Alarm podniosło małżeństwo, które przyjechało do Siekierczyna w odwiedziny do znajomych zaraz po ulewie, która przechodziła nad Siekierczynem w piątek o 17.
Synek bardzo lubi wodę, więc podeszliśmy z nim do strumienia. To co zobaczyliśmy wprawiło nas w osłupienie. Korytem płynęła czarna maź, która wyglądała jak przepalony olej. Żona włożyła w to rękę, to wyciągnęła całą czarną. - usłyszeliśmy od mężczyzny, który o zanieczyszczeniu strumienia powiadomił służby.
Mieszkańcy szybko ustalili miejsce skąd do strumienia spływała substancja, była to rura odprowadzająca deszczówkę z pobliskiego placu, gdzie stoją ciągniki siodłowe i maszyny rolnicze. Jednak gdy na miejsce dojechali strażacy z rury płynęły już tylko resztki substancji ropopochodnej, a na strumieniu było widać jedynie lekki film. Szybko okazało się jednak, że płynąca w stronę stawów w Siekierczynie woda niesie maź i zagraża żyjącej w nich faunie i florze.
Lubańscy strażacy skontaktowali się ze strażakami ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego w Legnicy i według ich wskazówek likwidowali wyciek. Budowali na strumieniu filtry ze słomy, które wchłaniały gęstą substancję - nie dopuszczając w ten sposób do zanieczyszczenia stawu przez który przepływa strumień.
Akcja oczyszczania strumienia trwała ponad 4,5 godziny. Jak relacjonowali ludzie zgłaszający zanieczyszczenie, o zdarzeniu poinformowali policję oraz przekazali jej nagrania płynącej strumieniem substancji. Teraz od funkcjonariuszy policji zależy, czy i jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte wobec firmy z której terenu do strumienia przedostała się substancja.
Napisz komentarz
Komentarze