Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarki
niedziela, 24 listopada 2024 07:29
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaCentrum Drewna Gryfów - Profesjonalny skład drewna

Z redakcyjnej poczty. Szkoła wdzięcznymi oczami rodzica

O tym, jak wygląda rodzinne życie ze szkołą napisała jedna z naszych czytelniczek. W liście pełnym sarkazmu i gorzkiego humoru, wielu rodziców odnajdzie własne doświadczenia.
Z redakcyjnej poczty. Szkoła wdzięcznymi oczami rodzica

Autor: Obraz Victoria z Pixabay

Droga redakcjo, jako matka wychowująca i utrzymująca samotnie dwójkę dzieci jestem wzruszona sposobem w jaki szkoła dba o czas wolny mój i moich pociech, które uczęszczają do lokalnej placówki. Nie wiem jakimi słowami wyrazić mam wdzięczność, że po 8 godzinach pracy - gdy myślę już tylko o pysznym obiedzie, rozmowie z moimi dziećmi, spacerze i relaksie przy herbacie - odblokowuję telefon i po kilku kliknięciach powiadomień na dzienniku elektronicznym otwiera się przede mną otchłań zadań domowych. Z otchłani wylewają się czasowniki typu: przynieść, uzupełnić, przeczytać, nauczyć się, zakupić, wydrukować, napisać, dokończyć itd. Po przeczytaniu pierwszego zadania domowego moich dzieci już wiem, że nie zjemy ciepłego obiadu (nie zdążę zrobić przed 17), nie posiedzimy na kanapie, nie pojedziemy do dziadków i nie pójdziemy na dwór. 

Mój wolny czas po pracy spędzę na pierwszym zadaniu domowym - poszukiwaniu rzeżuchy. Objeżdżam lokalne sklepy - nie znajduję. Jadę do miasta- jest 16.30 - parkuję, kupuję bilecik i idę do sklepu ogrodniczego - nie ma, wyprzedało się. A więc padło na sklep ogrodniczy w Pisarzowicach. Jest 16.50. Pani ze współczuciem tłumaczy, że bliżej świąt wielkanocnych to owszem mają dużo, ale nie w styczniu. A więc pozostaje grupa rodziców- jest!- ktoś pisze, że ma więcej i podzieli się. Uratowani! 

Po powrocie do domu nie ma czasu na troskliwe rozmowy w stylu: "czy miło spędziliście dzień, może byśmy w coś pograli razem, a może chcielibyście pójść na spacer?" tylko ciśnie mi się na usta - "co macie zadane i na kiedy?" Okazuje się, że: to i to uzupełnić, tamto przeczytać dwa razy, dokończyć siamto i sramto. A potem następuje wyczekiwane przeze mnie pytanie wypowiadane z ust moich pociech: "mamo pomożesz?". 

Do wieczora przy dwójce dzieci robię podyplomówkę z matematyki, fizyki, chemii i języków obcych. Złoty medal i podium dla tych, którzy to przerabiają z trójką dzieci, albo i czwórką. 

Po głównym rozdaniu następuje zwolnienie blokady i komora losująca wyrzuca kolejne dziś dla mnie szczęśliwe numery: 5 - sprzątanie, 9 - gotowanie, 2 - pranie, 4 - czytanie przed spaniem. Około 22. siadam i ze łzami wzruszenia w oczach czuję, że jestem wdzięczna szkole za tak wspaniale ułożony mój dzienny plan zajęć. Że żadna minuta mojego wolnego czasu nie została sponiewierana na tak prozaiczne rzeczy jak ciepły, wspólny posiłek z najbliższymi, leniuchowanie na kanapie, rozmowa o wszystkim i o niczym. Z niecierpliwością - jak przy otwieraniu kinder niespodzianki- drżę na samą myśl o tym jakie jeszcze wspaniałe atrakcje czekają na mnie w tym jak i w innych tygodniach nauki szkolnej moich dzieci. 

Pomimo zakupionej wyprawki, ryzy papieru i składki klasowej w wysokości 100 zł do końca roku szkolnego trzeba będzie jeszcze przynieść: rolkę po papierze toaletowym, włóczkę, mulinę, szydełko, karton, jesienne warzywa, ulubione owoce, wydrukowane zdjęcia i informacje o Pani X, znicz, wysuszone liście, skarpety, watę, papierowy kubek, samoprzylepne oczka, ozdoby, sznurek, tasiemki, pompony, brokat, zdjęcie grzybów, lasów, papierowy talerz, ziemniak, słonecznik w łupinach, taśmę dwustronną, drucik, guziki, wykałaczki, kotylion lub kokardkę, pastę do zębów, butelkę, kopertę, kasztany, kubek po jogurcie, mały słoiczek - najlepiej po musztardzie, ziemię, nasiona kwiatów, zakrętki, wykonam kwiaty z bibuły na palmę wielkanocną, pompony w barwach biało-czerwonych itd.... Obowiązkowo zakupię cymbałki i flet. A do klasy dostarczę kwiaty, choinkę, bombki, stroiki świąteczne, obrusy, papierową zastawę, zakupimy ze wspólnych funduszy radio, głośniki, upiekę ciasto na kiermasz oraz damy dziecku kilka złotych żeby następnie to ciasto mogło kupić. Myśląc o przyszłości już cieszę się na kolejne lata twórczej i aktywnej nauki dzieci oraz kolejnych milionach stawianych mi wyzwań przez wybraną przez nas szkołę. 


 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Tak to jest 21.02.2024 22:21
Najlepiej żeby te wszystkie materiały typu: wysuszone liście, skarpety, watę, papierowy kubek, samoprzylepne oczka, ozdoby, sznurek, tasiemki, pompony, brokat, zdjęcie grzybów, lasów, papierowy talerz, ziemniak, słonecznik w łupinach, taśmę dwustronną, drucik, guziki, wykałaczki, kotylion lub kokardkę, pastę do zębów, butelkę, kopertę, kasztany, kubek po jogurcie, mały słoiczek - najlepiej po musztardzie, ziemię, nasiona kwiatów, zakrętki, wykonam kwiaty z bibuły na palmę wielkanocną, pompony w barwach biało-czerwonych itd. zbierała w swoim domu, albo zakupiła kupiła każdemu dziecku i przyniosła do szkoły pani nauczycielka, bo nawymyślała. Niech pani mama poczyta podstawę programową co dziecko będzie w szkole robić na lekcjach plastyki albo techniki, a potem palnie sie w główkę i pomyśli, czy ona do swojej pracy znosi papier ksero, olówki, długopisy, skrzynki czy inne przedmioty, czy tam jej dają? Po drugie, wszystkie te3 rzeczy nie przynosi sie w jednym dniu lecz sukcesywnie. No i jest cos takiego, jak dziennik elektroniczny, w którym nauczyciele piszą o tym, co należy przynieść na dane lekcje. I to z wyprzedzeniem, a nie z lekcji na lekcję, bo rodzice zaraz by polecieli na skargę do dyrektora. I nie jestem nauczycielką, ale znam realia szkolne, bo troje moich dzieci edukuje się.

50-latek 21.02.2024 00:05
Hmmm... Jeszcze zeszły wiek. Lata 80/90. Materiału do nauki było dwa razy więcej niż teraz. Inne podstawy programowe. Jakoś był czas na piłkę na dworze, podchody czy inne FAJNE gry. Był czas na pobycie z rodziną. Tylko jakoś było inaczej.... Zadanie domowe odrabiał uczeń, a nie rodzic. Przyszedł ze szkoły, odrobił i miał wolne. Nie tylko na zabawę, ale również na koła zainteresowań w domu kultury, czy na harcerstwo. Ale cóż... Czasy się zmieniły i rodzice też. Niestety nie uczą swoich pociech samodzielności, organizacji pracy, priorytetów, mienia autorytetu, itd...

ja 20.02.2024 18:48
A ja się zgadzam z autorką listu. Moje dziecko jest trochę starsze i uczy się teraz samodzielnie, ale dobrze pamiętam bieganie za rzeżuchą, czy dynią. Natomiast widzę inny problem - zupełną bezużyteczność sposobu uczenia wielu przedmiotów i czas tracony przez moje dziecko na czynności, które robi tylko dla oceny. Na informatyce nadal, jak 20 lat temu, uczą się tworzyć strony www w notatniku i obsługi worda i excela. Mnóstwo pamięciowej wiedzy z biologii, geografii, która ulatuje następnego dnia po sprawdzianie. Pamięciowe uczenie się miało sens 20 lat temu, gdy głównym źródłem wiedzy były książki, a one nie zawsze były dostępne. Ale w dobie internetu dużo przydatniejszą umiejętnością jest umiejętność wyszukania informacji, dotarcia do bardziej wiarygodnych źródeł niż wikipedia. Piszą referaty, które w kilka sekund potrafi przecież wytworzyć sztuczna inteligencja. Zamiast uczyć jak mądrze wykorzystywać tego rodzaju nowoczesne osiągnięcia, są karani za ich używanie. Nie uczą się myślenia krytycznego, weryfikowania źródeł. Praca zespołowa, podział obowiązków, wspólne dochodzenie do celu, czyli to, z czym będą mieć codziennie do czynienia w każdej pracy, w szkole pojawia się tylko od wielkiego dzwonu. Szkoła musi się zmienić, świat tak bardzo poszedł do przodu, że dzieci już teraz uczą się rzeczy nieprzydatnych w teraźniejszości. A przecież szkoła ma przygotować nie na świat teraźniejszy, a przyszły.

Hrrr 21.02.2024 17:58
Gdy wyłączą prąd, a internet przestanie działać takie dziecko nic nie zrobi, bo nie dostanie się do źródła wiedzy. A jeśli nauczy się czegoś i zapamięta, to nawet po ciemku będzie wiedzieć. Jeśli dziecko nauczy się samodzielnie pisać referat, czy wypracowanie, nie będzie musiało ściągać z internetu. A pani zadaniem jest uświadomienie własnemu dziecku, że niesamodzielna praca, czyli ściąganiem, jest oszustwem. Pamięciowe uczenie ma sens miła pani, bo w ten sposób ćwiczy się mózg, w ten sposób tworzą sie nowe połączenia nerwowe w mózgu, a to chyba jest potrzebne każdemu. Nie wiem, czy chciałaby pani być leczona przez sztuczną inteligencję za parę lat, bo ktoś wykonujący zawód nie będzie pamiętać, jak wyciąć wyrostek, bo zawiesi się mu internet.

ja 21.02.2024 20:39
Myślę, że podobnie myśleli ludzie, gdy elektryczność zastępowała lampy naftowe. "Gdy zabraknie prądu, to jak sobie oświetlisz dom?" Albo jak auta wypierały wozy zaprzężone w konie. Świat idzie do przodu.

Hrrr 22.02.2024 20:38
A nie zdarzają się wyłączenia zasilania choćby z powodu konserwacji? A jak sobie oświetlę? Przy świeczce posiedzę, albo przełączę sie na magazyn energii jak będzie potrzeba. A dziecko lekcji nie odrobi bo komputer nie zadziała, ruter nie zadziała i katastrofa. A pisać przy świeczce matka zabroni.

Abc 20.02.2024 16:41
Zadań domowych typu: przynieść rzeżuchę nie zadaje się z dnia na dzień, tylko z wyprzedzeniem. Poza tym w Lubaniu, w większości sklepów jest tyle rzeżuchy, ze wysiewając powstałaby wielka łąka. Wiem coś o tym, bo wczoraj zakupiono dla mnie kilka paczek. Niej owa pani nie dramatyzuje. Następna sprawa: dziecko samo powinno zasiąść do lekcji i ogarnąć zadane mu zadania. Widać, że ostatnio modne się stało wyolbrzymianie trudności i czasochłonności tych zadań. Nauczyciele to nie kamikadze i nie będą się samowolnie podkładać dyrektorowi, czy kuratorium, bo tam skarżą się na byle co przewrażliwieni rodziciele.

Heffks1123 20.02.2024 16:40
Jak dla mnie wygląda to na skrzętnie napisaną opowieść pod wprowadzane obecnie zmiany w edukacji. Mniej zadań domowych, brak ocen etc. Lewica na swoich biurkach ją utworzyła i porozsyłała takie historie do redakcji, żeby robić zamęt ludziom w głowach przy użyciu mediów na szczeblu lokalnym.

Mama 20.02.2024 16:22
Zadania domowe ok. Uważam, że są ważne i dzieci powinny mieć zadawane do domu. Uczy je to obowiązkowości. Ale co do przynoszenia do szkoły rzeczy to myślę że nic by nauczycielom się nie stało jakby mówili z wyprzedzeniem co na kiedy będzie potrzebne a nie z dnia na dzień. A to dość częsty proceder. Są rodzice którzy pracują do 18, a potem szukaj i biegaj za wymysłami na następny dzień. Przecież nauczyciele mają rozpiskę co będą przerabiać. I mają to rozplanowane, więc nie sądzę żeby to był problem powiadomić rodziców wczesniej

Też wdzięczna matka 20.02.2024 12:36
oj uruchomiły się nauczycielki, zaraz w komentarzach poleci że autorka jest niewydolna, a gdzie czytanie ze zrozumieniem, gdzie złapanie kontekstu z lekką nutą szydery?

MałaMi 20.02.2024 14:58
a dlaczego niby nauczycielki? Uruchomili się ludzie, którzy mają inny pogląd niż autorka. Autorka postu narzeka, że szkoła chce ją w coś angażować, a jej się zwyczajnie nie chce. Od cała filozofia.

MałaMi 20.02.2024 12:12
Bez przesady. Strasznie się wszyscy wygodni zrobili. Najlepiej żeby nic nie trzeba było robić i nie daj Boże w nic się nie angażować. Wtedy rodzic szczęśliwie siedziałby w domu i oglądał seriale, a dziecko bez tych strasznie obciążających zadań domowych mogłoby wisieć na telefonie - grając, wypisując pierdoły na czatach, oglądając rolki na tik toku i porywające treści oferowane przez youtuberów. Raz w roku mama zrobi ciasto i już cierpi niewyobrażalne katusze, bo przecież to godzi w jej czas wolny. Ona przecież jest strasznie zapracowana i nie ma kiedy! I nie daj Boże każą coś przynieść - chyba nie codziennie? (w mojej szkole panie informują z wyprzedzeniem - każdy, nawet matka sierota, jest w stanie to ogarnąć). Przeraża mnie to wygodnickie społeczeństwo, które nic od siebie nie chce dać, ale wszystko chce mieć podane na tacy. Tymczasem sama tylko krytykować potrafi i jęczeć jaka jest zbolała... Jestem mamą - nie widzę problemu mogę zrobić ciasto (wiadomo nie zawsze, ale mogę), kupię i przyniosę co trzeba bo rzeczy te zostaną wykorzystane na zajęciach, wspierając kreatywność mojego dziecka. W lekcjach też mogę pomóc, jeśli trzeba, bo zależy mi na edukacji mojego synka i nie uważam zadań domowych za wielkie zło.

Malgorzata 20.02.2024 13:17
Ale to dziecko powinno moć samo wszystko ogarnac. A przeciez nie da rady po szkole obskoczyc cale miasto w poszukiwaniu czegos tam. A moze popoludniami jest zajeta matka bo lubi pójść na basen , po ciezkiej pracy , a w inne dni zawiezc dziecko np na jazde konna. Uczmy dzueci samodzuelnosci , niech maja takie zadania , ktorym sprostaja same a nie za pomoca rodziców i ich pieniedzmi

MałaMi 20.02.2024 15:05
Z zadaniami domowymi większość dzieci poradzi sobie samo, ale to trzeba wypracować. Jak się nie wypracuje, to potem się narzeka, że się z dzieckiem non stop siedzi. Ja takiego problemu nie mam, bo moje dziecko jest nauczone samodzielności.

Mama 20.02.2024 16:39
Z tego co zrozumiałam to autorce listu chodzi o powszechne mówienie z dnia na dzień co dzieci mają przynieść. Ale to moja własna interpretacja. W innych szkołach mówią z wyprzedzeniem? Super. Ale widocznie nie we wszystkich. Wierzę że samotnej matce może być ciężko czasami ogarnąć wszystko. Nie w każdym wieku dzieci są samodzielne. Np. w klasie 1 nie mogą wyjść z domu w poszukiwaniu choćby wspomnianej rzeżuchy bo nie mogą się samodzielnie poruszać bez opieki osoby dorosłej. I nie wydaje mi się żeby autorce listu nie zależało na dobru dzieci i była leniwa tak nawiasem mówiąc. Myślę natomiast, że gdyby została poproszona o przyniesienie rolek papieru, farbek, mazaków czy czegokolwiek dla całej klasy odpowiednio wczesniej to równie mocno by się angażowała. Mówienie co trzeba do szkoły przynieść z wyprzedzeniem byłoby ułatwieniem niesamowitym. I zauważyłam po rozmowach z niektórymi mamami, że najbardziej krytykują te niepracujące zawodowo, zajmujące się domem

Obywatel 20.02.2024 11:58
Lepiej pójść z dziećmi na spacer a nie tyle pisać ,miała Pani czas i silę .Najlepiej narzekać.Jakby dzieci nie miały zadań domowych to by się nudzili i grali na telefonach .

Tato 20.02.2024 11:29
A gdzie w tym wszystkim jest ojciec tych dzieci ?!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
manukultura
Jarmark Radogoszcz
Andrzejki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamadotacje rpo
Reklama
ReklamaPizzeria Marezo Lubań
Reklama