Jak sięga się pamięcią wstecz, choćby w okres po uzyskaniu przez nasz kraj pełnej wolności, zawsze się w tej wspólnocie coś działo. Co pewien czas wybuchały w niej różne spory i konflikty społeczne świadczące, że w tej gminie mieszka - mówiąc kolokwialnie - charakterny naród, który chce mieć wpływ na kształt miejscowej przestrzeni publicznej i być w niej ważnym podmiotem. Jednym z ostatnich takich zawirowań były kontrowersje wokół elektrowni wiatrowych, którymi na siłę chciano uszczęśliwić miejscową społeczność. Owymi obiektami planowano niemal otoczyć całą przestrzeń gminną. Było się czego bać. Jak pamiętamy, całe to przesilenie zakończyło się referendum o odwołanie wójta miejscowego samorządu. Nie da się ukryć, że po tych wydarzeniach, sfinalizowanych zaniechaniem tej inicjatywy, pozostało coś jeszcze - poczucie wielkiej traumy, która znowu daje znać o sobie.
Tym razem solary
Minęło niewiele czasu od „epoki wiatraków”, a znowu mieszkańcy gminy muszą się niepokoić, obserwując przygotowania do kolejnego przedsięwzięcia ze sfery energii odnawialnej, które chce się zafundować tutejszej społeczności. 18 stycznia bieżącego roku ludzie dowiedzieli się z gminnego obwieszczenia, że wójt na wniosek spółki Polar Solar Projekt 30 Sp z o.o z Wrocławia, wszczął postępowanie w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia polegającego na: „Budowie i eksploatacji instalacji pozyskującej energię ze źródeł odnawialnych, tj. instalacji fotowoltaicznej o mocy około 1 MW”. Inwestycja ta ma być zlokalizowana na trzech działkach w obrębie miejscowości Włosień, a konkretnie w okolicach wzniesienia Czubatka. Wśród części miejscowej społeczności zawrzało, po traumatycznych doświadczeniach z wiatrakami znowu odezwał się stary uraz psychiczny. Cała ta sytuacja jednak nie sparaliżowała mieszkańców i już miesiąc później wysłano pismo do wójta gminy, w którym wyłuszczono argumenty strony społecznej przeciw lokalizacji wspomnianej inwestycji właśnie w tym miejscu. Przyjrzyjmy się im bliżej.
Argumenty przeciw
Po pierwsze, „w niedalekiej odległości ok. 1000 metrów - piszą autorzy pisma - znajdują się wpisane na listę zabytków pałac (ruina) i zabudowania gospodarcze, a także pałacowe parki; mając na uwadze, że właściciel pałacu Pałac Włosień Sp z o.o. podjął już pewne kroki w kierunku rewitalizacji parku oraz czyni starania odbudowy pałacu oraz budowę kompleksu rekreacyjnego na przestrzeni blisko 100 ha; budowa w tak bliskiej lokalizacji olbrzymiej farmy fotowoltaicznej negatywnie wpłynie na w/w przedsięwzięcie..., po drugie adwersarze tej inwestycji stwierdzają, że „...jesteśmy gminą typowo wiejską, rolniczą, nie mamy szans na rozwój w kierunku przemysłu, więc dobrze byłoby, abyśmy pomyśleli o turystyce, wykorzystując nasze lokalne uwarunkowania...”, po trzecie, „budowa farmy fotowoltaicznej we wskazanej lokalizacji negatywnie wpłynie na krajobraz i kształtowanie ładu przestrzennego w naszej gminie; usytuowanie jej na zboczu w niedalekiej odległości od budynków mieszkalnych(...) nijak ma się do zasad kształtowania krajobrazu wiejskiego; inwestycja powinna być realizowana z dala od domostw i obszarów zamieszkania, a także nie powinna być zbyt widoczna(...) dlatego wartym rozważenia jest jej przeniesienie w inny rejon gminy...”. Wreszcie po czwarte, przy lokalizacji tej farmy w niedalekiej odległości od zabudowań mieszkalnych „nie sposób przewidzieć jaki zakres oddziaływania będzie ona miała na mieszkańców...”. W tym przypadku chodzi o wpływ na ludzi, wytwarzanej energii elektrycznej oraz powstającego przy tego rodzaju przedsięwzięciach pola magnetycznego. To w skrócie racje strony społecznej.
Władza wyjaśnia
7 marca bieżącego roku, na adres jednego z członków oponentów przygotowywanej inwestycji, przyszła odpowiedź wójta gminy. Z grubsza biorąc włodarz wspólnoty m.in. stwierdza, że teren na którym planuje się budowę farmy fotowoltaicznej nie jest bezpośrednio związany z żadną formą ochrony przyrody. Ponadto zauważa, że tego typu instalacja oddziałuje wyłącznie na obszar, na którym jest posadowiona, natomiast nie ma żadnego wpływu na sąsiednie działki. Jeśli chodzi o kwestie krajobrazowe, to zdaniem wójta, ingerencja inwestycji w środowisko naturalne będzie znikoma, a to dlatego, że są to obiekty niskie, nie mające kontrastowego koloru w stosunku do powierzchni ziemi i nie będące widoczne nocą. Do tych konstatacji wójt gminy dodaje, że nie jest znane żadne oficjalne stanowisko władz centralnych na temat negatywnego wpływu instalacji fotowoltaicznych na krajobraz, a ponadto zauważa, że według służb ochrony środowiska i organów sanitarnych, nie ma konieczności przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko dla planowanego przedsięwzięcia. Tyle oficjalny komunikat władz gminy.
Dwa cele dwie wizje
Adwersarze wójta i planowanej inwestycji oczywiście nie zgadzają się z takim stawianiem sprawy. Uważają, że przedsięwzięcie tego typu będzie miało negatywny wpływ nie tylko na krajobraz Włosienia oraz jego ład przestrzenny, ale również na stan środowiska naturalnego. Już wskazują, że sama Czubatka i jej najbliższe tereny zostały przeorane sprzętem mechanicznym ponoć w ramach badań archeologicznych. Obszar został rozryty i tak pozostawiony, odnotowano też zniszczenia w zasobach przyrodniczych, a ponadto dokonano nowych nasadzeń, co nie powinno mieć miejsca, bowiem obiekt ten - zdaniem przeciwników inwestycji - jest chroniony prawnie pod względem środowiskowym. To jest do weryfikacji. Poza tymi racjami prawnymi i przyrodniczymi, będącymi przedmiotem sporu, mamy tu przede wszystkim do czynienia ze zdaniem dwóch wizji rozwoju tej miejscowości, a przynajmniej jej części. Przedsiębiorcy i samorząd chcieliby tu stworzyć park quasi – przemysłowy, z kolei mieszkańcy i ludzie z branży turystycznej lansują raczej koncepcję utworzenia z Włosienia, czy jego fragmentu, miejscowości rekreacyjnej. Właśnie realizacji tego celu służyć mają wspomniane już starania o odbudowę pałacu, zabudowań gospodarczych i miejscowego parku, a także budowę kompleksu turystycznego na powierzchni około 100 ha, wytyczanie tras dla przejazdu bryczką, końmi itp. Inni inwestorzy sposobią się do uruchomienia usług agroturystycznych, pokoi gościnnych, czy placówki muzealnej o charakterze regionalnym. Wszystko po to by ściągnąć turystów, zwłaszcza tych zagranicznych. Mamy więc, z grubsza biorąc, dwie koncepcje rozwoju tych terenów. Które racje i cele wezmą górę, trudno teraz przewidzieć. Czas pokaże, czy arbitrem tego sporu znowu będzie społeczność lokalna. Czy tak jak było w przeszłości weźmie sprawę w swoje ręce, okazując moc i podmiotowość. Dalszemu rozwojowi sprawy będziemy się przyglądać.
Napisz komentarz
Komentarze