Witam dzisiaj rano, albo woda, albo jakaś cholera za przeproszeniem wyciągnęła pokrywkę studzienki na przejściu dla pieszych. Dobrze, że miałem 20 km na liczniku, ale kolejny za mną wjechał. - czytamy w liście do redakcji.
Wyjaśniamy - to nie głupi żart, a prawa fizyki i bezradność Powiatowego Zarządu Dróg w Lubaniu. To nie pierwszy raz, gdy przy intensywnych opadach deszczu woda spływająca kanalizacją deszczową z Kamiennej Góry w Lubaniu wypycha w górę warzącą kilkadziesiąt kilogramów płytę studzienki kanalizacyjnej i przesuwa ją na bok. W ten sposób tuż przed wiaduktem na pasie jadących z góry aut otwiera się pułapka, w którą wpadło już paru kierowców.
Według naszego czytelnika dziś kolejny pechowy kierowca zaliczył wpadkę, nie wiemy czy wjechał w dziurę, czy "tylko" wpadł na leżącą na drodze żeliwną płytę. Nieśmiało pytamy - czy trzeba czekać, by do studni wpadł roztargniony pieszy i wówczas zarządca drogi postara się coś z tym zrobić. Czy może działać zawczasu, by uniknąć niepotrzebnych roszczeń?
Napisz komentarz
Komentarze