Dramatyczna sytuacja finansowa i wciąż przedłużające się obostrzenia związane z epidemią koronawirusa zmusiły przedsiębiorców działających w kurortach turystycznych do podjęcia zdecydowanych i konkretnych działań. W poniedziałek (18 stycznia) część z nich zamierza otworzyć swoje hotele i lokale gastronomiczne, oczywiście z zachowaniem zasad reżimu sanitarnego. - Jeśli tego nie zrobimy, zbankrutujemy – mówią jednym głosem.
Sezon zimowy jest bardzo krótki. On już został nam zabrany. Właściciele wyciągów mają kredyty do spłaty, muszą zapłacić za pracowników i energię, którą wykorzystali do naśnieżania stoków. Ile mamy czekać? Mamy czekać do marca, aż śnieg stopnieje? Nie! My musimy się otworzyć. Musimy dać możliwość naszym ludziom, żeby zarobić choć jakiś procent. Żeby w marcu nie było potrzeby sprzedawania hoteli, sprzętu i w konsekwencji bankructwa – mówił Jędrzej Stanek, właściciel stoku narciarskiego „Relaks” w Karpaczu, który zatrudnia ok. 40 osób.
Na pytanie jaką pomoc otrzymali od rządu, parlamentarzystów czy lokalnych samorządów przedsiębiorcy odpowiedzieli krótko – żadnej! Sezon zimowy jest już praktycznie stracony. Nadal daje jednak szansę na zarobienie pieniędzy potrzebnych do utrzymania pracowników czy pokrycia choćby podstawowych kosztów. Niestety, pojawiający się w kurortach tzw. jednodniowi turyści nie dają takiej możliwości.
Otwieramy się! Chcemy jako przedsiębiorcy godnie żyć. Nie potrzebujemy tych wszystkich pieniędzy które nam obiecują, a których nie ma. Chcemy zarabiać i dać zarobić naszym pracownikom, którzy do dnia dzisiejszego nie mają wypłacanych pieniędzy, ponieważ my też nie mamy im z czego wypłacić. Czekaliśmy spokojnie ale nasz spokój już się zakończył – mówił właściciel rezydencji „Na skrócie” w Karpaczu Damian Chrzanowski.
Sytuacja przedsiębiorców już teraz jest dramatyczna. Większość nie ma już środków aby wypłacić wynagrodzenia swoim pracownikom. Są też tacy, którzy zmuszeni byli zamknąć swoją działalność.
Wczoraj zdałam obiekt, który miałam w dzierżawie. Nie otrzymałam pieniędzy od rządu, nie zostałam objęta tarczą 6.0. Musiałam dać wypowiedzenie 10 osobom. Ratowałam się jak mogłam, niestety była to jedyna decyzja jaką mogłam podjąć. My przedsiębiorcy jesteśmy gotowi na wszystko, musimy postawić wszystko na jedną kartę – tłumaczy Katarzyna Pochorecka z Karpacza.
Chciałem zwrócić uwagę na to, że mówi się w mediach o miliardzie dla turystyki. To nie jest miliard dla turystyki tylko miliard dla samorządów! A samorządy nie udzielają pomocy przedsiębiorcy. My przedsiębiorcy nie mamy z tego nic! Może dlatego współpraca pomiędzy przedsiębiorcami a samorządami ostatnio przycichła? Burmistrzowie i samorządowcy po otrzymaniu środków jakby zamilkli, zniknęli, może się schowali? - zastanawiał się Adrian Szymczyk, przedsiębiorca z Karpacza.
W samym Karpaczu w poniedziałek otworzy się ok. 100 hoteli (spośród 600 znajdujących się na terenie miasta). Otworzą się także obiekty w Szklarskiej Porębie czy Świeradowie-Zdroju. W dalszym ciągu do akcji #otwieraMYsię dołączają jednak kolejne. Obiekty są przygotowane, aby przyjąć turystów zgodnie z zasadami reżimu sanitarnego. Przedsiębiorcy z własnych środków opłacili także prawników, którzy mają wspierać ich w działaniach. W internecie zostanie opublikowana lista czynnych hoteli, pensjonatów i obiektów gastronomicznych.
Ponadto w sobotę o godz. 18:30 na Placu Ratuszowym w Jeleniej Górze przedsiębiorcy chcą dać wyraz swojego sprzeciwu organizując spacer pod hasłem „Karkonoskie veto”.
Napisz komentarz
Komentarze