Transparenty z podobizną premiera Donalda Tuska i hasłami „Węgiel jest skończony. Premierze, zadbaj o ludzi” oraz „Sprawiedliwa transformacja teraz!” zawisły na jednym z urządzeń, o wysokości 13-piętrowego bloku mieszkalnego.
Protestujący domagają się od rządu konkretnej daty zakończenia działalności kompleksu Turów oraz zaplanowania sprawiedliwej transformacji regionu. Bez tego, jak mówią, nie będzie szans na unijne środki, które mogłyby wesprzeć lokalny rynek pracy i inwestycje.
Turów nie przetrwa do 2044 roku. Węgiel brunatny staje się coraz mniej opłacalny i zostanie wyparty przez tańsze i bezpieczniejsze źródła energii. Czas skończyć z zaklinaniem rzeczywistości. – mówi Małgorzata Lach, jedna z aktywistek.
W komunikacie Greenpeace padają mocne liczby. Nowy blok energetyczny, oddany do użytku w 2021 roku, przez 1,5 roku... nie działał. 531 dni przestojów i awarii to statystyka, która nie napawa optymizmem. Dodatkowo już w 2028 roku większość bloków w Turowie straci kontrakty z rynku mocy. Bez nich utrzymanie rentowności będzie trudne.
Ludzie z regionu turoszowskiego czekają na strategiczny plan, który zabezpieczy ich przyszłość. Niewiele mogą jednak zrobić bez dużych pieniędzy, na które nie ma szans, jeśli rząd nie przyzna, że Turów przestanie działać w ciągu najbliższych lat. Europejskie fundusze, które mogą się pojawić, jeśli rząd wyznaczy realistyczną datę zamknięcia Turowa, będą wspierać tworzenie nowych miejsc pracy oraz potrzebnych mieszkańcom inwestycji, tak jak dzieje się to już w miejscach zamykanych odkrywek w Wielkopolsce. – mówi Krzysztof Cibor kierujący zespołem kampanii w Greenpeace Polska.
Ekolodzy ostrzegają, że brak planu może skutkować tym co wydarzyło się w ubiegłym tygodniu w Bułgarii, gdzie została zamknięta druga największa węglowa elektrownia w kraju.
Decyzję podjęto ze względu na drastyczny spadek opłacalności po tym, jak państwo musiało zakończyć subsydiowanie przedsiębiorstwa. Oznaczało to konieczność natychmiastowego zwolnienia 80% załogi, a dodatkowe zwolnienia czekają pracowników kopalni odkrywkowej, która straciła właśnie jednego z głównych odbiorców węgla. Przez lata bułgarski rząd kreślił fantastyczne plany przyszłości spalania węgla i unikał pracy nad planami restrukturyzacyjnymi i w ten sposób zostawił ludzi na lodzie. - czytamy na stronach Greenpeace.
Ekolodzy podkreślają, że ich protest w Turowie służy m.in. temu, by nie podzielił on losu swojego bułgarskiego odpowiednika.
Akcja w Turowie trwa. Aktywiści zapowiadają, że nie zejdą z maszyny, dopóki ich apel nie zostanie usłyszany. A co wy sądzicie o proteście ekologów i przyszłości największego pracodawcy w regionie?
Napisz komentarz
Komentarze