Jak informuje Gazeta Wyborcza, ksiądz Piotr M., były proboszcz z Ruszowa opuści areszt za poręczeniem majątkowym w wysokości 80 tys. złotych. Otrzymał również zakaz zbliżania się do ofiar, czyli do dwóch dziewczynek, jednak nie ma przeciwwskazań do tego by wrócił do Ruszowa. Będzie musiał również raz w tygodniu zgłaszać się na komisariat policji w Zgorzelcu.
Chociaż Sąd Rejonowy w Zgorzelcu wydał wyrok skazujący wobec ks. Piotra M., w związku z molestowaniem dwóch dziewczynek, obrona duchownego zapowiedziała apelację.
Na razie mamy kalendarz wypełniony do połowy października. Najprawdopodobniej termin tej rozprawy zostanie wyznaczony na drugą część miesiąca albo listopad - mówi dla Gazety Wyborczej Tomasz Skowron, rzecznik Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.
I to właśnie na ten wyrok ksiądz będzie mógł zaczekać na wolności, mimo wyroku skazującego sądu pierwszej instancji. W uzasadnieniu sąd apelacyjny w Jeleniej Górze tłumaczy, że przedstawiono już najistotniejsze dowody w sprawie, na które mógłby próbować wpływać duchowny, zniknęła więc ta przesłanka do podtrzymania aresztu. Poza tym - jak argumentował sąd - do tej pory ks. Piotr M. nie podjął żadnej czynności mającej na celu destabilizację procesu.
Z jednej strony faktycznie jest tak, że wszyscy świadkowie zostali przesłuchani. Ale z drugiej strony zapadł przecież surowy wyrok, dlatego ta decyzja bardzo mnie zaskoczyła - mówi dla Gazety Wyborczej mec. Artur Nowak, który reprezentuje ofiary.
Napisz komentarz
Komentarze