Każdy jubileusz jest wyjątkowy tak, jak niezwykli są ludzie, którzy go świętują. Wspólnie przeżyli siedem dekad, a ich związek stanowi świadectwo wzajemnej dojrzałej miłości.
Uczniom lubańskiej podstawówki nowy rok dostarczył wielu niezapomnianych przeżyć, a to za sprawą wizyty amerykańskiej gwiazdy koszykówki.
I żyli długo i szczęśliwie… - tak zwykle kończą się bajki, jednak życie pisze często całkiem inne scenariusze. Tym bardziej cieszy spotkanie pary małżeńskiej, która wspólną drogą kroczy zgodnie od siedemdziesięciu lat.
Państwo Wiesława i Jan Ostrokołowiczowie pobrali się 11 grudnia 1952 roku w Lubaniu. Całe ich życie związane jest z naszym miastem, gdzie wychowali trzy córki. Z dumą chwalą się również dziewięciorgiem wnucząt i pięciorgiem prawnucząt.
Para poznała się, gdy pani Wiesława miała 17 lat.
- Ja był w wojsku, w mundurze, a ona była taka mizerotka, nie? Młoda dziewczynka. – wspominał pan Jan.
Po zakończeniu służby wojskowej w Lubaniu pan Jan nie zamierzał odpuścić.
- Wyszedł z wojska, wyjechał, pojechał sobie - pojechał sobie jak do domu, ale napisał raz list, drugi raz list i tak listownie. Przyjechał później. Ja się zastanawiałam, czy wyjść, czy nie wyjść, bo przecież jeszcze nie miałam pełne 18 lat, ale jakoś tak doszło, że do tego doszło, żeśmy się pobrali – uzupełniła opowieść pani Wiesława.
Przez 70 lat małżonkowie przeżyli wiele dobrych i nieco gorszych chwil, składających się na codzienność tej niezwykłej rodziny.
- Ja bym powiedziała, że kluczem tak długotrwałego małżeństwa moich rodziców jest to, że… no, wiadomo – miłość, ale każdemu z nas tutaj na sobie po prostu zależy i jesteśmy dla siebie w każdym dobrym i złym momencie – podkreślała pani Urszula, najmłodsza córka Jubilatów.
A co mówią sami Jubilaci?
- Możemy się posprzeczać, możemy się pokłócić, ale jedno drugiemu powinno wszystko przebaczyć. Jednak trzeba przebaczyć, dlatego żyjemy tak długo – radziła pani Wiesława.
Z okazji kamiennej rocznicy ślubu Jubilatów odwiedził Burmistrz Miasta Lubań Arkadiusz Słowiński wraz z kierowniczką Urzędu Stanu Cywilnego Anetą Płachcińską. Burmistrz wręczył życzenia i gratulacje od Pary Prezydenckiej oraz Wojewody Dolnośląskiego.
Tuż po nowym roku uczniowie klas sportowych ze Szkoły Podstawowej nr 2 wzięli udział w wyjątkowym spotkaniu. Placówkę odwiedził koszykarz amerykańskiego pochodzenia Bradley Waldow.
Dzieci miały okazję dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy o swoim gościu, który chętnie odpowiadał na zadawane pytania.
Bradley jeszcze kilka lat temu był członkiem zespołu PGE Turów Zgorzelec. A jak to się stało, że dziś zawitał do lubańskiej „dwójki”?
- Moje dwie siostrzenice chodzą do tej szkoły, więc kiedy poprosiły mnie o przyjście, zgodziłem się i jestem szczęśliwy będąc tu dziś – oznajmił Bradley.
Dzieci ciekawiło także, dlaczego koszykarz zaczął grać w Polsce. Okazuje się, że powód był dość nietypowy.
- W żadnym kraju, w którym byłem wcześniej, nie było śniegu, a ja chciałem zobaczyć śnieg – wyznał sportowiec z uśmiechem.
Ze względu na związki rodzinne Lubań stał się jednym z miejsc, które koszykarz nazywa domem. Jak podoba mu się nasze miasto?
- Lubię Lubań, bo jest bardzo cichy. Kalifornia jest bardzo głośna, a Ameryka jest szalona, dlatego lubię spokojne otoczenie – podkreślił Waldow.
Dzisiejsze spotkanie przyniosło mnóstwo pozytywnych emocji.
- Jak pierwszy raz zobaczyłam Bradleya, powiedziałam, wiedziałam już, że to będzie super i to prawda, że to jest super. I bym bardzo chciała jeszcze więcej takich spotkań, żeby nas też pouczył o koszykarstwie i w ogóle – mówiła Julia z Ia.
Uczniowie przygotowali niespodzianki z okazji niedawnych urodzin sportowca.
- Podobało mi się, że pokazał swoją rozgrzewkę, że po prostu no podpisał… normalnie podpisał się na piłce naszej, no po prostu fajnie było – ekscytował się Filip z IIIa.
- Bardzo mi się podobało, jak na przykład pan rzucał tak piłką tutaj, pokazywał nam – mówił Kuba z Va.
Nie obyło się bez wspólnych zdjęć, a na zakończenie spotkania każde dziecko mogło otrzymać wyjątkową pamiątkę.
- No cieszę się. To będzie mój pierwszy w życiu autograf –Wiktoria z IIIa nie kryła zadowolenia.
Bradley obiecał, że w SP2 będzie częstym gościem, a szkoła deklaruje organizację kolejnych spotkań ze sportowcami.
- Myślę, że jak już dojdzie do pełnego remontu naszego obiektu sportowego, który tutaj jest z nami połączony, to myślę, że jak najbardziej będziemy chcieli zorganizować taką imprezę otwartą dla wszystkich. Żeby po prostu zobaczyli, że w naszej szkole dużo się dzieje i przyjeżdżają do nas takie osobowości – mówiła Marta Krawczyk, wychowawczyni klasy Ia.
Napisz komentarz
Komentarze