Cała sprawa zaczęła się późnym wieczorem w piątek 10 lutego, gdy policja z Gryfowa Śląskiego zatrzymała właściciela hodowli Owczarków Belgijskich „Leśny Raj” w Nowej Świdnicy za nieuregulowaną grzywnę. Mężczyzna decyzją sądu miał spędzić 10 dni w areszcie. W ten sposób w sobotę na posesję, gdzie hodowano psy trafił dzielnicowy z Gryfowa Śląskiego, aby sprawdzić warunki bytowania owczarków. Jak wyjaśnia asp.szt. Mateusz Królak, rzecznik prasowy lwóweckiej policji w sobotę dzielnicowy dwa razy odwiedzał posesję. Okazało się, że nikt z sąsiadów nie kwapi się pomagać hodowcy, który według mieszkańców wioski nie jest zbyt lubiany. W dodatku psy były agresywne i dzielnicowy nie zdecydował się na wejście na posesję. Ustalił jedynie, że zwierzęta mają dostęp do wody. W związku z tym zdecydowano o przekazaniu sprawy instytucji mogącej zapewnić zwierzętom pożywienie.
W niedzielę pracownicy schroniska Przylasek otrzymali informację o pozostawionych bez opieki psach. Kiedy przyjechali na adres wskazany przez policję, ich oczom ukazała się rudera z resztkami ogrodzenia i rozpadającymi się zabudowaniami. Wewnątrz budynku walały się stosy śmieci, a pośród tego bałaganu było 10 wygłodniałych już psów w tym pięć szczeniąt.
- Mieliśmy tylko zabezpieczyć psy w karmę i wodę. To co zobaczyliśmy wstrząsnęło nami jak najgorszy horror! - czytamy na Facebokowym fanpage schroniska Przylasek. - Aby dostać się do matki ze szczeniakami spędziliśmy 3 godziny, bo reszta psów broniła dojścia do nieogrodzonej posesji.
W dramatycznej sytuacji była matka szczeniąt, mężczyzna opuszczając dom przywiązał ją na krótkim łańcuchu do klamki drzwi wewnątrz budynku i ta pozostała bez możliwości swobodnej opieki nad szczeniętami.
W niedzielę otrzymaliśmy informację, że tam zostały psy w tym suka ze szczeniakami – mówi nam kierownik schroniska Przylasek Bogdan Mościcki. - Dlatego też trzeba było na szybko wchodzić ratować szczeniaki. Dorosłe psy były agresywne więc w niedzielę zabraliśmy tylko sukę z małymi, wyłapywanie pozostałych psów rozpoczęliśmy w poniedziałek.
Cała interwencja odebrania 5 dorosłych psów i 5 szczeniąt zajęła pracownikom schroniska aż 3 dni.
Wiedzieliśmy, że nie poddamy się póki psy nie będą bezpieczne u nas, w schronisku. W końcu się udało. Teraz przed nami dużo pracy nad ich zachowaniem oraz leczenie, szczególnie jednego samca z rozległymi ranami po pogryzieniu – słyszymy od pracownic schroniska.
Nieoficjalnie dowiadujemy się, że budynek, w którym prowadzona była hodowla nie należy do właściciela psów, a został przez niego zajęty. Ze względu na stan techniczny, ruiną nie są zainteresowani nawet sami właściciele, którzy nie sprzeciwili się zajmowaniu jej przez hodowcę.
Hodowla Owczarka Belgijskiego „Leśny Raj” była zarejestrowana w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Psa Rasowego "Kennel Club". Tu kładziemy nacisk na słowo była, bowiem po interwencji Powiatowego Lekarza Weterynarii w Lubaniu już nie jest.
Po poinformowaniu stowarzyszenia o zastanej sytuacji otrzymaliśmy informację zwrotną, że hodowla została wykreślona. Sprawa została przekazana do prokuratury i czekamy na decyzję sądu. Może być tak, że mężczyzna dostanie zakaz posiadania jakichkolwiek zwierząt. – mówi Powiatowy Lekarz Weterynarii Małgorzata Sitnik . Potwierdziliśmy tą informację w Kennel Club. Leśny Raj 17 lutego 2017 roku został wykreślony bez możliwości ponownej rejestracji w samym Kennel Club jak i w innych organizacjach zrzeszonych w Polskim Porozumieniu Kynologicznym.
Udało się nam porozmawiać z hodowcą tuż po opuszczeniu aresztu. Mężczyzna szeroko wyjaśniał sprawę. Według niego suki na co dzień mieszkają w budynku i mają dobre warunki.
Ważnym jest aby wyjaśnić, że suka na co dzień jest luzem i bawi się ze szczeniakami w pomieszczeniu, w którym sam mieszkam. Przypinam ją łańcuszkiem tylko wtedy, gdy wychodzę na kilka godzin do miasta. Robię to dlatego, że kiedyś suka przeniosła szczeniaki ze swojego legowiska na moją pościel. Dwa lub trzy psy, które są przy domu na łańcuchach codziennie wieczorem wyprowadzam za wioskę na spacery, aby pobiegały. Gdy wracamy zapinam je znowu na łańcuchy, albo gdy jest zimno zabieram je do domu – podkreśla hodowca.
Sprawą pogryzionego psa, mężczyzna obwinia policję, która jego zdaniem bezprawnie go zatrzymała nie pozwalając zorganizować opieki nad zwierzętami. W związku z tym, gdy na miejsce dotarli pracownicy schroniska zwierzęta były głodne i zdenerwowane. Według niego pogryziony owczarek to efekt zdenerwowania i uwolnienia się jednego z samców z uwięzi.
Na pytanie czy uważa warunki w jakich hoduje psy za dobre usłyszeliśmy. - Jak ktoś chce znaleźć dziurę w całym to znajdzie. Mężczyzna zapowiada, że będzie walczył i zaskarży decyzję o odebraniu psów.
Tym co w sposób symboliczny przypieczętowało los hodowli było wydarzenie z poniedziałku, 20 lutego. Nad ranem zawaliła się ściana szczytowa budynku, z którego kilka dni wcześniej wyprowadzono zwierzęta. Szczęśliwie w budynku psów już nie było, a właściciel przebywał bezpieczny w areszcie.
Jak poinformował nas kierownik Schroniska Przylasek zwierzęta w tej chwili są bezpieczne w schronisku i czekają na decyzję sądu, od którego zależy dalszy ich los. - Sprawa jest pilna, bo szczeniaki są małe i świetnie nadają się do adopcji. Niestety takie sprawy potrafią trwać rok i dłużej wówczas bardzo trudno jest znaleźć dobry dom dla tak dużych zwierząt. Dlatego zależy nam na jak najszybszej decyzji.
Członkowie Klubu Owczarka Belgijskiego działającego pod auspicjami Związku Kynologicznego w Polsce o takich miejscach jak hodowla Leśny Raj piszą, że tak często wyglądają pseudohodowle.
- Wiele osób, podejmując decyzję o zakupie psa, nie zwraca uwagi na to czy pies pochodzi z zarejestrowanej w ZKwP hodowli, argumentując wybór tym, że nie będzie uczestniczyło w przyszłości w wystawach, że rodowód nie jest mu do niczego potrzebny... Nic bardziej mylnego! Rodowód to potwierdzona historia waszego psa, udokumentowanie jego pokoleń. To również w jakiś sposób gwarancja, że szczenię, które kupujecie, powinno być zdrowe, że rodzicami waszego szczeniaka są rodzice, którzy spełniają minimum hodowlane (określone przez Związek Kynologiczny w Polsce tak pod względem zdrowia jak i wzorca rasy), że hodowla jest kontrolowana pod względem warunków, w jakich przebywają psy, szczeniaki przeszły tzw. „przegląd miotu”. To gwarancja również , że matka waszych szczeniąt nie ma dwóch miotów w ciągu roku – czytamy na stronach klubu.
W 2012 roku w życie weszła ustawa, która miała uregulować problem nielegalnych hodowli zwierząt w domach. Zakazano w niej szeregu czynności związanych z obrotem i reprodukcją zwierząt. Jednocześnie ustawa wyłączyła z zakazów hodowle zarejestrowane w ogólnokrajowych organizacjach społecznych, których statutowym celem jest działalność związana z hodowlą rasowych psów i kotów.
Zapis ten w rzeczywistości spowodował powstanie szeregu stowarzyszeń i związków, które utworzyły bardziej liberalne regulaminy niż ma to miejsce w Związku Kynologicznym w Polsce i organizacjach działających pod jego auspicjami. W efekcie wszystkie pseudo hodowle lgną do organizacji, gdzie hodowla psów jest mniej skomplikowana, tańsza i podlega mniejszej ilości kontroli.
Ogólnopolskie Stowarzyszenie Psa Rasowego "Kennel Club", gdzie zarejestrowany był „Leśny Raj” również przeprowadza kontrole. W stowarzyszeniu zarejestrowanych jest 4000 hodowców, a przeprowadza się około 350 kontroli rocznie. - Prowadzimy wybiórcze kontrole bądź reagujemy na zgłoszenia o nieprawidłowościach – powiedział nam Remigiusz Czech z Kennel Club.
Opisywany przypadek pokazuje, że kontroli najwyraźniej jest zbyt mało badź nie są przeprowadzane zbyt wnikliwie.
Napisz komentarz
Komentarze