Statystyczny Polak chce wydać na święta 1160 zł. Aby zarobić tę kwotę, najdłużej – ponad 16 dni – pracować muszą kasjer w hipermarkecie, nauczyciel kontraktowy czy pracownik produkcji. Księgowej, kierowcy TIR-a czy handlowcowi zajmie to ok. tygodnia. Najmniej muszą pracować sędziowie i lekarze – tylko trzy dni. „Wszyscy pracujemy o dwa dni mniej niż w 2013 r. To efekt wzrostu o 3,4% – w ujęciu rok do roku – przeciętnego wynagrodzenia brutto, ale również skutek bezrobocia, najniższego od pięciu lat w naszym kraju. Jest więcej pracy i więcej pieniędzy” – mówi Tomasz Ślęzak z Work Service.
Ponadto mamy deflację i wiele towarów kosztuje nas mniej, dlatego w tegorocznym koszyku z zakupami znajdzie się więcej rzeczy. Mało tego, rośnie tzw. wskaźnik optymizmu konsumentów – wynosi 86 pkt i jest wyższy niż na początku 2014 r. To dobra wiadomość, bo nie tyle musimy, ile chcemy wydawać więcej. „Za to coraz mniej jesteśmy skłonni do kupowania dóbr trwałych, np. auta, mebli. Bardziej chcemy wydawać na to, co mamy tu i teraz – na organizację świąt i zapewnienie najbliższym prezentów pod choinką” – podkreśla ekspert.
Jak wynika z raportu Deloitte’a naszym bliskim damy w prezencie głównie książki, kosmetyki i perfumy, a kupimy je najchętniej przez internet – w przeciwieństwie do produktów spożywczych, po które pójdziemy zwykle do sklepów dyskontowych.
Napisz komentarz
Komentarze