Dom ten to jeden z niewielu tego typu ośrodków na Dolnym Śląsku. Trafiają tam kobiety z dziećmi, które często ciężko doświadczył los. Niestety mimo, że wiele osób wspiera działalności placówki, wciąż czegoś brakuje, a budynek wymaga poważnych nakładów finansowych.
W grudniu ubiegłego roku jeden z naszych czytelników odebrał telefon. Usłyszał, że prowadzona jest zbiórka pieniędzy na artykuły szkolne dla podopiecznych Domu Samotnej Matki w Pobiednej. Czytelnik przekazał 250 zł na ten szczytny cel. Wydawało mu się, że całość trafi bezpośrednio do ośrodka, bowiem rozmowa telefoniczna prowadzona była tak jakby rozmawiał z jej pracownikami. Dopiero kiedy pieniądze miały zostać przelane na konto dzwoniący zaproponowali, aby załatwić to przez firmę pośredniczącą. I w tym momencie powinna mi zapalić się czerwona lampka - opowiada czytelnik - ale się nie zapaliła, kobieta po drugiej stronie była bardzo przekonująca. Niestety, bowiem w tym przypadku najprawdopodobniej większość pieniędzy trafiła do prywatnej kieszeni, a pracownicy ośrodka nawet nie wiedzieli, że ktoś za ich plecami organizuje zbiórkę.
- Dzwoniła do nas firma, która powiedziała, że posiada na magazynie zbędne artykuły biurowe i czy bylibyśmy zainteresowani ich otrzymaniem. Mamy tutaj dzieci, więc takie materiały na pewno byłyby spożytkowane. Zostaliśmy zapewnieni, że nic nie musimy robić. Nie było mowy, że będzie prowadzona zbiórka. - tłumaczy Edyta Pylus, pracownica ośrodka w Pobiednej.
Nasz darczyńca po jakimś czasie postanowił sprawdzić co stało się z jego pieniędzmi. Po pewnych perturbacjach, otrzymał mailowo od firmy długą listę artykułów biurowych i potwierdzenie nadania paczki, w której miały się znajdować. Spis był podpisany i z pieczątką pracownicy Domu Samotnej Matki w Pobiednej.
- Rzeczywiście taki dokument do nas trafił, ale w e-mailu, który do nas przyszedł, napisane było, że jest to jedynie inwentarz wstępny zawierający te rzeczy, które mają do nas w przyszłości trafić. Poproszono nas o podpisanie i odesłanie dokumentu. - mówi kierownik ośrodka Jolanta Fijałkowska.
- Paczka, która do nas trafiła była niewielka. Jak było tam artykułów na 50-60 zł to góra. Byłam pewna, że była to paczka od indywidualnego darczyńcy. W środku nie znajdywały się żadne dokumenty, inwentarze... nic. - mówi o tym co działo się później, pracownica ośrodka.
Wpłata dokonana przez naszego czytelnika w większości pozostała więc w kieszeni nieuczciwej firmy, pochodzącej ze Śląska.
- To nadszarpnięcie naszej dobrej opinii, na naszym terenie. Sygnałów od osób, które otrzymały podobne telefony było więcej. Wiele osób, które próbowała naciągnąć ta firma, wcześniej już nam pomagało. - mówi Edyta Pylus.
- Nasz prawnik powiedział, że tak właściwie w tej sytuacji nie wystąpiło żadne nadużycie. Kwota 250 zł jest zbyt niska. Dodatkowo my, jako stowarzyszenie, możemy przyjąć darowiznę, bądź nie. Firma znalazła więc bardzo dobrą dziurę prawną, którą wykorzystuje. Jest pewne, że pracownicy firmy dobrze znają przepisy i doskonale wiedzą co robią. - bezradnie rozkłada ręce dyrektor placówki. - Moglibyśmy ich pozwać jedynie za straty moralne. - dodaje.
Ośrodek wielokrotnie zgłaszał się do firmy i prosił o zaprzestanie takiego działania. Chyba skutecznie, bo ostatnio sygnałów od osób, które otrzymały podobne oferty jest mniej. Co nie znaczy, że sprawa została załatwiona, bowiem oszuści mogą dalej „zbierać” pieniądze na inne „szczytne cele”. Jeśli chcecie pomóc lepiej zróbcie do bez niepotrzebnych pośredników.
Aby dowiedzieć się czego potrzebują podopieczni Domu Samotnej Matki w Pobiednej i jak można im pomóc warto zadzwonić pod numer telefonu: 75 784 56 88, napisać e-mail pod adres: [email protected] bądź samemu odwiedzić placówkę przy ulicy Hetmańskiej 61 w Pobiednej.
Napisz komentarz
Komentarze