Chodzi o odcinek ul. Mickiewicza, od ulicy Dąbrowskiego do alei Kombatantów, gdzie Powiatowy Zarząd Dróg na czas remontu postawił znak zakazu postoju. Wczoraj napisaliśmy, że za wycieraczkami samochodów znalazły się stosowne wezwania do zgłoszenia się do Straży Miejskiej. Sprawa wydawała się skończona. Jest przepis, jest egzekucja i nie ma o czym dyskutować.
Dziś, jednak otrzymaliśmy informacje od Straży Miejskiej, w którym zdementowano nasze słowa jakoby to strażnicy miejscy egzekwowali te przepisy. Jak się dowiedzieliśmy, ta służba w nieoficjalnych rozmowach z PZD zajęła stanowisko, w którym broni interesów mieszkańców i sprzeciwia się postawieniu tam znaków zakazu, uznając je za bezzasadne i w przypadku tego remontu niepotrzebne.
W samym PZD poinformowano nas, że żadne oficjalne stanowisko w tej sprawie nie zostało zajęte. Znaki stoją od początku remontu, czyli mniej więcej od września, ale dopiero teraz, po naszym artykule, rozpoczęto egzekwowanie tych przepisów. Wezwania pochodzą jednak nie od Straży Miejskiej a… od Policji. Urzędnicy Powiatowego Zarządu Dróg poinformowali nas dodatkowo, że dopiero, gdy samochody z ulicy znikną możliwe będzie wykonanie wszystkich prac na tym odcinku, takich jak np. czyszczenie jezdni i wycinka drzew, które w tym momencie siłą rzeczy zrobione być nie mogą. Największym problemem nie są ci, którzy pojawiają się tam tylko na chwile, a samochody, które stoją cały czas, od godziny 7:30 do 15:30.
Komenda Powiatowa Policji w Lubaniu potwierdza, że to jej funkcjonariusze, mimo że wykonują wiele poważniejszych interwencji, zajęli się egzekucją istniejących przepisów. Jak nam powiedziano nie ze wszystkimi przepisami trzeba się zgadzać, ale wszyscy muszą je respektować, a służby powinny je egzekwować.
Jak sprawa się potoczy? Postaramy się na bieżąco informować.
Napisz komentarz
Komentarze