Całe szczęście uciekinier nie jest groźnym przestępcą, a jedynie drobnym złodziejem – recydywistą. Jak donosi dziennik „Fakt” trafił on za kratki 14 stycznia i w nieco ponad dwa tygodnie zdołał dać dyla.
– Mężczyzna odsiadywał wyrok za drobne przestępstwa, m.in kradzieże i z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii – mówi ppłk. Jarosław Góra, rzecznik dyrektora generalnego służby więziennej.
Mężczyzna najprawdopodobniej odsiedzieć miał w areszcie 2 lata i 8 miesięcy, bowiem nie był to jego pierwszy kontakt z organami ścigania. Perspektywa spędzenia w areszcie kolejnych 32 miesięcy nie była jednak dla przestępcy do zaakceptowania. Póki co nie wiadomo czy ucieczka była wynikiem misternie opracowanego planu, czy może jedynie wykorzystaniem nadążającej się okazji. Według „Faktu” mężczyzna zdołał umknąć nie np. w trakcie przewożenia z miejsca na miejsce, ale ze środka aresztu. Wsiadł do stojącego w pobliżu mercedesa i ruszył w trasę. Sprawdzane jest czy zdołał go ukraść czy może wóz czekał podstawiony specjalnie dla niego.
Kiedy tylko jasne stało się, że w areszcie brakuje jednego więźnia w pogoń za nim wysłane zostały służby. Póki co nie udało się go jeszcze zatrzymać. Adrian K. jest krótko ostrzyżonym szatynem („na jeżyka”) z kilkudniowym zarostem o szczupłej budowie ciała.
Napisz komentarz
Komentarze