W nocy ktoś zniszczył auto, właściciel wyznaczył wysoką nagrodę

Było nie bić żony. Bo po metaamfetaminie się odkoeja

Na Policję nie ma już co liczyć bo to nie te czasy... Za PRL-u w każdej wsi śledczy mieli po kilka (co najmniej trzech) "ucholi" tak zwanych tajnych współpracowników. Nic się nie ukryło co tylko się we wsi działo. Bywały sytuacje że po zgłoszeniu nocnego włamania do sklepu jeszcze nie zdążyli podzielić łupów - i juz siedzieli. Felek z Leśnej wybrał się z kumplem na włam do Kościelnika - kiedy wracali nad ranem przed domem już na Felka czekali zaczajeni milicjanci. Skąd wiedzieli? Widocznie Felek był wcześniej mało dyskretny. Powiadali w tamtych czasach - że jeżeli dwóch zna jakaś tajemnicę - to o jednego wiedzącego za dużo.

Tu byłbym spokojny lubanska policja szybciutko ujmie sprawcę

Mialem tak samo w marcu a te nie dudaczniki z policji i tak nic ne wskuraja tradycyjnie po 30 dniach umorza sprawe standardowo z nie wykryca sprawcy a ludzie i tak nie powiedza ktoto zrobil bo sie boja a pozatym jesli bylo to w nocy to raczej slabo to widze ze ktos cos widzial

To efekty wszechobecnego miłosierdzia. Do tego masa służb, ale jak masz problem to radź sobie sam. Kraj ***ów tolerujących od lat nieróbstwo i złodziejstwo.

W Danii nie ma na drogach pijaków ani piratów. Chyba, że obcokrajowcy. Opowiada Polak tam mieszkający: Po serii makabrycznych wypadków samochodowych w Polsce przetoczyła się dyskusja, co zrobić z piratami drogowymi. W Dani jakoś potrafią sobie z tym poradzić. Jakiś czas temu wprowadzono przepisy, że jeśli ma pan ponad 2 promile alkoholu, to zabierają panu samochód. I nie ma od tego odwołania. A jeżeli przekroczy pan prędkość o 100 proc., zabierają panu samochód. Czy jedzie pan lamborghini, syrenką czy jakimkolwiek innym autem — nawet kolegi czy z wypożyczalni — nie ma to znaczenia, bo i tak je zabierają. Ostatnio była głośna sprawa Norwega, który w salonie w Niemczech kupił lamborghini i jechał przez Danię na prom. Jak dotarł na autostradę koło Aalborga, postanowił przetestować nowe auto. Jak policja go dogoniła, miał 225 km na godz. na liczniku. I lamborghini przepadło. Inny przypadek był taki, że pewna matka kupiła sobie nowego opla, a następnego dnia córka wybrała się nim po bułki. 104 km na godz. w terenie zabudowanym, auto zarekwirowane, córka do domu wróciła pieszo. Nie ma przebacz. Niech pan sobie wyobrazi, jak w Polsce byłoby cudownie, gdyby wprowadzono takie przepisy. Jak teraz po każdym weekendzie zatrzymują kilkaset kierowców, którzy jechali pod wpływem albo znacznie przekroczyli prędkość. Ależ to by była piękna sprawa, gdyby co tydzień na licytację trafiało kilkaset aut, a zebrane fundusze szły na ofiary wypadków albo na cele charytatywne. ========= Złodzieje w Danii też rzadkość - chyba że Polacy.

Mam nadzieję, że go znajdziesz a później sąd sądem...

Historyjka z przed kilku lat:: Pod firmę na strefie w Wykrotach podjechało auto. Z auta wysiadł osobnik w kominiarce. Osobnik potraktował dookoła siekierką auto zaparkowane pod tą firmą. Osobnik niestety myli auta i traktuje siekierką dookoła nie to auto co trzeba:( Błąd poprawia nazajutrz. Traktuje dookoła siekierką szczególnie dokładnie to auto co trzeba:) Odjeżdża nierozpoznany do dzisiaj.

Pojebów nie brakuje