Dziennik natemat.pl opublikował zatrważające relacje rzekomych ofiar księdza Piotra M.
Po jednej stronie stoją ofiary i ich rodziny po drugiej oskarżony były proboszcz. Matki ofiar są wspierane przez aktywistów z “Ogólnopolskiego Strajku Kobiet” i “Dość Milczenia", ksiądz – przez wiernych parafian. Mówi się o tym, że jedna z matek ma być wytykana palcami przez niektórych mieszkańców Ruszowa.
Jak czytamy na portalu natemat.pl, niektórzy Ruszowianie twierdzą, że jedna z matek miała wszystko zaplanować trzy lata temu - oskarżyć księdza, by uzyskać odszkodowanie i wyjechać ze wsi. Obrońcy księdza oskarżają ją o to, że zniszczyła reputację duchowemu.
Dziennikarze natemat.pl rozmawiają z matką jednej z dziewczynek. Od niej dowiadują się, że podczas zabawy lalkami, te nigdy nie mogą być rozebrane, ponieważ wywołałyby płacz u dziecka. Dziewczynka nie chce również rozebrać się do badania u lekarza, sama spać, przeraża ją kolor granatowy i czarny.
Natemat.pl cytuje zeznania, które jedna z dziewczynek miała złożyć w prokuraturze:
“Nie lubię tego księdza, bo on mnie dotyka. (…) Jak mnie ksiądz dotykał, to nie byłam w ubraniu. Nie wiem, gdzie było ubranie. (…) Siedziałam przodem na kolanach księdza. (…) Dotykanie to było pukanie: w nos, brzuch, kolana, tak paluszkiem. To było dotykanie, ale bolało. (…) Bałam się".
Według natemat.pl druga dziewczynka miała mówić biegłej psycholog, że proboszcz dotykał jej ramion, nóg, twarzy, wkładał jej ręce pod koszulkę.
“Dochodziło do takich sytuacji, że zostawałam z księdzem sama i on mnie obejmował i próbował rozbierać. Raz mnie rozebrał. (…) Pocałował mnie w usta. (…) Ściągał ze mnie spodnie. Ksiądz zachowywał się brzydko i obrzydliwie. (…) Czułam strach, jak mnie ksiądz dotykał. (…) Mama, jak mnie kąpała i zauważyła zaczerwienienie między nogami, pytała, skąd je mam. On mnie dotknął. (…) Ja nie mówiłam, co mi ksiądz robił, bo się bałam. (…) “– cytuje słowa dziewięciolatki portal natemat.pl.
Na plebanii miały znajdować się zabawki, lalki i misie. Wielu mieszkańców Ruszowa obstaje za księdzem i tłumaczy, że ten po prostu bardzo lubi dzieci. Ksiądz Piotr M. nie był katechetą, nie pracował też w ruszowskiej podstawówce, natomiast przygotowywał dzieci do pierwszej komunii świętej.
Historia duchownego jest dosyć długa. Był przenoszony od parafii do parafii, ale mówi się o tym, że nie miało to być związane z żadnymi podejrzeniami wobec niego. Miał to być naturalny proces praktykowany przez kościół.
Przenosiny księży dokonują się co roku. Zależy to od wielu czynników: księża umierają, chorują, więc ruchy na parafiach są czymś oczywistym. To były normalne przenosiny związane z potrzebami na parafiach – zapewnia ksiądz Waldemar Wesołowski, rzecznik prasowy Legnickiej Kurii Biskupiej w rozmowie z dziennikarzami natemat.pl
Sprawa wciąż się toczy. Do zgorzeleckiej prokuratury zgłosiło się 18 osób, które w przeszłości miały również zostać wykorzystane przez ks. Piotra M. Teraz oni są świadkami w tej sprawie.
Jak czytamy na portalu natemat.pl ksiądz miał mówić w sądzie, że dzieci same siadały mu na kolanach. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Napisz komentarz
Komentarze