Publikacja Witolda Gadowskiego z 22 sierpnia o możliwych zagrożeniach wywołanych działaniami operatora przesyłu gazu GAZ-SYSEM S.A. wzbudziła niepokój i skłoniła lubański magistrat do zadania operatorowi szeregu pytań o bezpieczeństwo mieszkańców Lubania. Jak się dowiadujemy, Gaz-System S.A. niezwłocznie na pytania odpowiedział i przyjął propozycję spotkania, w trakcie którego sytuacja ma zostać dokładnie wyjaśniona.
W pierwszych słowach pisma, do którego dotarliśmy, GAZ-SYSEM S.A. zapewnia, że nie było zagrożenia dla mieszkańców wynikającego z lokalizacji przesyłowej sieci gazowej, a także że instalacje pracowały i pracują zgodnie z ich właściwościami technicznymi.
Dalej czytamy, że Krajowy System Przesyłowy na Dolnym Śląsku przez ostatnie 10 lat był modernizowany, w większości przez budowę nowej infrastruktury, mogącej pracować na wyższych ciśnieniach. Odcinek gazociągu DN 500 Jeleniów – Dziwiszów, biegnącej przez gminę Lubań został wybudowany w 2009 roku i zgodnie z planem modernizacji od początku był dostosowany do wyższych ciśnień - 8,4 MPa. Pracował jednak na niższych ciśnieniach - 1 MPa - do momentu przystosowania wszystkich elementów do pracy na wyższych ciśnieniach. GAZ-SYSEM S.A. wybudował nową stację redukcyjno - pomiarową w Lubaniu i w marcu 2018 roku nastąpiło jej przepięcie do gazociągu DN 500 relacji Jeleniów-Dziwiszów, pracującego obecnie na ciśnieniu 3,5-4,5 MPa. Lektura pisma do tego momentu uspokaja, jednak tu kończą się dobre wiadomości.
W lutym 2018 GAZ-SYSEM S.A. powziął informacje o możliwych nieprawidłowych spoinach gazociągu zasilającego nowo wybudowaną stację w Lubaniu. „Faktycznie w pewnym momencie jeden z pracowników zgłosił wątpliwości co do jakości spoin, które sam wykonywał w latach 2009/2010. Gaz System niezwłocznie podjął działania audytowe weryfikujące zgłoszenie. Zanim podjęto decyzje o przestawieniu sieci gazowej w Lubaniu do pracy na inne ciśnienie, wykonano prace naprawcze zidentyfikowanych miejsc, do których była jakakolwiek wątpliwość.” Tym samym częściowo potwierdzają się informacje, o których mówił publicysta na swoim kanale GadowskiTV.
W materiale dziennikarz relacjonuje, że o sprawie dowiedział się od Kajetana Marcinkowskiego, szefa zgorzeleckiego Klubu Gazety Polskiej, który obficie zdokumentował sprawę. Skontaktowaliśmy się z Panem Kajetanem, aby zweryfikować informacje.
Rozmowa z dziennikarzem wcale nas nie uspokoiła. Wszystko wskazuje na to, że przeciwko twierdzeniom GAZ-SYSEM S.A. są jedynie słowa owego spawacza, którego potraktowano poważnie dopiero, gdy swoje wątpliwości zawarł w mailu i 6 lutego br. rozesłał do kilku instytucji. Dopiero wówczas ”powzięto informacje”, które skutkowały opisywanym audytem.
Według zgorzeleckiego dziennikarza, spawacz miał zakwestionować wytrzymałość dwóch spoin, które wykonywał na stacji redukcyjno – pomiarowej przy ul. Wrocławskiej w Lubaniu. Wykonany przez GAZ-SYSEM S.A. audyt miał ich ponoć ujawnić aż 17! Dlaczego człowiek ten podważył jakość własnych spoin? Bowiem jak przekonuje nasz rozmówca, wykonywał je na instalacji, która pierwotnie miała pracować na ciśnieniu do 1 MPa.
To niestety nie koniec złych wiadomości. Według informatora, przy montażu gazociągu tylko na odcinku w pobliżu Lubania zastosowano rury, które nie posiadają atestu. Mają to być cztery odcinki, pierwszy pod strumieniem w Pisarzowicach, dwa kolejne przed i za przejściem pod Kwisą przy ul. Dolnej oraz czwarty, o którym wiedzę posiada informator, na polach za ul. Różaną. Z posiadanych przez dziennikarza informacji wynikać ma również, że nie wszystkie spoiny przeszły badania potwierdzające ich jakość przed uruchomieniem gazociągu. Po rozmowie z Kajetanem Marcinkowskim pojawia się szereg pytań, na które jak na razie nie znamy odpowiedzi. Czy to w ogóle możliwe, aby przy budowie gazociągu wysokich ciśnień użyć rur bez atestu? Czy to możliwe, że nie sprawdzono części spoin? O ile to prawda - czy to przypadek, presja czasu, czy też ktoś miał w tym interes? Oraz pytanie kluczowe dla całej sprawy - czy takich niedopatrzeń jak na ul. Wrocławskiej w Lubaniu jest więcej?
Kajetan Marcinkowski na przyszły tydzień zapowiada konferencję prasową, w trakcie której ujawni szczegóły posiadanych informacji. Również w przyszłym tygodniu odbędzie się spotkanie Arkadiusza Słowińskiego, burmistrza Lubania z przedstawicielami GAZ-SYSEM S.A. Jak nam wyjaśnił oczekuje, że Gaz System S.A. udzieli szczegółowych wyjaśnień oraz okaże dokumenty przeczące medialnym doniesieniom.
Informacje te są tak nieprawdopodobne, że wręcz wydają się niemożliwe, niestety część z nich już się potwierdziła. Jeżeli potwierdzi się reszta, okazać się może, że mieszkańcy gminy Lubań mieszkają na bombie tylko, że z opóźnionym zapłonem.
O tym jak niebezpieczne może być rozszczelnienie gazociągu przekonaliśmy się w 2013 roku w Jankowie Przygodzkim, gdy w wyniku nieprawidłowości podczas budowanego równolegle gazociągu DN 700 doszło do rozszczelnienia sąsiedniego gazociągu, dokładnie takiego samego jak w opisywanej sprawie. Wówczas śmierć poniosły dwie osoby, a 12 zostało rannych. W miejscu wybuchu temperatura dochodziła do 2000℃, a straty sięgnęły 10 mln zł. Wówczas zarzuty usłyszał 36-letni inżynier budowy, któremu postawiono zarzut „niewłaściwego prowadzenia i nadzorowanie prac budowlanych w sposób niezgodny z projektem”. Jak informowano wówczas w mediach, po katastrofie z 2013 roku zmodyfikowano system prac na tego typu budowach.
Napisz komentarz
Komentarze