Jako że do wycieku miało dość przy robotach ziemnych przy gazociągu, sprawa wyglądała na poważną. Na miejsce zadysponowano cztery jednostki straży pożarnej, bo roboty prowadzone były przy tak zwanej „podkowie” - kompleksie kamienic, gdzie mieszka kilkaset osób.
Po przyjeździe na miejsce okazało się, że to nie wyciek gazu, a auto blokujące dojazd koparki do wykopu było przyczyną alarmu. Jak doszło do podniesienia alarmu wyjaśnił nam pracownik PGNiG prowadzący roboty.
Chcieliśmy zadzwonić na policję, aby usunęła auto blokujące pracę koparki. Po wybraniu numeru 997 przełączyło nas na 112 i to dyspozytor Centrum Powiadamiania Ratunkowego we Wrocławiu powiadomił straż pożarną. - usłyszeliśmy.
Przybyli na miejsce strażacy auto przestawili, jednak nie ukrywali, że ich interwencja była niepotrzebna. Napotkani na miejscu mieszkańcy kamienic dziwili się, że przecież roboty nie były wynikiem awarii, a planowanych robót i można było dzień wcześniej oznaczyć miejsce prac, aby nikt nie zaparkował tam swojego samochodu.
Inną sprawą jest fakt, że obsługa nr 112 przez operatorów CPR znajdujących się we Wrocławiu, mimo zalet w postaci oszczędności czasu, tworzy niepotrzebne sytuacje, za które płacimy jako społeczeństwo.
Napisz komentarz
Komentarze