według CEDIG było ich na jej terenie 400!
Niestety po trzech miesiącach przygotowań, rozmów i analiz (łącznie z ważeniem śmieci przez ZGiUK) podczas kwietniowej sesji Rady Miasta, radni w głosowaniu imiennym uchwałę odrzucili.
Poniżej fragment z protokołu pokazujący jak głosowali poszczególni radni.
„Przewodniczący Rady: poddaje pod głosowanie projekt 329/18 w sprawie przejęcia obowiązku odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości, na których nie zamieszkują mieszkańcy, a powstają odpady komunalne, kto z Państwa Radnych jest za, przypominam o głosowaniu imiennym:
Radna M. Borysiewicz – wstrzymuje się,
Radna B. Cichocka-Kurdziko - wstrzymuje się, tylko dlatego że dla mnie to jest brak kompletnej analizy, a brak analizy ekonomicznej nie pozwala na ocenę czy przejęcie zlikwiduje dziurę uzupełnianą corocznie przez budżet gminy.
Radny P. Dudzińki – przeciw,
Radny W. Dziekan – przeciw,
Radna A. Hałas - wstrzymuje się,
Radny P. Hejda – przeciw,
Radna T. Kęska – za
Radny Ł. Kopka – za
Radny M. Kusibab – przeciw,
Radny S. Marczyński – przeciw,
Radna G. Roob – za
Radny K. Solski – przeciw
Przewodniczący Rady: stwierdzam, że uchwała nie została podjęta, głosowanie: 3 głosy za, 6 głosów przeciw, 3 głosy wstrzymujące się.
Link do kompletnego protokołu z dyskusją poprzedzającą odrzucenie wniosku.
W sesji tej według protokołu uczestniczył również (jako gość) Szymon Surmacz, obecny burmistrz elekt, którego KWW kolportował ulotkę. Znał więc los uchwały i wiedział „Gdzie jest reszta śmieci?” i „Kto za nie zapłaci?”. W polemice, w którą wdał się w trakcie kampanii wyborczej z Synergią powołuje się nawet na liczby przedstawiane na komisjach dotyczących sprawy przez tak wówczas krytykowaną wiceburmistrz, Gabrielę Pijanowską.
Omawiana ulotka niczego więc nie odkryła, a jedynie pokazała szerszemu gronu funkcjonującą od 2013 roku patologię, o której wiedziano już dawno, a radni mijającej kadencji wiedzieli przynajmniej od kwietnia 2018 roku.
„Zwykły śmiertelnik” czytając ulotkę oraz śledząc wymianę argumentów między stronami sporu z pewnością się zagubił. Odnosimy wrażenie, że o to właśnie w tej akcji chodziło, a nie o wyjaśnienie gdzie są śmieci i kto za nie płaci, bo to przecież od dawna było wiadomo.
Tu gwoli dziennikarskiej rzetelności należy nadmienić, że PM Synergia nie zgadza się z kolportowaną ulotką i diagnozą problemu przedstawioną przez organ nadzorczy. W opublikowanym na naszym portalu oświadczeniu, twierdzi że różnice w ilości wywożonych śmieci wynikają z błędnie przyjętych wskaźników, według których przelicza się m3 na tony. Różnice wynikać mają również z dużej ilości odpadów wielkogabarytowych produkowanych przez mieszkańców.
Napisz komentarz
Komentarze