Natalia W. mieszkała w Lubaniu na Osiedlu Willowym, jednak wychowywała się u babci na Osiedlu Piastów, babcia opiekowała się dziewczyną w zastępstwie chorej na schizofrenię matki. Przed kilku laty wyprowadziła się do Lubina, gdzie poznała o 6 lat starszego Wojciecha W. Tam przez dwa lata prowadzili wspólnie dom, 39-latek pracował w kopalni, Natalia zajmowała się domem i córkami - wspólną 13-miesięczną Laurą i 12-letnią Emilią, córką z pierwszego małżeństwa.
Według biegłych to właśnie zazdrość o mężczyznę mogła przyczynić się do podwójnego zabójstwa własnych córek. Do tragedii doszło w kilka dni po tym, jak Natalia W. pokłóciła się ze swoim partnerem o to, że ten pojechał sam ze swoją córką z pierwszego małżeństwa na zimowe ferie.
Z przedstawianych relacji wynika, że kobieta zaczęła się zmieniać od połowy ciąży z najmłodszą z córek. Próbowała stworzyć związek hermetyczny, odcinając partnera od kontaktów z innymi. Na krótko przed tragedią wmawiała mu zdrady, oskarżała że podtruwa jej mleko, w dodatku żyła w przekonaniu, że wszystkie telefony są na podsłuchach a oni sami są przez kogoś manipulowani. Na trzy dni przed tragedią nic nie jadła, a piła jedynie kawę. Kilka dni przed powrotem partnera z ferii zadzwoniła do swojej babci z Lubania, aby ta przyjechała jej pomóc, bo jak mówiła nie daje sobie rady z dziećmi. Gdy babcia dotarła na miejsce i zobaczyła co się dzieje zadzwoniła na pogotowie zgłaszając, że wnuczka ma objawy choroby psychicznej. Niestety, ratownicy zalecili jedynie wizytę u psychiatry... dzień później doszło do tragedii.
Feralnego dnia Natalia W. wyrzuciła z mieszkania swoją babcię, a później partnera wracającego z nocnej zmiany.
Natalia W. pozostając sama z dziećmi, zaatakowała swoje córki zadając im wiele ran nożami, po czym podjęła próbę samobójczą. Kiedy konkubent Natalii W. wraz z pracownicami MOPS-u w Lubinie i patrolem Policji, po rozwierceniu zamka w drzwiach, weszli do mieszkania, oskarżona z obrażeniami ciała znajdowała się w przedpokoju. Interweniujący odnaleźli obie dziewczynki z licznymi obrażeniami ciała leżące w pokoju na kanapie. 13-miesięczna Laura nie żyła, natomiast 12-letnia Emilia została przewieziona w stanie ciężkim do lubińskiego szpitala. Dziewczynka zmarła tego samego dnia. - podaje Prokuratura Krajowa.
Natalia W. przyznała się do winy lecz nie potrafiła podać powodów, dla których dokonała mordu.
11 grudnia przed sądem w Legnicy zapadł wyrok w sprawie Natalii W. Kobieta otrzymała wyrok dożywotniego więzienia z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 30 latach odbycia kary.
Nie jest chora psychicznie, ale ma skrzywiony charakter i ma bardzo głębokie cechy narcystyczne. Oczekuje, że świat będzie wyglądał tak, jak tego oczekuje, bo w przeciwnym wypadku reaguje tak, jak zareagowała. Każdemu na tej sali byłoby łatwiej zrozumieć tę sytuację, gdyby Natalia W. była osobą chorą. Tymczasem stała się rzecz straszna. Dom, który powinien być najbezpieczniejszy na świecie, nie był nim. Podobnie jak osoba, która to bezpieczeństwo powinna zapewnić - mówił sędzia uzasadniając wyrok.
W toku postępowania przeprowadzono obserwację psychiatryczną Natalii W. Z wydanej przez biegłych opinii wynika, że była poczytalna w czasie popełnienia zbrodni. Biegli nie rozpoznali u niej choroby psychicznej ani innych zakłóceń psychicznych ograniczających poczytalność. Zdaniem lekarzy, motywacja czynu Natalii W. nie miała charakteru chorobowego.
Więcej o zbrodni i zachowaniu kobiety w trakcie obserwacji przeczytać można TUTAJ.
Materiał wideo przygotowany przez TV Regionalną z Legnicy.
Napisz komentarz
Komentarze