Z końcem stycznia do sprzedaży trafiła publikacja będąca podsumowaniem kilku lat pracy redaktorskiej, ale przede wszystkim kilkudziesięciu lat życia niezwykłych ludzi - lubańskich pionierów. Teo Łagowska wraz z Marta Lupą podjęły się trudnego zadania przekazania wspomnień wybranych osób, które były świadkami tego jak Lauban stawał się Lubaniem. Opowieści spotkały się z dużym zainteresowaniem i od pierwszych dni sprzedaży drzwi Informacji Turystycznej właściwie nie zamykały się. W odpowiedzi na tak duży popyt postanowiono dać kupującym możliwość kontaktu z autorkami książki. Z uwagi na pandemię spotkanie zorganizowano w sieci na FB Lubię Lubań. 26 lutego wszyscy chętni mieli możliwość uczestniczyć w wieczorze autorskim, który z empatią poprowadziła znana w lokalnym środowisku literackim Krystyna Słowińska. Poetka i członkini Dolnośląskiej Grupy Literackiej „NURT” zaraz po przedstawieniu autorek nakreśliła sylwetkę głównej bohaterki spotkania, czyli pozycji „Jak Lubań stał się naszym domem”.
Książka wydana przez Łużyckie Centrum Rozwoju w nakładzie 2000 egzemplarzy to zbiór wywiadów z pionierami Lubania. Wiele lat temu dotarli oni do miasta, które wtedy trudno było nazwać polskim. To dzięki tym ludziom niemieckie miasteczko zaczęło się zmieniać. Kilkanaście barwnych i różnych historii, gdzie każda historia mogłaby być materiałem na osobną książkę - wprowadzała widzów Krystyna Sławińska.
Pomysł wydania książki o początkach polskiego Lubania krążył w mieście od dłuższego czasu. Co ciekawe równocześnie o podobnej publikacji marzyły jej autorki. Łącząc prozę literacką z własnym życiem, chciały udokumentować ukrytą w rodzinnych korzeniach przeszłość. Powstawanie publikacji „Jak Lubań stał się naszym domem” to był długi proces, w którym samo zbieranie materiału trwało 3,5 roku, a jego opracowywanie kolejne 2,5 roku. W chwili gromadzenia materiału do książki istniała możliwość rozmowy jedynie z osobami, które zobaczyły Lubań jako dzieci lub bardzo młodzi ludzie. Większość ówczesnych dorosłych już odeszła. Co ciekawe, jedna z opowieści opiera się na transkrypcji materiału wideo przekazanego od rodziny pioniera, który w momencie pisania książki już nie żył. Bliscy swego czasu nagrali seniora, stąd autorki zachęcają do dokumentowania rodzinnych treści również w domowym zaciszu. Dla potomnych - tych z rodziny, ale też spoza niej.
Co istotne w książce obok wątku lubańskiego pojawiają się wspomnienia przedwojennych domów i trudnych czasów wojny, które poprzedziły przyjazd przesiedleńców do Lubania.
- Starsza osoba, która przeżyła wojnę jeśli już cofnie się w czasie to z reguły będzie chciała sięgnąć do wojennych wspomnień. One mają niezwykłą moc i zostawiają trwały ślad w człowieku. Stąd dzieciństwo wojenne musiało pojawić się w książce. Na początku myślałam, że kwestie „dzieciństwa przed Lubaniem” da się wyciąć, że archiwum przyjmie treści, a to co nas interesuje zabierzemy. Nie da się tak. Tak nie wolno. Teraz gdy zadaję sobie pytanie „jak Lubań stał się naszym domem?” albo „z czego zrobiony jest Lubań?” to od razu nasuwa mi się jedna odpowiedź „Lubań zrobiony jest z wojny”. To wydaje mi się tak ważną i mądrą odpowiedzią, że pozostaje ją zaakceptować i przenieść na kartki papieru, co razem z Marta uczyniłyśmy – wyjaśniała Teo Łagowska.
- Myślę, że to było bardzo ważne, aby wysłuchać całej historii rozmówcy. Również o tym, co było przed Lubaniem. Należało posłuchać o domu, który został „gdzieś tam”, bo to tworzy zwartą całość opowieści i daje nam pełen obraz sytuacji. Pamiętajmy, że ludzie zostali przesiedleni z cząstką swojej historii, tej takiej prywatnej, zwyczajnej, codziennej – uzupełniała Marta Lupa.
I to właśnie ta cząstka generowała sposób spojrzenia na Lubań. Jednych zachwycały piękne krajobrazy, innych przerażał wszechobecny gruz. Kadry z rodzinnych stron były nanoszone na nowe miejsce życia. Od wspomnień zależało to, jakim ktoś będzie lubanianinem. W czasie spotkania autorki odnosiły się do treści zawartych w książce i tego jak postępowały prace. Zdradziły też co było trudne, ale też co pozwalało przejść przez tak emocjonujący materiał. Wyjaśniały przy tym, dlaczego książka ma właśnie taką a nie inną formę.
- To nie jest książka do zdobienia naszych domowych biblioteczek. To jest książka do czytania. Chciałam, żeby pierwsze skrzypce grało w niej słowo. „Jak Lubań stał się naszym domem” wypełnia niesamowity ładunek emocjonalny. Mimo, że jest to publikacja niewielkich rozmiarów to jednak wymaga czasu – podkreślała współautorka T. Łagowska.
W trakcie rozmowy widzowie chętnie zadawali pytania, serdecznie pozdrawiali oraz dzielili się swoimi refleksjami i spostrzeżeniami.
- Witam serdecznie autorki. Pragnę wyrazić ogromną radość z faktu, że książka - po wielu, bardzo wielu miesiącach oczekiwania - wreszcie ujrzała "światło dzienne". Wspomnienia osób, które pojawiają się na jej łamach - bezcenne. Fantastycznie wzbogacają wiedzę o naszej "Małej Ojczyźnie". Wiele z tych osób już niestety odeszło. Ich "głos" został zachowany dla potomnych w ostatnim momencie, chwili – pisał na forum Arkadiusz Słowiński, Burmistrz Miasta Lubań.
- Reasumując... to jest niezwykle cenne wydawnictwo, które pozwala utrwalić, ocalić od zapomnienia relacje świadków, pionierów, ludzi zasiedlających nasze miasto chwilę po tym, jak ucichły odgłosy wrzawy wojennej, która tak boleśnie nękała nas - Polaków. Słowa uznania dla wszystkich, którzy mieli swój udział w tym niezwykłym przedsięwzięciu - akcentował lubański pisarz Kazimierz Kiljan, odsyłając jednocześnie do archiwalnych wydań Ziemi Lubańskiej, gdzie znajdziemy cykl podobnych wspomnień.
Spotkanie zakończyły podziękowania dla wszystkich osób zaangażowanych w powstawanie publikacji oraz obietnica spotkania w realu, gdy tylko warunki na to pozwolą. Wieczór autorski zorganizowany został przez Łużyckie Centrum Rozwoju w Lubaniu. Zapis spotkania znajduje się na FB Lubię Lubań. Książkę nadal można nabyć w lubańskiej Informacji Turystycznej.
Napisz komentarz
Komentarze