- Choć urodziłam się i wychowałam w Lubaniu, to jednak z przykrością muszę powiedzieć, że nie lubię tego miasta. – mówiła lokalnej prasie Jolanta, od kilkunastu lat mieszkanka Wrocławia. – Z przyjemnością wracam jedynie do miejsc związanych z moim dzieciństwem, ale to chyba zrozumiałe. Natomiast cała reszta mnie jakoś odtrąca. – tłumaczyła.
Diagnoza naszej miejscowości w późniejszych zdaniach wcale nie poprawiała sytuacji.
- I nie chodzi tu o wygląd domów i ulic, choć i pod tym względem należy mieć wiele do życzenia. Bardziej mam na uwadze mentalność mieszkających tu ludzi. Mówiąc metaforycznie, stawiając już pierwsze kroki na jednym czy drugim dworcu jakoś tak mimochodem – takie mam pierwsze wrażenie! – czuje się przemożnie panującą tu małostkowość, zawistność i nieufność. Ludzie są jacyś tacy mało otwarci na świat, tradycyjni lub wręcz zaściankowi. Niewiele widać osób życzliwych, za to dużo ponuraków oraz smutasów i w dodatku niezdrowo zainteresowanych sprawami innych. – mówiła 20 lat temu mieszkanka Wrocławia. – No i ta senność, brak jakiegoś rytmu życia upodabnia Lubań do wielkiej wsi niż miasta. Wszystko to razem wzięte mało sympatycznie wygląda. – dodawała.
Ta właśnie jedna subiektywna opinia była przyczyną i do bulwersacji i do zastanowienia się nad kondycją naszego miasta. Minęło 20 lat, a z naszego miasta wciąż rokrocznie wyjeżdża na studia sporo młodych osób i często z większych miast już nie wraca. Najczęściej mówi się, że po prostu tam jest więcej możliwości, pracy i lepsze perspektywy a może niekoniecznie? Może rzeczywiście winowajcą do dziś jest także nasza mentalność? Ciekawi jesteśmy waszych współczesnych opinii i czy tak po ludzku - lubicie Lubań?
Napisz komentarz
Komentarze