Marta Kozłowska zgodziła się podzielić z portalem Bolec.info swoimi przeżyciami z wtorkowego spotkania z prezydentem Stanów Zjednoczonych, Joe Bidenem.
- Na miejscu były ogromne kolejki, co pokazuje duże zainteresowanie tym, co prezydent Biden miał do powiedzenia - mówi Marta dla Bolec.Info. - Ze sceny grała muzyka pop, taka jaką codziennie słyszymy w radiu, wszędzie były też bilbordy z twarzą Bidena. Panowała typowa, luźna, amerykańska atmosfera. Wchodziłam ze swoją grupą poza kolejką, bo mieliśmy podane instrukcje, gdzie mamy się zgłosić i podawaliśmy je strażnikom, którzy nas przepuszczali. Zostaliśmy oczywiście skontrolowani, jednak niezbyt drobiazgowo, bo nie sprawdzono nam nawet dowodów osobistych. Myślę, że organizacyjnie to było trochę niebezpieczne, bo tak naprawdę każdy mógł wejść na miejsce spotkania i podejść bardzo blisko sceny bez dokładnej weryfikacji.
- Dla nas, czyli dla osób mających witać Bidena na scenie, przygotowano wcześniej poczęstunek, dostaliśmy też czapki i rękawiczki, ponieważ na zewnątrz było zimno - mówi bolesławianka. - Samego przemówienia nie słyszałam, bo mieliśmy się pokazać dopiero po jego zakończeniu i czekaliśmy w przygotowanej wcześniej sali. Zorganizowano nam telewizor i widzieliśmy transmisję, ale hałas z zewnątrz wszystko zagłuszał. Gdy po przemówieniu wyszliśmy Bidenowi na spotkanie, w tle leciała piosenka Coldplay, a my machaliśmy prezydentowi flagami Polski, Ukrainy oraz Stanów - to nie była typowa atmosfera politycznego spotkania. Było bardzo miło i całe to wydarzenie bardzo podnosiło na duchu. Było zorganizowane w typowo amerykański, luźny sposób.
- Rozmawiałam przez chwilę z nastolatkami ze Stanów i wraz ze swoją grupą zamieniłam kilka słów z Bidenem - relacjonuje Marta. - Koleżanka powiedziała, że urodziła się 4 lipca, czyli w amerykański Dzień Niepodległości i prezydent odpowiedział, że jest w takim razie Independence Baby (Dzieckiem Niepodległości). Zapytał nas też, czy jesteśmy aktywistkami z Polski. Prezydent był nieco zaskoczony naszą obecnością, ponieważ spodziewał się, że spotka tylko młodzież ze Stanów - byłyśmy jedynymi Polkami, które znalazły się wtedy na scenie. Gdy potwierdziłyśmy, to odpowiedział nam, że bardzo fajnie, że tutaj jesteśmy, po czym poszedł dalej. To była tylko krótka wymiana zdań, ale i tak to było dla nas niemałe przeżycie!
Poniższe zdjęcia publikujemy dzięki uprzejmości Marty Kozłowskiej.
Napisz komentarz
Komentarze